Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 października 2012

2 - Jade.


Podczas jednej ze stałych rozmów na skype z moim przyjacielem, ten żartobliwie zaprosił mnie na koncert boys band'u, w którym grał. Oczywiście wiedział, że nie przyjdę, ponieważ nie pochodzę z bogatej rodziny i zwyczajnie nie było mnie stać na jakikolwiek bilet. Najwyżej mogłabym sobie postać pod hotelem z tłumem rozwrzeszczanych fanek, czekając, aż jakimś dziwnym trafem mnie zauważy.
Pewnego dnia, gdy wyciągałam listy ze skrzynki, zauważyłam znajomy charakter pisma, którym był napisany mój adres. Z niecierpliwością rozerwałam kopertę na kawałeczki, a serce z każdą sekundą waliło mi coraz mocniej.
Bilety.
Podarował mi dwa bilety z wejściówkami VIP. Uśmiechnęłam się pod nosem.
No tak, tego było można się po nim spodziewać. Nie odpuściłby takiej okazji.
W dzień koncertu wyciągnęłam moją przyjaciółkę z domu i wspólnie na niego pojechałyśmy. Jak zwykle spóźniłam się na to, by zobaczyć Nathana jeszcze przed koncertem, więc z niecierpliwością udałyśmy się na nasze miejsce w jednym z pierwszych rzędów. Przecież nie widziałam mojego przyjaciela od roku, strasznie się za nim stęskniłam.
Ucieszyłam się, gdy go zobaczyłam, jednak zasmuciło mnie to, że był przygnębiony. Nie wiedziałam, czy to z mojej winy, czy stało się coś innego. Szybko otrząsnął się, uśmiechając się w moją stronę. Odwzajemniłam go ze stoickim spokojem, ponieważ zauważyłam, że on chwilowo nie poznaje swojej najlepszej przyjaciółki.
Minęła piosenka, dwie, pięć, a on co chwilę spoglądał na mnie, dalej nie poznając mojej osoby. Coś ukuło mnie w serce, gdy nadal nie wiedział kim jestem. Przyjaźniliśmy się tak długo, powinien o  pamiętać.
Chyba, że chłopacy z The Wanted zastąpili mu mnie. No cóż, nie ma co się dziwić, przecież oni byli chłopakami, zapewne mieli lepsze kontakty z Nathanem, niż ja.
Nadarzyła się wspaniała okazja, kiedy wystawił rękę w moim kierunku. Już po jego oczach i wzroku błądzącym po moim ciele mogłam stwierdzić, iż zaczyna mu przejaśniać się w tym móżdżku. Zamiast chwycić wystawioną dłoń, jakby to zrobiła większość fanek, przybiłam mu piątkę, jak wtedy za pierwszym razem w domku na drzewie.
Zrozumiał.
Wykrzywił swoje blado różowe usta w uśmiechu, a następnie ścisnął moją rękę, nie zwracając uwagi na fanów, którzy próbowali to przerwać. Wielu z nich darło mi się do ucha, bym go zostawiła. Próbowałam, ale nie dawałam rady. To jak wszyscy rzucali się na mnie, zaczęło boleć, jednak on twardo trzymał dalej. Puścił dopiero gdy zauważył moje szklane oczy.
Wyjątkowe miejsce na moim nadgarstku zaczęło mocno pulsować, przypominając mi o sobie niezwykle boleśnie. Szybko wyrwałam się z jego uścisku pocierając ranę. Zaczęło kręcić mi się w głowie, powoli osuwałam się na ziemię, nie zdając sobie sprawy z tego, że inni robią mi miejsce. Ktoś chwycił mnie w ostatniej chwili, a następnie przekazał ochroniarzowi, który przeniósł mnie zza kulisy.
Słyszałam, jak Britney próbowała dogonić mężczyznę, który stawiał coraz to większe kroki, co jakiś czas ciągnąc go za rękaw kurtki. Dziwnie tak czułam się w czyiś objęciach, ale w końcu działał w obronie mojego zdrowia, więc mogłam mu to podarować.
Kiedy położył mnie na miękkiej skórzanej kanapie, powieki zaczęły mi powoli opadać, a chaos na scenie, wywołany moim zasłabnięciem głucho odbijał się po pomieszczeniu. Chwilę później ktoś opanowanym krokiem wszedł do pokoju, prosząc by wszyscy odsunęli się ode mnie.
Lekarz wypytywał  o parę rzeczy, ale nie byłam w stanie mu na nic odpowiedzieć, ponieważ z mojego gardła wydobywały się tylko jakieś niezrozumiałe jęki. Nadgarstek coraz to mocniej bolał.
-Pani przyjaciółka jest po prostu wykończona, powinna odpoczywać, natomiast ten hałas, oraz fani, którzy rzucili się na nią, gdy gwiazdor złapał jej rękę, tylko pogorszyło sprawę, powodując zasłabnięcie.- stwierdził. - Na razie niech tu odpocznie.- zwrócił się do ochroniarza, a ten tylko skinął głową. - Rozumiem, że dotyk idola powala na kolana.- puścił oczko w moją stronę, a ja kolejny raz jęknęłam.
Poddałam się temu wszystkiemu, zamykając oczy widziałam już tylko czerń, mój umysł powoli zaczął wyłączać się, a ja rzeczywiście poczułam, że tego było mi trzeba. Jednak nie było mi to dane, ponieważ po paru minutach ktoś z hukiem wpadł do środka, podbiegając do kanapy, na której leżałam.
-Boże Jade, nic ci nie jest?- pytał spanikowany Sykes.
Całą siłę woli włożyłam w to, by otworzyć powieki i spojrzeć na spanikowaną twarz przyjaciela. Ujrzałam u niego ulgę dopiero wtedy, kiedy lekko uśmiechnęłam się.
-Nic mi nie jest.- powiedziałam słabo, ponownie zamykając oczy.
Ułożyłam się wygodnie na kanapie, próbując zasnąć chociaż na minutkę. Było mi szkoda tego, że popsułam koncert przyjaciela, że wywołałam panikę. Mogłam w ogóle nie przyjeżdżać, byłoby nawet lepiej. Nathan zacząłby powoli o mnie zapominać, co szłoby mi na rękę, w końcu niedługo i tak zniknę.
Wtedy nikt nie będzie o mnie pamiętał.
Wszyscy zapomną, kim była ta mało znacząca i beznadziejna Jade Clay.
Jeszcze przed zaśnięciem poczułam czyjeś ręce na mojej tali, jakby ktoś próbował się we mnie wtulić, a następnie musnął delikatnie wargami mój policzek.
Wiedziałam, że był to pan Sykes i mimowolnie coś we mnie drgnęło. Za bardzo go kochałam, żeby tak go porzucić. Przecież był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam, a zawsze chciałam mieć.
Ostatkiem sił wtuliłam się  w niego, czując perfumy i miętowy oddech chłopaka, które mnie uspakajały.
_________________________
Krótkie, wiem. :c
Ale serio, jak to piszę to nie wydaję się być takie krótkie No ale nic. Postaram się, by to coś było jednak odrobinę dłuższe.
Jeeeju. dziękuję za 12 komentarzy. <3
W życiu nie powiedziałabym, że dojdzie do takiej liczby. :o
Czyli mam informować tylko dwie osoby, tak? ;d no w sumie trzy, bo Agata chce na gadu. :D
Tak, wiem że nie lubisz jak mówię do Ciebie po imieniu, wybacz! ;d
Tak postanowiłam, że to od Was i od komentarzy zależy to, jak szybko będą pojawiały się rozdziały. ;d
Pluton chciałaś powiedzieć, dlaczego Ty nie umiesz pisać tak beznadziejnie jak ja? ;d No wybacz, ktoś w końcu musiał mieć talent i wypadło na Ciebie! :D
Nie wmówisz mi że nie, bo czytam Twoje opowiadanie i wiem lepiej! :D
lightning :D wcale nie piszę świetnie, nie musisz być taka miła! :D
maggie wiem, że krótkie. :c ale zawsze jak mam już jakiś pomysł, to ktoś odciąga mnie od kompa, a później cholera wszystko trafia, bo niczego nie pamiętam. xd
Natka ^^ abskmdk. powtarzam 18392 raz, wcale nie piszę świetnie, a jak tak, to siema, jestem święta. xd
(wiem, to zdanie lekko nie miało sensu. xd )
flo♥ tak, tak kochanie ja wiem, że wiesz wszystko! ;d z Tobą nie można się kłócić. ^^ a tak "proszę" to nie możesz co? xd :D żartowałam. ^^
(kolejne zdanie które nie miało sensu, wiem. xd )
PannaSykes ♥ dlaczego masz focha? :c no nie miej już. :c
OBIECUJĘ, POSTARAM SIĘ, ŻEBY DALSZE ROZDZIAŁY BYŁY DŁUŻSZE, ale nie wiem na ile mi to wyjdzie, wiecie 3kl, bierzmowanie, egzaminy i te sprawy. :/

niedziela, 28 października 2012

1 - Nathan.


Panowała nerwowa atmosfera. Kręciłem się w tą i z powrotem, nie mogąc uspokoić skołatanych nerwów. Tłum fanek krzyczał coraz to głośniej, wyczekując na The Wanted, na nas. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. 
Nie wierzyłem, że doszedłem aż dotąd. Zapewne gdyby nie Jade, nie byłoby mnie tutaj. Zawdzięczałem jej bardzo dużo. Niektórzy mówią, że zmieniłem się. Jednak to nie jest prawdą. Może już nie jestem jasnym blondynem i minimalnie zmienił mi się kolor oczu, ale w środku nadal jestem tą samą osobą. Tym samym chłopakiem, który kocha swoją przyjaciółkę jak własną siostrę, który za swoją rodzinę byłby w stanie nawet skoczyć w ogień, a najważniejsze, pozostałem tym wrażliwcem, który bierze sobie wszystko do serca, chociaż z wiekiem próbuję to ukryć pod warstwą śmiechu i dowcipu. 
Spojrzałem na zegarek i ze smutkiem stwierdziłem, że za pięć minut wchodzimy na scenę, a jej tutaj jeszcze nie ma. 
Za mną Tom z Jay'em zaczęli się wygłupiać, a ja te ich wszystkie żarty doskonale widziałem w odbiciu, Max przyglądał się ze skupieniem białej ścianie, a Seev również przeglądał się w lustrze, poprawiając swoją idealnie ułożoną fryzurę. Przez ten widok moja ręka mimowolnie powędrowała do grzywki i zaczęła ją układać. 
Tak bardzo zainteresowało mnie to zajęcie, że zapomniałem o spóźnialskiej przyjaciółce, która po raz pierwszy miała przyjść na mój koncert. 
Tęskniłem za nią, nie widziałem jej od roku, a skype oraz sms'y już mi nie wystarczyły. Potrzebowałem poczuć jej ciepło obok mnie, usłyszeć jej pocieszający ton głosu, oraz musiałem zobaczyć te oczy, w których ciągle pojawiała się iskierka radości, niezależnie od sytuacji. 
Ktoś stuknął mnie w ramię, a ja przypadkowo podskoczyłem, powodując, iż moja grzywka beznadziejnie opadła. 
W moim sercu pojawiła się nadzieja, że to Jade, jednak był to dźwiękowiec, który kazał mi wziąć mikrofon i wyruszyć na scenę za resztą. Zrobiłem to z niechęcią, odwracając się po raz ostatni, szukając wzrokiem znajomej twarzy. Nigdzie jej nie widziałem, więc zrezygnowany westchnąłem, wychodząc przed tysiące fanów. 
Tam światła reflektorów padające na nas oślepiło mnie doszczętnie. Przez pierwsze parę sekund nie widziałem niczego. Głośne piski dziewczyn motywowały mnie, bym zostawił za kurtyną moje wszystkie przemyślenia, oraz prywatne sprawy i zaczął grać piosenkarza, którym byłem, tylko nadal w to nie wierzyłem. 
Uśmiechnąłem się do dziewczyny, która stała w pierwszym rzędzie,  a ta spokojnie odwzajemniła go. Zdziwiło mnie to, ponieważ one zawsze natychmiastowo chwaliły się osobom stojącym obok. Postanowiłem pozostawić tą sprawę i zająć się rozpoczynającym się koncertem. 
Kapela zza nami zaczęła grać pierwsze dźwięki Glad You Came tak na dobry początek. Nie powiem, zestresowałem się. To nie jest tak, że wychodzę na scenę jako luzak, zagram to co mi każą, a następnie pójdę sobie gdzieś, jakby nic nigdy się nie stało. 
Każdy koncert przeżywam tak samo. Myślę sobie, co będzie, gdy nie spodobam się ludziom, pomylę tekst, albo Bóg wie co jeszcze. Później, owszem, idzie z górki, ale to zależy od publiczności w którym momencie. Może mi pójść łatwiej zaraz na początku, ale może również na końcu. Patrzę na to jak nasi fani reagują na naszą piosenkę. Jeżeli się cieszą - cieszę się razem z nimi i próbuję podtrzymać taką atmosferę do końca, ale jeśli widzę, że publiczność nie bawi się dobrze - stresuję się i zaczynam robić wszystko, by poczuli się swobodnie, co zawsze wymaga dużo pracy. 
Z każdą kolejną piosenką, ta dziewczyna z pierwszego rzędu zaczęła intrygować mnie coraz bardziej. Klaskała razem z publicznością, uśmiechała się cały czas, ale jako jedyna, w otaczającym ją tłumie nie skakała, oraz nie krzyczała, tylko ciągle szeptała coś na ucho swojej koleżance, często wskazując na mnie. 
Teraz śpiewaliśmy akurat Heart Vacanacy więc miałem chwile na swoje refleksje, ponieważ tutaj dużo nie śpiewałem. Zacząłem przyglądać się uważniej tej dziewczynie. Z twarzy była do kogoś strasznie podobna. W końcu kiedy w tle usłyszałem początek refrenu, podszedłem do niej, wystawiając w jej kierunku rękę. 
Zdziwiłem się, gdy nie odwzajemniła gestu, który miałem na myśli, tylko przybiła mi piątkę. 
Przyjrzałem się jej oczom. 
Były prawie takie same jak wtedy, kiedy doceniłem je za pierwszym razem - czerwone i zapłakane. 
Chwyciłem dłoń dziewczyny, nie mając zamiaru puszczać, nie zorientowałem się nawet kiedy fanki próbowały chwycić moją rękę. 
Jade. 
Była tutaj. Jednak przyszła na mój koncert.
W tym momencie wszystko inne nabrało jaśniejszych kolorów. Teraz tylko czekałem na koniec występu, by móc wtulić się w znajomą osobę. Musiałem przyznać, że brakowało mi czułości z jej strony. Była nieodłączną częścią mnie. I tak dziwię się jakim cudem wytrzymaliśmy rok z dala od siebie.
_________________________________________
PannaSykes ♥ nie fochaj się na mnie, proszę. ♥
Natka ^^ nooo. Ty też nie fochaj. :c
NIE OBRAŻAJCIE SIĘ NA MNIE. :c
Musiałam usunąć. xd
No dobra.
flo♥ dziękuję za to, że pokazałaś mi jak zrobić te zakładki.♥
No to jakby ktoś nie zauważył - u góry jedna z zakładek nazywa się "Informowani", więc jeżeli ktoś chce, żebym powiadomiła o nowych rozdziałach, napiszcie tam swoje linki tt. c:
Mam nadzieję, że jeszcze nie zanudziliście się tym badziewnym rozdziałem. ^^
I JESZCZE JEDNO.
Od dzisiaj zmieniłam nazwę.
Jestę Sufitę. ♥
ahahahahha tak, lightning :D to dzięki Tobie i tych rozmyśleń Nathana o sufitach! ♥

sobota, 27 października 2012

Prolog - Nathan.


Czytasz, komentujesz. c:
_________________________
Dziesięć lat wcześniej. 


Szedłem chodnikiem, który wydawał się być nieskończenie długi, kopiąc od połowy drogi jakiś przypadkowy kamyk. Książki obijały się od siebie rytmem mojego kroku, a z przedziurawionej butelki kropelkami leciał sok wiśniowy, robiąc za mną śmieszny szlaczek. W myślach nadal powtarzałem sobie scenę, która wydarzyła się niespełna dziesięć minut temu. Miałem dosyć mojego przyjaciela.
Wróć.
Byłego przyjaciela.
Nienawidziłem kłócić się z ludźmi, a teraz właśnie to zrobiłem, powiedziałem mu wszystko, co leżało mi na sercu, powodując tym samym ogromną kłótnię, którą widziała cała szkoła.
Nawet ona.
Stała na samym przodzie kółka, które nas otaczało. Na początku próbowała nas powstrzymać, znała mnie oraz Adriana od przedszkola, wiedziała, że jesteśmy przyjaciółmi od bardzo dawna. Przykro jej było być świadkiem rozłamu najlepszych przyjaciół. Jednak później uświadomiła sobie, że to nic nie da, że już po wszystkim.
Zerwałem znajomość z najlepszym przyjacielem.
Teraz trafiło to do mnie ze zdwojoną siłą. Poczułem coś gorącego, co spłynęło po moim policzku, więc natychmiastowo naciągnąłem rękaw na dłoń, a następnie otarłem łzę. Nie miałem już nikogo. Owszem, było paru kumpli, z którymi mogłem się bawić, ale żadnego z nich nie traktowałem jak brata.
Właśnie mijałem dom Jade, gdy usłyszałem nieśmiałe odchrząknięcie.
Odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem uroczą blondynkę, która uśmiechnęła się do mnie słabo.
Miała podkrążone, czerwone oczy, czyli musiała płakać. Zastanawiało mnie tylko dlaczego.
W normalnej sytuacji odszedłbym, ale coś mnie powstrzymało. W mojej głowie kołatała się myśl musisz zostać, nic na tym nie stracisz. Więc czekałem. Wiedziałem, że nie podejdzie bez żadnej zachęty, więc również uśmiechnąłem się do niej zachęcająco.
Dziewczyna odetchnęła, później podeszła do mnie i tak po prostu przytuliła.
Moje ramiona mimowolnie objęły ją, a głowa upadła na jej ramiona. Mimo iż była kilka centymetrów niższa ode mnie, było mi tak dobrze, że ani razu nie pomyślałem o tym, żeby odsunąć się od niej. Swoją osobą powodowała, że przestałem zadręczać się wszystkimi problemami, a smutki zamieniałem w beztroską radość. Nie mam zielonego pojęcia jak ona to robiła.
Łzy, jak na złość, cisnęły mi do oczu, ale przecież nie mogłem popłakać się przy dziewczynie. Nadal kurczowo trzymałem się stereotypu, iż chłopacy przy dziewczynach nie powinni okazywać słabości, żeby one potrafiły im w jakimś stopniu zaufać.
-Dlaczego to robisz?- spytałem, kiedy niechętnie puściłem ją.
-Wiem jak to jest stracić przyjaciela.- wzruszyła ramionami.- To nic ciekawego. Ale życie jeszcze jest długie, może się pogodzicie.- uśmiechnęła się blado.
Pokręciłem głową ze smutkiem. Obydwoje wiedzieliśmy, że to nigdy się nie stanie.
-Najlepsi przyjaciele nie muszą udawać.- powiedziałem bardziej do siebie.
Jade uniosła pytająco brwi, a ja uśmiechnąłem się. Tak szczerze.
-Znamy się od wczesnego dzieciństwa, prawda?- spytałem, a ona tylko przytaknęła.
Złapałem ją za drobną rączkę, ciągnąc za sobą biegiem, do mojego sekretnego domku na drzewie. Nawet Adrian o nim nie wiedział.
Kiedy dostaliśmy się na tyły ogródka, pokazałem dziewczynie największe, oraz najbardziej osamotnione drzewo, pod którym leżało mnóstwo moich zabawek. Posprzątałem pod nim, żeby żadnemu z nas nie stała się krzywda, a następnie poprosiłem, by weszła pierwsza.
Na górze przysunąłem do niej ogromną poduszkę, którą moja mama pomogła mi to kiedyś wnieść, a sam usiadłem na drewnianej podłodze, na przeciwko niej. Nigdy nikogo tutaj nie zapraszałem, dlatego posiadałem tylko jedno "krzesło".
-Dlaczego mnie tu przyciągnąłeś?- spytała niepewnie.
-Wcale nie straciłem przyjaciela.- stwierdziłem poważnym tonem.
Zaczęła przyglądać mi się uważnie, próbując dociec do sedna sprawy, do tego, co miałem na myśli.
Otóż to było bardzo proste. Nigdy nie doceniłem Jade jako przyjaciółki, ponieważ zawsze widziałem w niej tylko dziewczynę, która nie będzie chciała bawić się ze mną w wojny, w ruch drogowy, tylko zawsze będzie pragnęła zostać księżniczką w dużym różowym zamku.
Mój błąd.
Ona nawet nie lubiła tego koloru.
-Potrzebujesz pomocy, i ja jestem tutaj obok ciebie.- zacząłem, uśmiechając się znacząco.
-Jesteś w ciemności, będę jasnym światłem aby poprowadzić ciebie.- dokończyła z wielkim uśmiechem na twarzy.
Zrozumiała. O to mi chodziło.
-Nigdy sam, ciągnie swój do swego- powiedziała z triumfem.
-Nigdy się nie zmienimy, bez względu na pogodę.
Wystawiłem w jej kierunku otwartą dłoń, czekając aż przybije mi tak zwaną piątkę.
Może i straciłem dzisiaj najlepszego przyjaciela, wręcz brata, ale przynajmniej doceniłem osobę, która wspierała mnie od początku. Nawet kiedy popsułem jakąś zabawkę w przedszkolu. Stanęła za mną murem, gdy inni się ze mnie śmiali.
Dziewczyna powtórzyła mój gest, a następnie wtuliła się we mnie. No cóż, jednak była dziewczyną, musiałem do tego przywyknąć.
-To jest moja przysięga dla ciebie.- powiedziałem ze świadomością, iż to może być mój najlepszy dzień w życiu.
_______________________________
Natchnęło mnie przez mojego brata. :o
Zaczynam się bać, że to będzie beznadziejna, ale wytrzymam. Jakoś. :D To wszystko zależy od czytelników. ^^
No więc.
Nie mam pomysłu co tu jeszcze napisać, ale powiem, że zrozumiem, jeżeli to Wam się nie podoba.

Bohaterzy

Jade Clay
Dziewiętnastoletnia dziewczyna, z trudnym dzieciństwem. Już jako mała dziewczynka zaprzyjaźniła się z Nathanem Sykes, ale nikomu nie potrafiła na tyle zaufać, by opowiedzieć mu o wszystkim co działo się w jej życiu. Z pozoru wesoła, pogodna, jednak bywa wredna i zamknięta w sobie.

Brittney Horsey.
Dziewiętnastolatka, wesoła, optymistycznie podchodzi do życia. Najlepsza przyjaciółka Jade, dziewczyna Adriana.
Uważa, że najbardziej doceniać trzeba prawdziwych przyjaciół, bo oni nigdy cię nie zostawią, kiedy znajdziesz się w potrzebie.

Adrian White.
Dziewiętnastoletni chłopak, były najlepszy przyjaciel Nathana Sykes. Za młodu ostro pokłócili się, a widząc jego szczęście z Jade, nie chciał wtrącać się ponownie do jego życia. Po jego wyjeździe zbliżył się do dziewczyny. Teraz również są przyjaciółmi, a z Brittney łączy go coś więcej.

Nathan Sykes.
Dziewiętnastoletni chłopak, jego najlepszą przyjaciółką jest Jade Clay. Nadal tęskni za swoim dawnym przyjacielem - Adrianem, ale boi się zrobić pierwszy krok w kierunku zgody.
Ostatnio zaczął oddalać się również od Jade, co zaczyna go przerażać.

Tom Parker.
Dwudziestoczteroletni mężczyzna. Bierze przykład ze swojego przyjaciela Jay'a i cieszy się życiem kawalera. Zmienia to się, kiedy poznaje jedną dziewczynę, która zmąciła mu  w głowie.

James McGuiness.
Dwudziestodwuletni mężczyzna. Na razie nie interesuje go miłość, bawi się ile może i korzysta z tego, że jest kawalerem, ale najbardziej na świecie kocha swoją jaszczurkę.

Max George.
Kolejny dwudziestoczteroletni samotny mężczyzna, ale w przeciwieństwie do swoich przyjaciół nie zamierza bawić się uczuciami innych, tylko skupia się na tworzeniu nowej muzyki, by zadowolić swoich fanów.

Siva Kaneswaran.
Jako jedyny z całego zespołu ma dziewczynę, którą bardzo kocha. Jest najrozsądniejszym chłopakiem wśród swoich przyjaciół, wie jaką granicę można przekroczyć, a jaką nie i tego się trzyma.
Dwudziestoczteroletni mężczyzna.
___________________
Bocha, dodałam jednak Adriana, ciesz się!
Założyłam bloga, bo mi się nudziło. Nie usunę go, pod warunkiem, że niektóre osoby, które czytały moje pierwsze opowiadanie ( i które zmusiły mnie do założenia kolejnego ;d ) będą chociaż czasami czytać. <3