Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 grudnia 2012

24- Adrian.


Krzątałem się po mieszkaniu, poszukując kluczy do auta. Nie wiedziałem gdzie je posiałem. Dodatkowo cała ta sytuacja z Sykes'em rozdrażniła mnie, powodując iż nie myślałem racjonalnie. W końcu wkurzony wywaliłem całą zawartość jednej z szafek na ziemie. Pech chciał, że zrobiłem to w chwili, gdy moja dziewczyna weszła do środka, a większość rzeczy spadła na jej nogi.
-Czego szukasz?- spytała chłodnym tonem.
Spojrzałem na nią, jakby to ona chowała przede mną klucze. Z niewygodnej pozycji klęczącej przesiadłem się na siedzenie po turecku, tępo wpatrując się w szafkę przede mną.
-Kluczy.- odpowiedziałem.
Chwilę później usłyszałem charakterystyczne brzęczenie o metal, które następnie uderzyło o drewniany blat. Uniosłem swój wzrok i ujrzałem to czego szukałem. Rzuciłem się jak jakieś dzikie zwierzę, wykrzykując "Dziękuję!".
Brittney nie odpowiedziała mi, tylko odwróciła się na pięcie ruszając do kuchni. Zdziwiło mnie jej zachowanie, więc podążyłem za nią. Usiadłem na krzesełku barowym przy blacie, przyglądając się jej delikatnym ruchom. Podeszła do szafki, która wisiała wysoko, po czym stwierdziła, że jest za niska i przysunęła sobie krzesło. Zgrabnie się na nie wgramoliła, wyciągając jedną szklankę.
-Chcesz też?- mówiła nadal nieprzyjemnym tonem.
Pokręciłem głową z grymasem. Wzruszyła ramionami, z hukiem zamykając drzwiczki i zeskoczyła z krzesła. Próbując nie utrzymywać dalej ze mną kontaktu wzrokowego wzięła z lodówki sok jabłkowy, wlewając go do naczynia. Później obojętnie wyminęła mnie, kierując się w stronę salonu. Tam usiadła na kanapie, rozkładając się wygodnie, włączyła telewizor. Odwróciłem się w jej stronę, dalej przyglądając się Britt. Wyraźnie była na mnie zła, ale nie wiedziałem o co.
Odchrząknąłem, zwracając tym samym uwagę Brittney. Spojrzała na mnie, unosząc jedną brew do góry, nadal siedząc wygodnie na kanapie.
-Za co jesteś zła?- spytałem zachrypniętym głosem.
-Za co ?- spytała, podnosząc się energicznie, trącąc przy okazji szklankę z sokiem.- No nie wiem, na przykład za kino ?
-Chciałaś iść do kina, poszliśmy!- krzyknąłem, czując niezłą awanturę w powietrzu.
-Nie o to mi chodzi, debilu!- podeszła do mnie bliżej.- Chodzi mi o Nathana.
-A ty jakbyś zareagowała?- mówiłem lekceważącym tonem.- Spotykasz swojego starego, podkreślam starego, przyjaciela do którego nadal żywisz urazę od dzieciństwa, czyli jednym słowem nienawidzisz go. Nie no, na pewno rzuciłabyś się mu w ramiona, a może od razu do łóżka, co!- wykrzyczałem, zdając sobie sprawę z moich słów dopiero po chwili, kiedy oczy Britt zaszły łzami.- Nie, ja nie...
-Powiedziałeś co musiałeś!- wykrzyknęła tak głośno, że pewnie pół bloku ją słyszało.- Ty po prostu masz coś nie tak z głową.- położyła swoje dłonie na mojej klatce piersiowej, pchając lekko do tyłu, więc ja wpadłem na stół.- Weź się człowieku ogarnij i myśl co chcesz powiedzieć.- po jej policzkach teraz popłynęły łzy.
-Brittney, kochanie, ja nie chciałem...- próbowałem się wytłumaczyć.
-Po drugie.- kolejny raz podniosła ton.- Nie chcę widzieć tu Luka.
-Jak to?- zapytałem zszokowany.- On nam pomaga.
-Nie chcę tutaj tego Luka. Chyba, że się zmieni, albo odizolujesz go od alkoholu.- powiedziała twardo.- Inaczej wyprowadzę się stąd razem z Jade.
-Ale co on zrobił?- pytałem dalej.
-Bez alkoholu.- stwierdziła stanowczo, odwracając się na pięcie, po czym powędrowała do swojego pokoju, trzaskając drzwiami, a odgłos ten głucho rozbiegł się po pomieszczeniu.
Spojrzałem na zegarek, który pokazywał godzinę 20:08. Zdezorientowany wyjrzałem jeszcze przez okno, widząc kropelki deszczu spływające po szybie. Chwyciłem swoje manatki, znaczy kurtkę, a następnie wziąłem kluczyki, wędrując na dół, do garażu. Tam było już strasznie cicho, a moje kroki odbijały się echem. Pośpiesznie wsiadłem do auta, odpalając je. Patrzyłem przed siebie, na drogę, na ludzi, których mijałem, bądź przechodzili mi prosto przed maską. Jechałem ulicami Londynu, tak naprawdę nie wiedząc dokąd zmierzam. Zaparkowałem dopiero przed jednym z najlepszych klubów. Trzasnąłem drzwiczkami, podszedłem do ochroniarzy, pokazując im mój dowód, a ci tylko uśmiechnęli się cwaniacko, ustępując mi miejsca.
W środku było duszno, a w powietrzu unosiły się opary tytoniu, oraz alkoholu, koło mnie tańczyły pijane dziewczyny, które jednym słowem dowalały się do mnie, jednak ja przechodziłem koło nich obojętnie. Nogi zaprowadziły mnie do baru, tam usiadłem na krzesełku, wpatrując się w butelki przeróżnych alkoholi. Z tego transu wybudził mnie dopiero barman, który zapytał co podać.
-Czystą.- wzruszyłem ramionami.
-Problemy?- spytał, wycierając jeden z kieliszków szmatką.
-Powiedzmy.- obracałem miseczkę z orzeszkami ziemnymi.
-Dziewczyna?- pytał dalej.
Uniosłem wzrok w chwili gdy nalewał mi do kieliszka. Kiedy skończył, przechwyciłem to od niego, przechylając go lekko do ust, powodując iż w sekundę pozbyłem się napoju wysokoprocentowego.
-Tak jakby.- rzuciłem, ponawiając zamówienie.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, wyglądając w tłum za mną, a ja nadal siedziałem z wbitym wzrokiem w mój kieliszek.
-Proszę.- podał mi tym razem trzy kieliszki, a następnie ruszył do innych klientów.
Pierwszy kieliszek, drugi, trzeci, a ja nadal byłem trzeźwy. Wstałem podchodząc do tego samego barmana, prosząc go o coś mocniejszego. Ten tylko przyjrzał mi się uważnie i zabrał się za robienie jakiegoś drinka. Patrzyłem na niego krzywo widząc coś różowego.
-To jest mocne.- skinął, podsuwając mi napój pod nos.
Pokręciłem głową, upijając spory łyk, od czego zakręciło mi się w głowie. Zdziwiony z powrotem zwróciłem wzrok na szklankę, przyznając uznanie facetowi. Odwróciłem się, poszukując kogoś znajomego w tłumie. No i na moje nieszczęście natrafiłem. Niedaleko mnie, tuż pod ścianą, rozpoznałem Sykes'a, który przystawiał się do jakiejś nawalonej dziewczyny. W sumie sam był nieźle nawalony. Widziałem, jak włożył jej rękę pod bluzkę, a następnie przybliżył się tak, że ich twarze dzieliły milimetry. Uśmiechnął się cwaniacko, zmniejszając tą odległość do zera. Pocałunek był tak namiętny i ohydy, że aż nie chciało mi się na to patrzeć. Ręce Nathana badało dosłownie każdy zakamarek ciała tej brunetki, a jej najwyraźniej podobało się to. No cóż, w końcu obmacywał ją gwiazdor, czemu miałoby to nie cieszysz?
-Adrian!- usłyszałem czyiś głos obok siebie. - Co tutaj robisz, mój ty przyjacielu?
Przede mną stanął upity Parker. Przewróciłem oczami, jakoś nie specjalnie miałem ochotę gadać z którymkolwiek z The Wanted.
-Odejdź.- odepchnąłem go jedną ręką.
-Martin!- krzyczał do mężczyzny, który polewał.- Weź daj nam czystą.
-Jesteś nawalony w cztery dupy, Tom.- stwierdził unosząc brew do góry.
-Walić to! Trza się odstresować od pracy!
-Jakiej pracy ?- spytałem, a w oczy ponownie rzucił mi się obraz Nathana, który tym razem uniósł dziewczynę do góry, a ta zaplotła na jego biodrach swoje nogi. Ten pocałunek przeradzał się w coraz bardziej namiętny.
-Dupek, no nie?- mówił Parker, jąkając się czasami.- Niby kocha Jade, ale zabawia się z inną.- pokręcił głową.- Nie rozumiem logiki Młodego.
Tom energicznie podniósł się z miejsca, zaskakując nas wszystkich. Stanął przed nami, ukłonił się, chwytając w palce rąbek swojej bluzki, a następnie wyprostował się jak napięta struna i zaczął machać ręką jak szalony.
-Przepraszam bardzo, co ty robisz?- spytał Martin.- Próbujesz odpędzić jakąś niewidzialną muchę, czy co?
-Jaką muchę! Jestem kurwa wróżką z Hogwartu, nie widać?!- krzyknął, tańcząc jakiś dziwny układ, nucąc jakąś melodię pod nosem.
-Co ty nucisz?- spytałem ostrożnie.
-SO GET OUT, GET OUT, GET OUT OF MY HEAD
AND FALL INTO MY ARMS INSTEAD
I DON'T, I DON'T, DON'T KNOW WHAT IT IS
BUT I NEED THAT ONE THING
AND YOU'VE GOT THAT ONE THING.- śpiewał do butelki wódki, a wszyscy zgromadzeni patrzyli na niego z miną zbliżoną do what the fuck ? Zresztą, ja również należałem do tego grona. - No co nie znacie tego?- spytał zszokowany.- TO JEST KURWA HIT.
-Pierwsze primo, ogarnij słownictwo.- powiedział zaprzyjaźniony barman.- Drugie primo, więcej nie pijesz.
-Nie, nie rań mnie! Ale ja ją kocham!- krzyczał.- Nie zabieraj mi mojej miłości!
-Wódki?- usłyszeliśmy damski głos za nami.
Thomas odwrócił się jak oparzony, zwalając moją szklankę z drinkiem.
-A... Ally?- jąkał się, próbując stać normalnie.- Co tutaj robisz?
-Bawię się, nie mogę?- wzruszyła ramionami.
-Jasne, że możesz, ale jest tyle klubów, a ty akurat...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ dotarł do nas szanowny pan Sykes wraz ze swoją dziewczyną. Zmierzyłem ją od dołu do góry, twierdząc, iż jest ubrana jak panienka lekkich obyczajów. Co jak co, ale myślałem, że gust to on ma dobry. Najwyraźniej się myliłem.
-Panie, panowie i ...- urwał, patrząc na mnie.- Nieważne. Oto moja nowa dziewczyna, Selena!- oznajmił.
-Sally.- uderzyła go lekko w ramię chichocząc pod nosem.
Nathan uśmiechnął się zatapiając swoje usta w jej wargach.
-Kurwa Nathan, kochasz Jade czy nie?!- krzyknął podenerwowany Tom.
-Ogarnij słownictwo!- wykrzyknęła za nim ta cała Ally.
-Co ? Jaką Jade?- spytał, uśmiechając się cwaniacko, chwytając Sally nie tam gdzie powinien.
Coś we mnie pękło, powodując iż rzuciłem się na starego przyjaciela. Nie spodziewał się ataku z mojej strony, więc obydwaj spadliśmy z hukiem na ziemię.
-Zranisz ją, a tak obiję ci mordę, że pożałujesz!- wrzasnąłem, uderzając go w twarz.
Gdzieś tam w tle usłyszeliśmy krzyk "Wyrażaj się!", ale zagłuszyło mi to uderzenie od Młodego. Chłopak szarpnął się, powodując, że usiadł na mnie, pociągnął za bluzkę do góry, a następnie opuścił w dół i tak w kółko, a ja kilka ładnych razy walnąłem głową o posadzkę. Wkurzyłem się, uniosłem kolano, trafiając nieziemsko blisko jego czułego punktu, więc zwinął się na podłogę, przeklinając pod nosem. Chciałem jeszcze mu dołożyć, ale poczułem jak ktoś podnosił mnie za ramiona, a ilość wypitego alkoholu uderzyła we mnie z całą mocą. Próbowałem wyrwać się z uścisku, żeby jeszcze dorwać Nathana, ale ten ktoś nie zamierzał mnie puścić. Zresztą sam pan Sykes również został ubezwłasnowolniony.
-Człowieku, ogarnij się!- krzyknął.
-Ja mam się ogarnąć?! Ja?! To ty chcesz zranić MOJĄ przyjaciółkę!
Nie wytrzymał, użył całej swojej siły, by wyrwać się tamtemu barmanowi i ponownie ruszył na mnie z pięściami. Kółko, które zrobiło się wokół nas nie pozwoliło mu na to i w porę zatrzymało.
-Wychodzimy panowie.- obok nas pojawiło się dwóch ochroniarzy, prowadzących nas za ramiona.- I żebym was tu nie widział w takim stanie.- powiedział, po czym obydwaj znaleźliśmy się na zewnątrz.
Poprawiłem bluzę, spoglądając na niego wrogo, po czym udałem się w stronę swojego domu, zostawiając go samego.
__________________________
LOL. 
Tyle mam do powiedzenia na temat rozdziału. xd 
I zdecydowałam jednak, że będę dodawała częściej rozdziały. 
O ILE NIE BĘDZIE JUTRO TEGO KOŃCA ŚWIATA. ^^
I powiem Wam, że za parę rozdziałów będę robiła tak, że od razu za 8 komentarzy będę dodawała rozdział. c:
no i jeszcze jedno. 
BÓJCIE SIĘ, KIEDY WYJADĘ WAM Z EPILOGIEM. ;3
TO SIĘ MOŻE STAĆ W KAAŻDEJ CHWILI. :D
sooo. to chyba na tyle wiadomości. xd 
PAMIĘTAJCIE. 
8 KOMENTARZ=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

Do następnego. <3

Aaa. i jeszcze jedno.
Jeżeli ktoś obrazi się za piosenkę 1D w rozdziale- przepraszam, ona po prostu pasowała mi najbardziej, a Klaudia pomagała mi jeszcze wybrać. c: To nie miało zabrzmieć złośliwie. c:

9 komentarzy:

  1. ale akcja ;o
    jaki koniec świata?
    koniec świata to będzie jak z epilogiem wyskoczysz xd
    nie rób mi tego! ;)
    pisz, no pisz :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg uwielbiam jak Tomuś jest pijany ♥ xD
    Mój dzisiejszy sen mnie rozjebał x,x zwłaszcza te wonty, że nie zemdlałaś xD
    Rozdział świetny xd
    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Tom'a jak jest pijany ;-D
    Co się dzieje Z Nath'em????
    JA CHCE NASTĘPNY!!! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. tsaa, spróbuj dodać epilog. -.-
    mwahhahahha, bójka wyszła groźnie.
    btw Sykes to szmata! ; o

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka akcja , ło ja pierdole .
    SYKES , MASZ MI NA KOLANACH BIEC I PRZEPRASZAĆ A TĄ DZIWKĘ KOPNĄĆ W DUPĘ C;
    Jak dodasz epilog , to cię zabiję . Uprzedzam ^^
    Nexta i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział:)
    Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co za męska dziwka z Nejtana!
    Niech teraz nakurwia przeprosić Jade i to już!A nie migdali się z jakąś Sally,której imienia nawet nie pamięta!
    Co za tępa dzida!
    Choć tak patrząc z drugiej strony to nie on jest chłopakiem Jade tylko Tom,więc teoretycznie rzec biorąc jest wolny;p
    Ale no żesz kurwa!Niby taki zakochany a tu stan migdałków innej sprawdza!
    I co a nie mówiłam,że ja tu przez tą tępą pałe osiwieje?
    Coś miałam jeszcze napisać i muszę chwilę pomyśleć co^^
    To przez te nerwy mój mózg się przegrzał:D
    A!Przypomniałam sobie już;p
    Jaki epilog,o czym Ty tu mówisz?
    Ja się nie zgadzam:c
    Jestem strasznie przywiązana do Twojego opowiadania i było by mi cholernie smutno gdybyś je już zakończyła:(
    No także ja już chce następny i proszę Cię ładnie(oczy kota ze shreka^^)nie kończ tego opowiadania;)
    P.S.(coś dawno go nie było:D)Z góry przepraszam za moje wulgaryzmy^^
    Ela-były anonim:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Haahahahh!
    Tom i jego "hit"^^
    Ubóstwiam!
    Weny<33

    OdpowiedzUsuń