~ Tydzień później ~
Siedziałem przed telewizorem w ciemnym salonie, zastanawiając się nad moją przeszłością. Może Natalie miała rację? Ja wiem, że źle robiłem, ale taki już mój charakter. Muszę dostać to, czego chcę. A w tej chwili chciałem Jade. Zsunąłem się do pozycji leżącej, zamykając oczy. Do moich uszu docierały dźwięki jakiegoś dennego serialu, a poza tym w mieszkaniu panowała cisza. W głowie miałem obraz dziewczyny. Była inna niż wszystkie, nie rzucała mi się do łóżka, więc to znowu ja musiałem przejąć inicjatywę.
-Luke stary, zrób coś ze sobą.- usłyszałem głos mojego kolegi za mną.
Uniosłem się, żeby usiąść i lepiej mu się przyjrzeć. Ku mojemu zdziwieniu Adrian był ubrany w garnitur, a swoje włosy non stop poprawiał w lusterku, które trzymał w ręku.
-O co ci chodzi?- spytałem zdezorientowany.
Chłopak przyjrzał mi się, a następnie głęboko westchnął.
-Nieważne.- ponownie zaczął przeglądać się w lustrze.- Ja i Britt wychodzimy dzisiaj na kolacje. No wiesz... Chcę ją przeprosić po tej całej kłótni.- skrzywił się.
Energicznie podniosłem się z kanapy, czując jak moje usta wykrzywiają się w uśmiech, a do moich myśli napłynęło tysiąc pomysłów.
-Mam ochotę na alkohol.- powiedziałem obojętnym tonem, żeby nie wzbudzać podejrzeń.- Gdzie są butelki?- spytałem, błądząc po całym salonie, otwierając dosłownie każdą możliwą szufladę.
Czułem na sobie jego wzrok, jakby próbował wybadać o co mi chodziło, więc postanowiłem zareagować naturalnie. Odwróciłem się w tamtą stronę, wzruszając ramionami.
-No co, chyba nie powiesz mi, że wy nie będziecie pić.
Uniósł drwiąco brew, przeszukując wzrokiem pokój. Po dłuższej chwili ruszył do kuchni, a ja zrezygnowany opadłem z powrotem na kanapę. Czyli pozostaje mi plan b. Skoro Adrian nie chce mi dać butelki wina, lub czegokolwiek, sam pójdę po to do sklepu.
Chwilę później wrócił z czymś szklanym w ręku. Spojrzałem na niego jak na idiotę, ale spojrzenie zmieniło się, gdy zauważyłem napój wysokoprocentowy.
-Dziękuję ci!- krzyknąłem, rzucając się na niego.
-E e. Nie ma tak szybko.- cofnął się o krok.- Musisz mi obiecać, że będziesz grzeczny. Dobrze wiemy, jakie potrafisz mieć schizy.
-Oj dobra, obiecuję. Wypiję tylko troszkę.- powiedziałem.
-Okej.- wystawił rękę z alkoholem w moją stronę, a kiedy chciałem ją chwycić, ponownie zabrał to daleko ode mnie.- A jeżeli dowiem się, że zrobiłeś coś złego, będziesz miał przechlapane.
Przytaknąłem głową jak małe dziecko. Dobrze wiedziałem, że mnie nie wywalą, bo gdyby nie ja, nie byłoby ich stać na mieszkanie. Adrian zawahał się przez chwilę, a następnie zrezygnowany oddał mi butelkę. Ucieszony podbiegłem do kanapy, a później wyciągnąłem szklany kieliszek z szafy. Nalałem do niego odrobinę cieczy, by widział jego małą ilość.
-Idziemy?- spytała chłodnym tonem Britt.
Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, po czym podeszła ze stoickim spokojem do stolika, przy którym siedziałem, po czym chwyciła kieliszek w swoją drobną dłoń, rzucając nim o podłogę. Kruche szkło rozleciało się na miliardy kawałeczków, a z wina utworzyła się czerwona plama. Energicznie podniosłem się z kanapy, biorąc do ręki butelkę od alkoholu, odsuwając się od niej.
-Wara tknąć butelkę.- wycedziłem.
-Luke, nie obchodzi mnie to, że lubisz pić, oddawaj butelkę, albo wychodź z mieszkania i pij gdzieś na mieście.- wystawiła rękę w moim kierunku.
Zaśmiałem się perliście.
-Chyba sobie kpisz.
Adrian położył dłonie na ramiona swojej dziewczyny, szepcąc jej coś do ucha, a kiedy ta skinęła głową, musnął ustami jej szyję.
-Biorę za ciebie odpowiedzialność.- odpowiedział chłodno.- Zrobisz coś komukolwiek, wylatujesz.
Skinąłem posłusznie, siadając z powrotem na kanapie, jednak nadal nie chciałem odstawić butelki na miejsce, tylko trzymałem ją blisko siebie. Dopiero kiedy Britt ze swoim chłopakiem wyszli, wyjąłem kolejne kieliszki, stawiając je na stoliczku. Kiedy wypełniłem naczynia po brzegi czerwoną cieczą, odwróciłem się w stronę pokoju Jade, z zamiarem zawołania jej, ale ta ku mojej uciesze stanęła właśnie w tym momencie w drzwiach.
Otarła zapłakane oczy i pociągnęła nosem. Zignorowała mnie, ruszając do kuchni, gdzie wzięła kawałek ręcznika papierowego. Przyglądałem jej się uważnie- na sobie miała rozciągnięty pastelowy sweter, szare spodnie dresowe, na nogach buty emu, a włosy upięła w niechlujnego koka. Mimo że wiele osób powiedziałoby, że w tym stroju Jade była nieatrakcyjna, ja nadal miałam na nią ochotę.
-Nie patrz tak na mnie, debilu.- rzuciła, wywalając zużytą chusteczkę do kosza.
Uniosłem w górę kieliszek pełen wina.
-Chcę zawrzeć pokój.- powiedziałem.
Uniosła brew do góry, przyglądając się mi, jakbym był nie wiadomo jakim idiotą. Chwilę później zmarszczyła słodko nos, zastanawiając się nad tymi słowami. Odstawiłem naczynie z powrotem na miejsce, czekając na reakcje dziewczyny. Ucieszyłem się, kiedy głęboko westchnęła, a jej pierś znacząco uniosła się do góry, wtedy usiadła na przeciwko mnie, chwytając do ręki jeden z kieliszków.
-Skąd mam wiedzieć, że nic tam nie dosypałeś?- spytała, robiąc koliste ruchy kieliszkiem.
Bez zastanowienia przechwyciłem od niej to, upijając spory łyk, po czym oddałem w ręce właścicielki.
-Widzisz? Nic mi nie jest.- wzruszyłem ramionami.-Po prostu mi zaufaj.
-Zaufałam ci parę lat temu.-warknęła.-I to wystarczy.- energicznie podniosła się z miejsca.
-Przepraszam.- poszedłem w jej strony.- Spodobałaś mi się.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Odwróciła głowę w przeciwną stronę, chowając twarz w dłoniach. Była bezsilna, a mi to pasowało.
-I co teraz zamierzasz?- spytała łamiącym się głosem.
-Chcę zacząć od nowa.- ponownie wzruszyłem ramionami, podstawiając jej wino pod nos.-Tak na zachętę?-zaproponowałem.
Jade odłożyła kieliszek z dala od niej, siadając na kanapie.
-Nie piję.- powiedziała cicho.
-No weź, ze mną nie wypijesz?- uśmiechnąłem się zachęcająco.
Chwilę popatrzyła na czerwoną ciecz, po czym westchnęła.
-Tylko jeden kieliszek, więcej we mnie nie wciśniesz.
Moje usta wygięły się w uśmiech, kiedy dziewczyna usiadła po turecku, podbierając się jedną ręką. Chwyciła naczynie, z którego upiła łyk alkoholu, a następnie odstawiła go na stolik. Oparła się wygodnie o kanapę, gorliwie pisząc coś na komórce. I tutaj dała mi doskonały pretekst - przesiadłem się, by być bliżej niej, oparłem głowę o jej ramię, próbując wyczytać cokolwiek z sms'a, którego właśnie pisała, ale ta zdążyła w ostatniej chwili odsunąć sprzęt.
-Co ty robisz?-spytała, próbując odepchnąć mnie od siebie.
-No weź, tak ładnie pachniesz.- powiedziałem, wtulając się w nią mocniej.
-Luke, przeginasz.- powiedziała ostro, odrywając się.
Stanęła na przeciwko mnie, odgarniając włosy, które uciekły z koka. Delikatnie chwyciłem za nadgarstek dziewczyny, powoli zmierzając ku górze. Zacisnęła powieki, a jej ciałem wstrząsnęły dreszcze. W pewnym momencie pociągnąłem rękę z całej siły, powodując, że Jade upadła na mnie okrakiem. Jęknęła głośno, próbując kolejny raz wyswobodzić się z mojego żelaznego uścisku, ale ja szybko przewróciłem ją na plecy, więc byłem na górze. Teraz to nie miała żadnego wyjścia.
-Znowu chcesz mnie wykorzystać.-powiedziała bardziej do siebie, niż do mnie.
-Mhm.- wymruczałem w jej szyje, składając na niej pocałunki.
Swoimi ustami zszedłem niżej, do dekoltu, a ręką jeździłem po wewnętrznej stronie ud dziewczyny. Oddychała coraz szybciej, ale nie można było określić, czy to z podniecenie, czy ze strachu i złości.
-Co, nie było ci wtedy dobrze?- spytałem, gdy odsunąłem się od ciała Jade.
-Nie.-warknęła.
Uśmiechnąłem się, wciskając swój język do ust Clay.
Nie mogłem się doczekać tej chwili, kiedy miałem zobaczyć ciało blondynki, bez niczego, a na dodatek pragnąłem poczuć jej ciepło. No po prostu to było jak narkotyk, a z każdą sekundą przyciskałem się swoim ciałem mocniej do niej. Jęczała, próbowała coś powiedzieć, wyrywała się, jednak te wszystkie próby ucieczki były na nic. Zawsze byłem silniejszy i ona o tym doskonale wiedziała, więc kiedy zaczęło brakować jej tlenu, uspokoiła się, kładąc swoje ręce na mojej klatce piersiowej, bym się odsunął.
-Będziesz grzeczna?-pogładziłem jedną ręką kosmyk włosów dziewczyny.
-Pierdol się.- warknęła, próbując mnie kopnąć.
-Będę.- powiedziałem z uśmiechem.- Z tobą.
Po tych słowach wyrywała się jeszcze bardziej, więc wymierzyłem siarczystego liścia w jej twarz. To ją zbiło z tropu, sprawiając, że ucichła. Chwyciłem nadgarstki Jade, układając je ponad głową blondynki, nadal mocno zaciskając na niej palce. To, że wiła się pode mną, tylko bardziej mnie pobudzało. W pewnej chwili wyczuła sporą wypukłość w moich spodniach i przestała się szamotać. Wiedziała, że teraz nic jej to nie da.
I właśnie od tamtej cudownej dla mnie chwili, zacząłem swój drugi gwałt na tej samej dziewczynie.
________________________
Przepraszam, że dodaję akurat teraz, o tej godzinie, ale musiałam się na czymś skupić. Jeszcze mam gości, a ja nie mogę przez nich spać, bo przy nich nie zasnę, nie. -.- Wcale nie spałam od 23 godzin, wcale nie jestem zmęczona. -.- Wybaczcie, że to mówię, ale jestem tak wściekła, że się nawet poryczałam dwa razy.
skaplikowana. no ja wiedziałam, że ktoś kiedyś będzie rzygał czytając tą beznadzieję. ^^ Więc wcale nie dziwię Ci się. ;3
Bocha ! przepraszam, nie cofnęli się. ;3 no musiałam to napisać, bo tylko wtedy coś się stanie. ^^ a o tym już w następnym rozdziale. <3 a co do nowego opowiadania, to ja się lepiej wypowiadać nie będę... :D
Elu, Twoja wizja przyszłości Jade jest taka, że znajdzie sobie innego i będzie miała z nim dzieci, czy ja źle zrozumiałam? xd Inie wiem, czemu to mówię, może to wynik cholernego zmęczenia, ale muszę Cię zmartwić, że tak nie będzie. ;3
To do następnego. <3