sobota, 22 grudnia 2012
25- Jay.
Siedziałem na kanapie, po raz setny oglądając "Avatara". Nogi położyłem na stoliku, a ręce założyłem za głowę. Uważnie przyglądałem się filmowi, przeżywając go prawie tak samo, jak za pierwszym razem, chociaż końcówkę znałem na pamięć. Robiłem wszystko, żeby tylko nie myśleć o Natalie w ten sposób. Zmarszczyłem brwi, karcąc się w myślach za to, że znowu o niej myślę. Po paru minutach takiego siedzenia, znudziło mi się i usiadłem normalnie, dmuchając w moje loczki, które przysłaniały mi widoki.
Rozejrzałem się po pustym pomieszczeniu, z powrotem opadając do pozycji leżącej. Nic mi się nie chciało. Nie było mi dane poleżeć dłużej w spokoju, ponieważ mój telefon zaczął wibrować, a następnie usłyszałem znajomą mi muzyczkę. Zignorowałem to, gapiąc się w sufit. Po około minucie doszła do mnie nieproszona myśl, iż mogła to być Natalie, więc poderwałem się z miejsca, jakbym oberwał prądem. Chwyciłem komórkę w dłoń, a ta akurat przestała dzwonić. Przekląłem w myślach, gdy zobaczyłem napis "Tom". Chwilę później ponownie rozległo się dzwonienie.
-Czego?- warknąłem do słuchawki.
-Słuchaj kochanie.- mówił Tom, zmieniając co chwilę barwę tonu.- Mógłbyś po nas przyjechać ?
-Dlaczego ja?
Odchrząknął, zastanawiając się nad argumentami.
-Ponieważ jako jedyny jesteś trzeźwy, a ktoś musi nas odstawić do domu.- stwierdził.
-Z buta nie możecie ?
-Nie.- czknął.- Nathan jest cały poobijany, a ja jutro muszę jechać na komisariat, więc należałoby wyleczyć kaca.
-Którego jeszcze nie masz.- dokończyłem za niego, przewracając oczami.- Z kim Młody się lał ?
-Z Adrianem.- kolejny raz dostał napadu czkawki.- To przyjedziesz?
Westchnąłem wpatrując się w zegar, po czym przeniosłem wzrok na okno. Na zewnątrz było już ciemno, tylko latarnie wraz z rzadko przejeżdżającymi autami oświetlały naszą ulicę. Nie wspomnę już o kropelkach deszczu, które waliły w szybę.
-Dobra.- westchnąłem.- Ubiorę się i jadę.
-To co, jesteś nagi?- zaśmiał się.
-Nie idioto, miałem na myśli kurtkę.- odpowiedziałem, wciskając czerwony guzik.
Włożyłem telefon do kieszeni spodni, ruszając do szafy, która była w przed pokoju. Niestety, kiedy ją otworzyłem, wypadła na mnie niemiła niespodzianka. Otóż bluzki chłopaków, które wzięły się tu z nie wiadomo jakiego powodu, "rzuciły się na mnie". Krzyknąłem odrzucając je gdzieś za siebie. Przyjrzałem się wnętrzu i wyjąłem ciemno-zieloną kurtkę. Musiałem jeszcze tylko znaleźć klucze i mogłem jechać. Pech chciał, że moi współlokatorzy mają w zwyczaju rzucać wszystkim gdzie tylko się da, dlatego potem mamy problem w znalezieniu czegokolwiek. Raz nawet przez tydzień szukaliśmy telefon domowego. Okazało się, że był dosłownie w kanapie, ale to już inna, dłuższa historia.
No więc, gdy już znalazłem to, czego szukałem, pośpiesznie wyszedłem na zewnątrz, czując jak kropelki deszczu opadają na twarz. Przekręciłem zamek w drzwiach dwa razy, po czym podszedłem do naszego auta i już chwilę później znalazłem się w drodze do klubu, w jakim byli moi przyjaciele. Tylko nadal zastanawiałem się o co Nathan pobił się z Adrianem.
Niespełna dziesięć minut później byłem na miejscu. Wysiadłem z samochodu, kierując się w stronę Tom'a oraz Nathana. Ten pierwszy siedział na ławeczce, gawędząc miło z jakąś brunetką, a ten drugi przysiadł na krawężniku, wpatrując się w swoje buty. Miał szczęście, że ta ulica była mało przejezdna.
Usiadłem obok niego, unosząc podbródek Sykes'a do góry. Twarz miał ładnie obitą, wszędzie czerwone plamy, które powinny niedługo przerodzić się w niemałe siniaki.
-Mordobicie?- spytałem, unosząc brew.
-Odwal się.- warknął, odwracając głowę w drugą stronę.
Wzruszyłem ramionami, wstając z ziemi, a za sobą pociągnąłem chłopaka, który chwilowo stracił równowagę i runął ponownie na glebę. Spojrzałem na niego jak na idiotę, a on nie zamierzał podnosić się.
-Chcesz jechać do domu, czy raczej tu ci wygodnie?
-Wygodnie mi tutaj.- odpowiedział, zamykając oczy.
-Ładnie jesteś nachlany.- mruknąłem pod nosem, po raz drugi podnosząc Nathana do pozycji pionowej, jak na człowieka przystało. Nie spodobało mu się to, ponieważ przez promile alkoholu w swojej krwi kręciło mu się w głowie, i że tak powiem, wpadł w moje objęcia. No cóż miałem zrobić, musiałem go przytrzymać, by trzeci raz nie zaliczył kozła.
-Zakochańcu, jedziesz z nami?- krzyknąłem do Parkera.
Ten tylko zmierzył mnie wzrokiem, a jego partnerka zarumieniła się.
-Zakochał się, daj mu spokój.- wymamrotał szatyn, próbując odepchnąć się ode mnie, na co oczywiście mu nie pozwoliłem.
-Czy on nie jest z...- zacząłem niepewnie.
-To jedziemy!- krzyknął starszy, energicznie podnosząc się z ławki.
Nie mogło to skończyć się inaczej, niż pięknym upadkiem na jakże cudowny chodnik. Brunetka niemal nie popłakała się ze śmiechu, jednak gdy dość długo nie reagował, przestraszyła się, zakrywając usta rękoma.
-Żyję!- wstał po paru minutach, unosząc ręce do góry.- Możemy jechać do domu.- stwierdził, ale zaraz po jednym kroku, ponownie tulił się do betonu.
-Jesteście pijani w cztery dupy.- przewróciłem oczami, a Parker wybuchł niekontrolowanym śmiechem, przewracając się na plecy.
-Zabawny jesteś, to samo powiedział nam dzisiaj Martin.
Postanowiłem nie brnąć w to dalej, więc zaprowadziłem młodszego do auta, gdzie usadowiłem jego bezwładne ciało z tyłu, po czym podszedłem do drugiego przyjaciela, którego również chwyciłem pod ramiona, ruszając do samochodu. Wylądował obok Nathana, przytulając się do niego, aż Młodemu spadł full cap z głowy.
-Słodko razem wyglądają.- uśmiechnęła się.- Jakby Tom pytał, nie było mnie tu i nie gadał ze mną, okej?- poprosiła.
-Dlaczego?
-Po prostu. Proszę.
-No dobra.- wzruszyłem ramionami, a ona pomachała mi na pożegnanie i zniknęła w murach klubu.
Zamierzałem wsiąść do pojazdu, ale powstrzymał mnie znajomy śmiech. Pośpiesznie odwróciłem się, widząc w przejściu ukochaną blondynkę. Wróć. Powiedziałem ukochaną? Miałem na myśli Natalie.
Gonzales również upadła przy wyjściu, a jakżeby inaczej, zwijając się ze śmiechu. Zrezygnowany podszedłem do niej, klękając obok.
-O Jay!- wykrzyknęła, kiedy tylko mnie zobaczyła.- Witaj kochanie!
-Jesteś nawalona.- stwierdziłem, wykrzywiając usta w grymas.
Podniosła się do pozycji siedzącej, patrząc mi głęboko w oczy. Przez ten moment była niezwykle poważna.
-Jakby tobie to się nigdy nie zdarzyło.- pchnęła mnie dla żartów ręką do tyłu, a ja odwzajemniłem to uśmiechem.
-No dobra, dobra. Nie rozpatrujmy kto, gdzie i kiedy. Jedziesz ze mną do domu?- zaproponowałem.
-O, co to to nie.- powiedziała, podnosząc się za moją pomocą.- Trafię sama.- stwierdziła.
-Jesteś pewna?- skrzyżowałem ręce na piersi, obserwując jej sylwetkę, która stała niepewnie na środku przejścia.
-No jasne.- przytaknęła, ruszając do przodu. Po trzech krokach zatrzymała się, odwróciła i zaczęła kierować się w moją stronę. Minęła mnie, obejrzała się dookoła i już chciała postawić stopę na ulicy, kiedy zawahała się, patrząc na mnie, jakbym był jej ostatnią deską ratunku.- Dobra, masz mnie. Nie wiem jak dojść do domu.
Zaśmiałem się, za co ta zmierzyła mnie wzrokiem. Chwyciłem drobną dłoń dziewczyny, prowadząc do auta, gdzie wsiadła na miejsce obok kierowcy, a ja natychmiast podbiegłem na swój fotel. Gdy odpaliłem silnik, moje śpiące królewny obudziły się.
-Ciszej!- warknął Nath, zakładając czapkę bardziej na głowę, a Natalie zaśmiała się, patrząc na mnie.- Co do cholery...- wstał jak napięta struna, przyglądając się dziewczynie.- Cześć mała.- uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Trzymaj łapy przy sobie, Sykes!- powiedziałem, patrząc na niego w lusterku, a ten uniósł ręce w geście "poddaję się."
-No właśnie.- potwierdził Tom, który ku mojemu zdziwieniu również nie spał.- Ty się kurwa zastanów nad sobą.- powiedział, a Gonzales krzyknęła, że ma się wyrażać, za co ten ją przeprosił.- Masz rację ślicznotko, nie będę tak mówił w twojej obecności, ale do kurki jasnej i wodnej, mógłbyś się Nathan ogarnąć i wybrać. Jade, Sally, czy ona.- mówił z zamkniętymi oczami.
-Jaka Sally ?- spytał, a jego oczy rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek.
-Ta z którą lizałeś się w klubie.- odpowiedziała blondynka.
-Całowałem się z kimś?- podrapał się po głowie.-Se...Selena?
-Sally!- wykrzyknął Parker.- Jezu, denerwujesz mnie. Bo wiesz, ja dalej mogę być z Jade i to ze mną będzie szczęśliwa, nie z tobą.
-Odwal się, nie potrzebuję nikogo.- przewrócił się na drugi bok, próbując zasnąć.
Do końca drogi siedzieliśmy w ciszy, co nie trwało długo, bo po pięciu minutach byliśmy pod naszym domem. Już miałem wysiadać, kiedy usłyszałem odchrząkniecie Natalie.
-Odwiózłbyś mnie do domu?- spytała.
-Nie wiem gdzie mieszkasz, tak jak ty.- uśmiechnąłem się, po czym pomogłem wysiąść jej z auta.
Ku mojemu zdziwieniu, chłopacy dotarli pod drzwi pierwsi, ale kiedy poczuli, że nic się nie otwiera, opadli przy nich, nie mając siły na cokolwiek. Z ich całej trójki to właśnie dziewczyna była najbardziej trzeźwa. Chociaż określenie "trzeźwa" też tutaj nie pasuje.
Otwierając drzwi, Nathan z Tom'em upadli na podłogę. Wyglądało to dosyć dziwnie, ponieważ ich nogi były wystawione na zewnątrz. Nie podobało mi się to, ale chwyciłem ich za ramiona, czołgając do kanapy, na której w ostateczności ich nie położyłem. Leżeli sobie spokojnie na dywanie. Dałem im tylko koc, którym natychmiastowo się okryli. Po tym wszystkim, zaprowadziłem dziewczynę do mnie do pokoju, gdzie dałem jej ciuchy, w które mogła się przebrać. Uśmiechnęła się do mnie, ruszając do łazienki. Postąpiłem podobnie. Chwyciłem moje bokserki, kierując się do pomieszczenia na parterze. Ogarnięcie się zajęło mi mało czasu, więc chwilę później znalazłem się u siebie, szykując sobie materac, wraz z jakąś kołdrą oraz poduszką, żebym mógł spokojnie wyspać się na ziemi, kiedy Natalie weszła do środka, trzaskając drzwiami. Przyjrzała się mi i mojej czynności, po czym zmęczona opadła na materac.
-Przepraszam bardzo, co ty robisz?- spytałem zszokowany.
-Jak to co? Śpię.- odparła, przykrywając się kocem.- Chociaż to dziwne, że śpisz na podłodze.
-Bo ty miałaś spać na łóżku.- odpowiedziałem, dalej nie wiedząc co robić.
-Ale ja chcę z tobą.- powiedziała, ponownie siadając.- Lubię twoje loczki, wiesz?- zaśmiała się.- I te niebieskie oczy.- Przysunęła się bliżej, a ja czułem jej oddech, przesiąknięty alkoholem na swoim policzku.- I w ogóle całego ciebie.- ręka dziewczyny powędrowała na mój polik, za to moja na jej biodro, bliskość w której trwaliśmy zdezorientowała mnie.
-Co to oznacza?- spytałem, kładąc się nad nią.
Zaśmiała się, uniosła delikatnie głowę, muskając moje usta. Nie powiem, spodobało mi się, więc śmiało ruszyłem dalej, pogłębiając nasz pocałunek. Czułem, jak ręce Natalie błądzą po mojej klatce piersiowej, a ja kciukiem gładziłem jej policzek.
-Dobranoc.- powiedziała, kiedy odsunęła się ode mnie.
Położyłem się obok, a chwilę później Gonzales wtuliła się w mój tors. Teraz mogłem powiedzieć, że byłem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. I... To chyba oznaczało, że serio się zakochałem.
______________________
BUM.
Mówiłam, że będę dodawała częściej za te 8 i więcej komentarzy? :D No, to obietnicy dotrzymuję. xd Zauważyliście, że wszystko zaczęło się powooli układać? ^^
To niedługo będzie fajna niespodzianka. ;3
Już za parę rozdziałów. ;3
ALE CIII.
no i ten.
Pijany Tom = Wulgarny Tom, tak tylko uprzedzam. xd A to nie ostatni rozdział, gdzie jest upity. :D
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zapomniałam.
A w ogóle śmiać mi się chciało, że wszyscy wyzywali Sykes'a, a nikt nie wspomniał o kłótni Adriana z jego dziewczyną. :D Kochani jesteście, wiecie? :3
DLATEGO JESTEM CIEKAWA, CO ZROBICIE ZA TE PARĘ ROZDZIAŁÓW. ;3
i ja wcale nie podpuszczam... :D
do następnego. <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahaha , kocham te ich kłótnie w samochodzie . ^^
OdpowiedzUsuńJak fajnie , Parker znów będzie upity *.*
Świetny :D
Czekam na nexta i weny <3
Loczuś się zakochał ;-D Jak miło ;-D
OdpowiedzUsuńPijany Tom = Śmieszny Tom
Te ich gleby mnie rozwaliły ;-DD
Dodawaj szybko następny, bo już się nie mogę doczekać <333
ahahhahahahhaha, cały rozdział mnie rozwalił. C:
OdpowiedzUsuńAle czekałam, aż powiesz że zaraz się wszystko popsuje,
za pięknie było..
eh.
do następnego. ^^
Hahahahahahahahaha xD
OdpowiedzUsuńPijany Tom :DD
"Otwierając drzwi, Nathan z Tom'em upadli na podłogę." LOOOOL xd
Dodawaj szybko bo czekam !! xd :3
Hahaha xD
OdpowiedzUsuńpijany Tom ^^
Świetny :d
czekam na nastepny :3
Weny ;*
zapraszam do siebie:
http://opowiadanie-o-the-wanted.blogspot.com
Boże,ja nie wyrabiam jakie Ty tu teksty serwujesz hahaha:D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak mi się japa cieszy do monitora^^
Szczerze mówiąc to dość dziwnie musi wyglądać z boku ale całe szczęście jestem sama w pokoju:D
Tom niezaprzeczanie rozwalił system,zwłaszcza jak "tulił się do betonu";D
A Jay jest taki,taki no brak mi słów żeby opisać go gdy jest zakochany<333
No słodziak jednym słowem^^
Hmmm no fakt zaczęło się powoli układać między Jay'em a Natalie,z czego się jaram ale Sykes jest nadal śmierdzącą nic nie robiącą dupą wołową,o!;p
On nie potrzebuje nikogo!Ho,ho jaki samotny strzelec w nim drzemie,no proszę!:P
Dobra może ja lepiej zaparzę sobie jakieś ziółka albo wypiję coś mocniejszego bo znowu posypie się kilka wulgaryzmów w stronę Sajksa;p
Ha!A nie mówiłam,że ja przeżywam wszystko co napiszesz,jakby działo się naprawdę?:D
Awww dziękuję Ci za te emocje,które dostarczasz mi pisząc to opowiadanie<3<3
No dobra już nie przedłużam te moje wywody tylko czekam na następny i nie wiem czy go w ogóle dożyję bo dzięki Twojemu CIII i tej tajemnicy,którą tu rozsiewasz mogę spokojnie zaliczyć pięknego zgona;p
Kuźwa zapomniałabym!
Ekhem(odchrząkuje:D)
Droga Ado!Ja Elżbieta,życzę Ci wesołych,spokojnych,w gronie rodzinnym spędzonych świąt Bożego Narodzenia!;*;)
A i oczywiście życzę Ci również aby te wszystkie świąteczne smakołyki poszły Ci w cycki;**
No to tyle i jeszcze raz Wesołych Świąt!;D
Ela:D
hahahaha xd
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ;D
już chcę kolejny (to taka mała sugestia) ^^
i życzę wesołych świąt, spełnienia marzeń i dużo, dużo weny ;***
DODAWAJ NASTĘPNEGO ! :D
OdpowiedzUsuńBoże, Jay słodziak <33 Mam nadzieję, że Natalie nie mówiła tego tylko dla zabawy, tylko na serio, mimo promili alkoholu w jej organizmie. w sumie to trochę mi żal Nathana, a Tom jak zwykle mnie rozwala :D weny i czekam z niecierpliwością na kolejny <3
OdpowiedzUsuńhttp://i-will-be-ur-man.blogspot.com/