Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 listopada 2012

17 - Natalie.


Wybiegłam z domu The Wanted ciągnąc za sobą Claudię. Kiedy Tom powiedział mi, że Jade prawdopodobnie tnie się przez Luka, serce mi stanęło. Prawie wszystko było jasne. Brakowało mi tylko tego jednego elementu.
Wparowałam do mojego mieszkania prawie z szybkością światła i chyba nawet zwaliłam jakiś wazon. Brunetka nie wiedziała co się dzieje, o co mi chodzi, więc tylko krzątała się po pokoju, co jakiś czas krzycząc, bym się uspokoiła i wytłumaczyła jej coś. W moich żyłach płynęło za dużo adrenaliny, żebym mogła się teraz uspokoić.
W pokoju podbiegałam do każdej możliwej szuflady, wywalając całą jej zawartość na środek pomieszczenia, a ręce non stop trzęsły się. Kiedy skończyłam opróżniać jeden schowek, już spokojniej podjęłam następną próbę, z drugą szafką.
-O co ci do cholery jasnej chodzi!- krzyknęła Claudia, stojąc w progu.- Weź to zostaw i mi wytłumacz!- powiedziała, wyrywając mi jakąś tam rzecz z ręki.
-A weź to.- powiedziałam chłodnym tonem, zabierając się za kolejną szafę.
Między nami zapanowała chwilowa cisza, a ja dalej w gorączce poszukiwałam danego zeszytu. Zastanawiałam się gdzie ja go posiałam. Wtedy uderzyła we mnie straszna myśl, która sprawiła, że natychmiastowo oderwałam się od wykonywanej czynności i spojrzałam przerażona na Claudię.
Nie mogłam przecież oddać go Lukowi. To by była katastrofa.
-Co to?- spytała obracając niebieski zeszyt w ręku.
Moje oczy rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek. Powoli podniosłam się z ziemi, a następnie podjęłam próbę wyrwania tego mojej przyjaciółce. Ta jednak w ostatniej chwili zdążyła odsunąć się ode mnie, a ja, jak na ciamajdę przystało, potknęłam się o coś, co wywaliłam minutę temu i upadłam z hukiem plecami w dół na ziemię.
-Piszesz pamiętnik ?- spytała wymachując mi zeszytem pod oczami.
-To nie mój.- powiedziałam, wystawiając ręce w jej stronę.- Do tej pory nie wiedziałam kogo to, ale teraz chyba wiem.
Claudia patrzyła raz na mnie, raz na przedmiot, aż w końcu westchnęła zrezygnowana, oddając mi go. Skrzyżowała ręce na piersi, przyglądając mi się poważnie.
Kiedy w końcu udało mi się wstać, pozbierałam wszystko do jednego kąta, wmawiając sobie, że zajmie się tym później, a następnie ruszyłam z powrotem do wyjścia.
Świeże powietrze owionęło mnie natychmiastowo, gdy tylko wyszłyśmy z budynku, sprawiając iż otrzeźwiałam. Nerwowo otworzyłam pamiętnik, szukając danego wpisu. Zatrzymałam się w pół kroku, kiedy tylko go znalazłam.
" Kochany pamiętniku. 
Odczuwam wstręt do samej siebie. Nawet moja mama zauważyła, że dzieje się ze mną coś dziwnego, chociaż staram się to ukryć. Cóż, może wychodziłoby mi to lepiej, gdyby nie to, że płaczę prawie codziennie, oraz boję się dotyku innych. 
Może gdyby Nathan tutaj ze mną był, byłoby inaczej. Wiem, że on nie pozwoliłby nikomu mnie skrzywdzić. Ale nie ma go. Wyprowadził się do Londynu. Nie powiem, czasami mam mu to za złe. Boję się. To wszystko przez Luka. Sykes mówił, że nie ma do niego zaufania, ale ja musiałam być mądrzejsza. 
No i skończyło się. 
Wiesz jakie to uczucie? Kiedy ktoś cię wykorzysta? Cholernie złe. Najgorzej jest to ukryć. Za każdym razem, kiedy ktoś mnie dotknie, ja... Zresztą po co to tutaj piszę. Im dłużej będę rozdrapywała te rany, tym ciężej będzie mi zapomnieć. A poza tym nie chcę, żeby ktoś o tym wiedział. "
Myślałam, że wybuchnę. Jade wydawała się taka niewinna i bezbronna, może dlatego mój głupi brat przybrał ją sobie za cel? Wiem tylko tyle, że rodzina znienawidziła ją za to, że dała się wykorzystać, ale to przecież nie była jej wina. To Luke był silniejszy i to on był bardziej zdeterminowany, by się z kimś zabawić.
No i za to go nienawidziłam. Za to, że lubił bawić się uczuciami innych, nie myśląc często o konsekwencjach. Wtedy właśnie bał się wrócić do domu, tuż po swoim pierwszym gwałcie.
-Halo, ziemia do Natalie.- dziewczyna machała ręką przed moimi oczami.
-Już, już.- ocknęłam się, prowadząc ją dalej do danego mieszkania.
Przed blokiem modliłam się, by nie było tam mojego brata. Wróć. On nie był moim bratem. To, że był ze mną tylko spokrewniony nic dla mnie nie znaczyło.
Pchnęłam ciężkie drzwi od klatki schodowej, wchodząc do środka, a za mną słyszałam kroki, wydawane przez buty na obcasie mojej przyjaciółki. Cieszyłam się, że przyszła tutaj ze mną. Przy drzwiach ogarnęła mnie niepewność. A co jeżeli ten pamiętnik tam naprawdę nie jest jej?
-Dalej, idź.- Claudia pchnęła mnie w kierunku drzwi, a ja odruchowo zapukałam.
Nie musiałyśmy długo czekać, zaledwie po dwóch sekundach ktoś nam otworzył. Pierwsze chwile oczekiwania były koszmarne, aż nogi mi się trzęsły, z obawy o to, iż tym kimś będzie Luke, jednak Bogu dzięki, była to uśmiechnięta Jade.
-Tak?- spytała.
-Ja chciałam zapytać, czy...- zająknęłam się, czując perfidnie zapach męskich perfum.
-Po prostu chciała czegoś się dowiedzieć.- moja towarzyszka pomachała zeszytem przed oczami dziewczyny, a tej uśmiech natychmiastowo zszedł z twarzy.
-To nie moje.- powiedziała, przełykając ciężko ślinę.
-Rozpoznałaś to.- rzekłam bez zastanowienia.- Musisz wiedzieć co to...
-Skąd to masz?- przerwała mi nagle.
-Znalazłam.- odpowiedziała za mnie brunetka.- Możemy wejść ?
Przyjaciółka Nathana lekko skinęła głową, otwierając szerzej drzwi, byśmy weszły, gdzie później zaprowadziła nas do salonu. Na początku rozejrzałam się dookoła, zauważając ulubioną bluzę mojego brata, która leżała na stole. Powolnym krokiem podeszłam do tego miejsca, czując na sobie wzrok towarzyszek. Obróciłam materiał w dłoni, a następnie skierowałam się w stronę okna.
-Trzeba go nauczyć porządku chociaż.- powiedziałam w chwili, gdy je otwierałam, a następnie bluza zleciała na dół, wprost na chodnik, pod nogi jakiegoś przechodnia, który spojrzał na mnie jak na idiotkę, a ja tylko odwzajemniłam gest wzruszeniem ramion.
-Wkurzy się.- szepnęła blondynka.
-Boisz się go?- spytałam tonem, zbliżonym do jej.
Zwróciła wzrok w przeciwną stronę, najwyraźniej bojąc się moich słów. Claudia spojrzała na nią ze współczuciem w oczach, po czym przytuliła dziewczynę. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ ona nigdy nie potrafiła obojętnie patrzeć na cierpienia innych.
-Opowiesz mi?
Jade otarła łzy, które dopiero teraz zauważyłam, siadając na kanapie. Wzięła pamiętnik od mojej przyjaciółki, wertując kartki po kolei. W końcu zamknęła go, głęboko wzdychając. Nie wiedziałam co zrobi, więc usiadłam na przeciwko niej. Po krótkiej chwili ciszy, ponownie otworzyła na pierwszej stronie.
-Czytałyście?- spytała cicho.
Nieśmiało skinęłam za to Claudia wykonała gest odwrotny, na znak, że nie.
-Jesteś jego siostrą, więc zapewne chcesz znać historię o nim.- stwierdziła.
-Owszem, ale jeżeli chcesz, możesz opowiedzieć nam wszystko.
-Historia Luka wystarczy.- pokręciła głową.- Zaczęło się jeszcze wtedy, kiedy Nathan nie był gwiazdą, tylko normalnym nastolatkiem. Słyszałam, że Luke często zmieniał szkoły, to prawda?- odpowiedziałam na jej pytanie skinięciem.- Więc miał opinie podrywacza. Nie powiem, jest przystojny, więc także i mi się spodobał, jednak Nathan miał o nim odmienne zdanie. Uważał, że jest świnią, egoistycznym facetem, który myśli tylko o tym, by przelecieć jakąś laskę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że miał rację.- mówiąc to, wzrok wbiła w jedną z kart zeszytu.- Kazał trzymać mi się od niego z daleka, co nie było łatwe, zwłaszcza wtedy, gdy twój brat przystawiał się do mnie, a ja byłam szaleńczo zauroczona. Krótko przed wyjazdem mojego przyjaciela pokłóciłam się z nim. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, a on... To już inna historia. W ramach zemsty, umówiłam się z Lukiem. Przez pierwszy miesiąc było dobrze, ale pewnego dnia on... Wyciągnął mnie dosłownie siłą ze szkoły, kierując do jakiegoś domku letniskowego, tam było tylko gorzej.
-Więc naprawdę cię zgwałcił.- powiedziałam zszokowana bardziej do siebie, niż do niej.
-Tak. Wiesz jakie to uczucie?- zaczęła przez łzy.- Czułam się jak szmata, chociaż ze wszystkich sił starałam się uwolnić z jego uścisku. Później nie odzywałam się do nikogo, bałam się dotyku... Bałam się, że ktoś jeszcze może zrobić mi krzywdę.
Wtedy wstałam, usiadłam obok niej, a następnie przytuliłam ją. Było mi strasznie szkoda tej dziewczyny. Nie wiedziałam, że mój brat może być aż tak okropny. Do dzisiaj, gdzieś głęboko we mnie, żyłam nadzieją, że nie zrobił tego, że jest całkowicie niewinny. Myliłam się.
-Nie powinnaś z nim mieszkać.- powiedziałam.
-No wiem, ale co mam zrobić? Adrian nie wiedział i nie wie. I proszę was, niech nikt inny się nie dowie.- spojrzała na nas błagalnie.- Proszę.
-No dobrze.- ponownie Claudia odpowiedziała za mnie.- Ale staraj się chociaż nie gadać z nim tyle.
-Nie ma mnie zazwyczaj w domu, kiedy on jest. Jak myślicie, dlaczego tak często sypiam w domu The Wanted.
-No tak, to nabiera sensu. Nie zostawię ciebie samej.- zapewniłam.- Będziemy tu przychodzić codziennie, albo ty będziesz przychodziła do nas. Bylebyś nie zostawała z nim sam na sam.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się słabo.
Wymieniłyśmy się numerami, a następnie razem czekałyśmy na Britt, która miała wrócić ze szkoły. Kiedy tylko stanęła w drzwiach, pożegnałyśmy się z nimi, a następnie ruszyłyśmy do mnie do domu.
________________________
No i jest 17. c: 
Mówiłam, że dodam w czwartek, jeżeli pójdzie mi dobrze z kuratoryjnego. No cóż, nie poszło. Wiecie co jest najgorsze? ŻE ZABRAKŁO MI JEDNEGO PUNKTU, ŻEBY PRZEJŚĆ DO DRUGIEGO ETAPU, A NA DODATEK PODCZAS PISANIA TESTU ZAZNACZYŁAM DWIE DOBRE ODPOWIEDZI, PO CZYM JE SKREŚLIŁAM I ZAPISAŁAM ZŁE. normalnie już bym się uczyła do drugiego etapu, ale nie, Ada musiała być mądrzejsza. :c 
No. To rozdział dedykuję kochanemu Panu z Twittera, który prowadzi taką zabawną stronę na Facebook'u, hejtując naszych chłopców. <3 Dzięki Niemu otworzyły mi się oczy i teraz wiem, że żeby być dojrzałym człowiekiem trzeba hejtować i przy okazji ranić innych, a nie wolno ich szanować, bo to złe. :3 no więc uprzedzam Was, że w takim razie JESTEM NIEDOJRZAŁYM CZŁOWIEKIEM.
Wiem, że nie powinnam dyskutować z Nim, ale jestem cholerykiem i nie toleruję, kiedy ktoś wyzywa kogoś kogo kocham, nie więc. :3
Kochany Jakubie, bądź z siebie dumny. :3 I z tych Twoich 396 followersów, których znasz niby na realu również. <3
Ktoś kiedyś powiedział Idiots Everywhere i tutaj miał rację. ^^ 
No, to kończę na dzisiaj. Nie wiem kiedy będzie następny, może za dwa tygodnie. ^^ A mooże wcześniej.
Do następnego. <3
Ps. PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY.

środa, 28 listopada 2012

Liebster Award namber 3. xd

Ja serio, dziękuję za te nominacje, ale to aż dziwne, że ktoś mnie nominował. :D Chociaaż. Zapewne nominujecie mnie tylko dlatego, że bierzecie pierwsze lepsze z brzegu blogi. ^^ Ale co tam, lubię odpowiadać na pytania. :3
Więc. Numer jeden :

1. Jaka jest Twoja zaleta?
Zaleta ? :o Nie wiem. Szybko wybaczam, ale nie wiem, czy to dobrze. :D
2. Ile dziennie czasu spędzasz przy komputerze?
Zależy. Jeżeli na nic nie muszę się uczyć, to może z cztery godziny, bo najczęściej piszę rozdziały na bloga. Ale jeżeli nie piszę, to wtedy jestem tylko na gg i tt i tak naprawdę oglądam tv, lub robię coś innego.
3. Jakie jest Twoje hobby?
Nie wiem, lubię czytać i pisać opowiadania. xd
4. Jakiej muzyki słuchasz?
Różnej, zazwyczaj tego, co wpadnie mi w ucho. Tylko jakoś disco polo zupełnie do mnie nie przemawia.
5. Wolisz spotkać się z przyjaciółmi, czy iść na dyskotekę?
Wolę spotykać się z przyjaciółmi.
6. Jaki jest Twój ulubiony wykonawca?
Mam zespół. The Wanted. :D
7. Masz rodzeństwo?
Tak, młodszego brata.
8. Jaki masz telefon?
LG Swift L3
9. Gdzie chcesz mieszkać za 10 lat?
W Londynie.
10. Hejtujesz zespoły których nie lubisz?
Zazwyczaj nie, bo mi wiszą. Niech sobie są.
11. Po co piszesz bloga?
Bo mi się nudzi i wtedy mam jakieś sensowne zajęcie, żeby o czymś nie myśleć.

NUMER DWA. xd


1.Ulubiona książka?
Saga "Naznaczona". Ale nie miałam pieniędzy, żeby kupić trzy ostatnie części i nie wiem jak się skończyło. :< i jeszcze "Spętani przez bogów". :3
2. Ulubiony film?
Serio, nie wiem. :o Nie mam chyba ulubionego.
3. Jak długo już trwa twoja "przygoda" z The Wanted?
Będzie niedługo rok. :3
4. Którego z TW najbardziej lubisz?
Lubić, lubię każdego tak samo, ale najbardziej podoba mi się Nathan.
5. Ile masz lat?
15
6. Z którego województwa jesteś?
Kujawsko-Pomorskie.

NUMER 3.

1. Co jest Twoją inspiracją do Twojego bloga.?
Moja bujna wyobraźnia. ^^
2. Jaka jest Twoja największa wada.?
Jestem cholerykiem, szybko się denerwuje i krzyczę. :D i nie potrafię kłamać, bo zawsze się śmieję. :c
3. Jakie słowa, uważasz za najbardziej adekwatne do Twojego dzisiejszego humoru.? (Chodzi mi o jakieś cytaty, lub coś)
Stay Strong. 

4. Po co piszesz bloga.?
Bo mi się nudzi i to jedno z sensownych rozwiązań, dzięki którym o czymś nie myślę. :3
5. Wolisz brzmienia delikatne, czy takie bardziej takie hardkorowe.?
Delikatne.
6. Jaki jest Twój sposób na odstresowanie się.?
Muzyka, pisanie, czytanie.
7. Masz jakiś swój sposób na pisanie bloga.? Chodzi mi, czy zanim zasiądziesz do pisania, to piszesz plan, co będzie w rozdziale, czy siadasz i piszesz.? A może jakoś inaczej się do tego zabierasz.?
Siadam i piszę. Plan mi nie potrzebny, bo kiedy już jakiś mam i to takie coś pominę, lub dopisze. To takie bardziej spontaniczne. :3
8. Masz przyjaciółkę.?
Tak.
9. Jaki jest Twój ulubiony serial.?
Pamiętniki Wampirów, chociaż nie mogłam obejrzeć wszystkich odcinków. :c
10. Jaki imie męskie uważasz za najpiękniejsze.?
Mogę powiedzieć, które uważam za najgłupsze  : Szymon, Adrian, Mikołaj. A najlepsze? Z języka polskiego to chyba Maciej, a z angielskiego Nejtan. :3
11. Jaka jest Twoje ulubiona przekąska.?

CZEKOLADA. :3

NOMINUJĘ.
Kolejny raz wszystkich. Jeżeli nie macie swoich blogów, odpowiadajcie w komentarzach, a jeżeli macie, opublikujcie to na swoich blogach. :3

PYTANIA.

1. Ulubiony sok ?
2. Ulubione imię żeńskie ?
3. Blondyn, brunet, szatyn, czy rudy ?
4. Lato, zima, jesień, czy wiosna ?
5. Kiedy masz urodziny ? ( nie trzeba roku. )
6. Nosisz okulary ?
7. Pisanie opowiadań, wierszy, czy piosenek ?
8. Jaki jest typ Twojego wymarzonego chłopaka ?
9. Lubisz Frugo ?
10. Od jakiej piosenki/wydarzenia, pokochałyście/pokochaliście swój ulubiony band ?
11. Brytyjski akcent, czy amerykański akcent ?

DO DZIEŁA. :3


wtorek, 27 listopada 2012

16 - Jay.


Szwendałem się ulicami Londynu, co chwilę zerkając na mój telefon, który ostatnio milczał. Ostatnio zacząłem żałować, że dałem Natalie swój numer, nie prosząc, by zrobiła to samo. Dziewczyna nie odzywała się do mnie, a minął już prawie tydzień od naszego spotkania.
Moją głowę trafiła czarna myśl, powodując iż nagle zatrzymałem się w pół kroku, wpatrując się tępo przed siebie.
No przecież nie mogła mi się spodobać. Mi, wiecznemu samotnikowi, który lubił imprezować, a przy okazji poznawać się bliżej z panienkami. Nie mogę czuć do niej niczego więcej.
Poczułem się spragniony, więc powędrowałem do pobliskiego baru. W środku był tłum, ale tylko jakieś dwie dziewczyny podeszły do mnie, prosząc o autograf. Usta wykrzywiłem w uśmiechu, pozując do pamiątkowych zdjęć. Zawsze to lubiłem, jednak dzisiaj, po tym okropnym stwierdzeniu, czułem, że pewien etap w moim życiu skończył się. Oczywiście nadal kochałem naszych fanów, ale... To było skomplikowane. Moje życie stało się skomplikowane, a takiego nie lubię.
Podszedłem do lady, uśmiechając się uwodzicielsko do barmanki, po czym poprosiłem o jedno duże piwo. Kiedy dostałem moje zamówienie, rzuciłem parę funtów, a następnie oddaliłem się do stolika, skąd obserwowałem ludzi dookoła. Nic specjalnego się nie działo, więc wzrok wbiłem w białą pianę, która unosiła w mojej szklance. Bombardowały mnie myśli związane z życiem uczuciowym, co dotąd mi się nie zdarzało.
Upiłem łyk napoju wysokoprocentowego, w chwili gdy do środka weszła znajoma osoba, a ja przypadkowo zakrztusiłem się, energicznie podnosząc się z miejsca.
Dziewczyna spojrzała na mnie jak na idiotę, ale zaraz po tym uśmiechnęła się uroczo, poprawiając swoje okulary na nosie, a następnie ominęła mnie. Za nią szła jej przyjaciółka, która grzecznie pouczyła mnie wtedy w klubie.
Nie myśląc wiele, co ostatnio często mi się zdarzało, podszedłem do nich, kiedy usiadły przy swoim stoliku. Spojrzały na mnie jak na dziwaka, którym zapewne byłem, a ja poczułem, że krew dopływa mi do twarzy, kiedy Natalie wygięła usta w uśmiech.
-O co chodzi?- spytała, a jej przyjaciółka mierzyła mnie, próbując wykryć o co chodzi.
-Nie zadzwoniłaś.- wzruszyłem ramionami.- Znaczy ten.- odchrząknąłem po chwili.- Chciałem zapytać co tam.- próbowałem uśmiechnąć się, z czego pewnie wyszedł jakiś grymas.
-Spotkałaś go jeszcze?- spytała zszokowana Claudia.
Dziewczyna skrępowana założyła niesforny kosmyk włosów zza ucho, wpatrując się w swoją kawę. Zauważyłem, że to był jakiś jej taki nawyk. Zawsze, kiedy czegoś się wstydziła, bądź coś innego, nie umiem tego opisać. No ale człowiek jak człowiek, każdy ma swoje przyzwyczajenia.
-Tak, kiedy byłam u mojego brata.- powiedziała cicho.- No i Jay mi pomógł.- uniosła swój wzrok, zatrzymując się na moich oczach.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc tylko uśmiechnąłem się delikatnie.
-Może... Przyszłybyście do nas do domu?- spytałem nieśmiało.
-Żebyś mógł ją wykorzystać?- zakpiła jej przyjaciółka.
-Przestań.- uciszyła ją.- Ja z chęcią pójdę. Może to dziwne, ale ufam mu.- mówiąc to, skierowana była w stronę Claudii.- Znam go krótko, owszem, ale stanął w mojej obronie, a wiesz, że takie zachowanie się dla mnie liczy.
-To jedźmy- prychnęła.- Jestem bardzo ciekawa.
-Właściwie to nie pojedziemy.- podrapałem się nerwowo po głowie.- Przejdziemy się, bo nie mam tutaj auta.
-Dobrze, spacer nawet lepiej robi.- energicznie podniosła się z krzesła, biorą swoją torbę.
Wstałem za nią, a Claudia siedziała dalej na miejscu. Nie wiedziałem, dlaczego aż tak bardzo mnie nie lubiła.
-No chodź.- dziewczyna próbowała odsunąć jej krzesło, co prawie zakończyło się upadkiem.- Nie będę cię wiecznie prosić. Najwyżej pójdę sama.- zagroziła.
-Dobra.- westchnęła, podnosząc się ciężka z siedzenia, ale nadal trzymała się daleko za mną.
Wyszliśmy z budynku, kierując się w stronę domu, a między nami panowała głucha cisza. Obydwie panienki pisały coś na swoich telefonach, a ja pogrążyłem się w swoich myślach.
Nie wiedziałem nawet, czemu je tam zaprosiłem. Domyślam się, że oberwie mi się od chłopaków, za to, że nie byli przygotowani na wizytę gości, ale trudno się mówi. Może nauczą się dbać o porządek na bieżąco.
W pewnym momencie Natalie potknęła się, przypadkowo wpadając na mnie, a z racji, iż nie byłem na to przygotowany, runęliśmy razem na ziemię, całe szczęście na trawę, więc upadek nie był aż tak twardy.
-Przepraszam.- szepnęła, a na jej policzki zaczął wstępować uroczy, malinowy rumieniec.
Moja ręka mimowolnie powędrowała do jej włosów, zakładając ten sam niesforny kosmyk na swoje miejsce, po czym moje palce zeszły do policzka.
-Jesteś piękna, wiesz?- powiedziałem, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że wypowiedziałem te słowa na głos.
Wtedy usłyszeliśmy odchrząknięcie dziewczyny i oderwaliśmy się od siebie jak na zawołanie, natychmiast stając na nogach. Jeszcze raz spojrzała na mnie przepraszająco, a ja tylko wzruszyłem ramionami, prosząc byśmy szli dalej. Niestety, dalsza część drogi upłynęła nam tak samo, jak poprzednia, dopiero gdy otwierałem furtkę usłyszałem zdziwiony głos brunetki.
-To twój dom?- spytała.
-Nie.- spojrzałem w ich stronę i napotkałem zszokowane spojrzenia.- Znaczy mieszkamy tu wszyscy razem, całą piątką.
-Piątką?- zdziwiła się Gonzales.
Przytaknąłem lekko głową.
-No wiesz, The Wanted.- powiedziałem w chwili, gdy drzwi ustąpiły.
Zdziwiłem się, kiedy nikogo nie zobaczyłem w salonie, gdzie na kanapie nadal była plama po galaretce, czytaj : po zemście Sivy. Dziewczyny nieśmiało weszły do środka, rozglądając się po kątach, skąd zawędrowały do kuchni, a ja jeszcze przez chwilę stałem w miejscu, tylko do jednej chwili. Zerwałem się z miejsca, dopiero kiedy rozbrzmiał dźwięk zbitego szkła.
-Yhm. Ja... No ten...- mówił zmieszany Max, patrząc na Claudię, która ledwo powstrzymywała się od śmiechu.- Jamesie!- krzyknął, gdy tylko mnie zauważył.- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że będziemy mieli gości?- spytał prawie szeptem, nerwowo gładząc się po swojej łysinie.- Nie wiem, ogarnąłbym się, albo co.
-Nigdy nie będziesz ogarnięty.- odpowiedziałem, podchodząc do lodówki, jednak niedługo po tym poczułem, jak ktoś walnął mnie w głowę.- Ej, bez takich!- krzyknąłem, starając się, by świat przestał mi wirować.- A wy chcecie coś do picia?- skierowałem się w stronę dziewczyn, które zdążyły już usiąść na krzesełkach, a one tylko pokręciły głową. Wzruszyłem ramionami, nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.
-Jay... ja...- zaczęła nieśmiało Natalie.- Słyszałam, że masz jaszczurkę, mogłabym ją zobaczyć?
Na te słowa zakrztusiłem się sokiem. Ona była pierwszą dziewczyną, która sama mi to zaproponowała. Nawet Jade odmówiła, wmawiając mi, że boi się takich zwierząt.
Skinąłem tylko posłusznie głową, prowadząc ją na górę. Tam widok również mi zdziwił. Przy ścianie siedział zdruzgotany Tom.
-Ej, co się stało?- spytałem, podchodząc do przyjaciela.
Chłopak podniósł wzrok na moją towarzyszkę, uśmiechając się lekko, a następnie zwrócił się ponownie do mnie.
-Tnie się.- powiedział lekko zachrypniętym głosem.- Rozumiesz? Znowu.
-Ale kto?
-Jade.-odpowiedział zdezorientowany.
-Dlaczego?- do naszej rozmowy wtrąciła się zaciekawiona Natalie.
Thomas wzruszył ramionami, wpatrując się w jeden punkt na ścianie.
-A bo ja wiem? Widziałem jej minę, kiedy była w pobliżu Luka. To pewnie dlatego.
Dziewczyna zakryła twarz dłońmi, szepcąc "Wiedziałam". Wstałem, podszedłem do niej, chwytając za nadgarstki, tym samym zmuszając ją, by na mnie spojrzała i wtedy zauważyłem jej delikatnie zaszklone oczy.
-Co się stało?- spytałem ponownie.
-Ja po prostu wiedziałam.- mówiłam drżącym głosem. - Mój brat już taki jest.- pokręciła głową.- Ale nie wiedziałam, że to o nią chodziło.
-Kiedy?- zszokowany Parker natychmiastowo podniósł się z ziemi, stając obok nas.
-Trzy lata temu.- głęboko odetchnęła.- Wtedy, gdy Nathan wyjechał.- wyrwała się z mojego uścisku.- Muszę już iść.- rzuciła, zbiegając na dół, a parę sekund później drzwi z hukiem trzasnęły.

_____________________________
Jest 16. Beznadziejny, prawda? :D
Nawet nie zaprzeczajcie, ja i tak wiem swoje. xd
Mój kochany Anonimie. Nie mam zielonego pojęcia jak mogłabyś się podpisywać. ^^ przepraszam. :c
Nooo. To nie mam pomysłu co by tu dalej napisać. xd
Dobra, trzymajcie za mnie kciuki w czwartek, bo piszę kuratoryjny test z WOS-u. jak pójdzie mi w miarę dobrze, to dodam wtedy rozdział. ^^
ale znając mnie to pójdzie mi raczej słabo. xd tak jak na kuratoryjnym z geografii. :o :D
do następnego. <3

niedziela, 25 listopada 2012

#3

Odkryłam bloggera w komórce i mam zaciesz kurde xd. No więc tak : odzyskalam komputer na czas bliżej nieokreślony. Czyli jeżeli dostanę znowu jakąś jedynke, żegnam się z nim. Chociaż że jestem ponownie w posiadaniu rozdziałów blog pozostaje w minimalnym zawieszeniu. Po prostu mam swoje problemy i muszę dojść do siebie. Niedługo (czytaj w tym tygodniu, ale nie wiem kiedy) dodam kolejny rozdział. Oczywiście, jeżeli dojdziecie do 8 komentarzy. :D ewentualnie siedmiu xd
No, chyba że wcześniej pójdę się zrzucić z mostu, to rozdziału nie będzie ^^
To do następnego :D

sobota, 24 listopada 2012

15 - Nathan


-Co tutaj robisz?- spytał mój zszokowany przyjaciel. 
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Widziałem jej zaszklone oczy, które aż krzyczały, że dzieje się coś złego. Miałem wielką ochotę przytulić ją teraz do siebie, jednak wiedziałem, że prędzej zrobi to Tom. Nic dziwnego, przecież tak jakby ze sobą byli. 
No i nie myliłem się. Chwilę później Jade znalazła się w objęciach Parkera. Była silna, nie uroniła przy nas ani jednej łzy, ale jej czerwony nos, oraz podpuchnięte oczy mówiły mi o tym, że wcześniej trochę ich poleciało. 
Usiadłem na moim poprzednim miejscu, ukradkiem przyglądając się nowej parze. Chłopak ciągle szeptał coś jej na ucho.
Spojrzałem na pokreśloną kartkę, aż nagle w głowie pojawiło się sensowne zdanie, więc pośpiesznie zapisałem je.
it's so, it's so sad to think she don’t see what I see.
Wpatrywałem się w te słowa próbując ułożyć do tego jakiś dalszy ciąg, ale nie mogłem się na nic naciąć. 
Kiedy uniosłem głowę, dziewczyna odsunęła się od Parkera, siadając na przeciwko mnie. Próbowała przeczytać chociaż kawałek tego, co piszę, ale ja odwróciłem zeszyt z uśmiechem. Na razie nie chciałem, żeby ktokolwiek czytał to coś, czego jeszcze nie mogłem nazwać piosenką. 
-Piszesz list do swojej ukochanej?- spytała, pochylając się, by być bliżej mnie. 
-Może.- wyszczerzyłem się, ukazując przy tym rządek moich białych zębów. 
-Ładniejsza ode mnie?- pytała dalej, tym razem udając smutną. 
-Od ciebie nikt nie jest ładniejszy.- udawałem, że posyłam jej buziaka, a ona zaśmiała się dźwięcznie. 
-Ode mnie każda dziewczyna jest ładniejsza, kochanie.- podeszła do mnie, potargała moje włosy, po czym podjęła nieudaną próbę wyrwania mi zeszytu. 
-Już próbowałem mu to zabrać, nie da się.- powiedział Tom, który stał dalej w swoim miejscu z wielkim uśmiechem na ustach. 
Kiedy Jade wróciła na swoje miejsce, ponownie otworzyłem notatnik w nagłym olśnieniu. Niestety, to zdanie nie pasowało do poprzedniego, więc zapisałem go na marginesie. 
I know, I know when I compliment her she won't believe me.
-Piszesz piosenkę!- krzyknęła uradowana, poprzez nagłe olśnienie. 
Uniosłem wzrok na nią i w tej samej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że palcami wybijałem rytm do piosenki. 
-Nawet wiem o czym.- Parker śmiesznie poruszył brwiami, a moja przyjaciółka spojrzała na niego pytająco.- A raczej o kim. 
-Sam nie wiem o kim piszę, Thomasie.- wzruszyłem ramionami. 
To była prawda. Nie miałem żadnego wzorca, po prostu przelewałem myśli na papier, nie myśląc wtedy o nikim szczególnym. 
-Zakochałeś się.- stwierdził poważnym tonem. 
-Ja?- spytałem zszokowany. 
Jade kiwnęła głową, gryząc jabłko. Jak to możliwe, żeby moi przyjaciele zauważyli coś takiego, a ja nie? Chyba lepiej powinienem wiedzieć o moich uczuciach. 
-Nie.- zaprotestowałem szybko.- Niby w kim?
-W jakieś dziewczynie ładniejszej ode mnie.- uśmiechnęła się. 
-No a o kim piszesz piosenkę? Zawsze tak masz. Jesteś zły - piszesz o smutnych wydarzeniach.
-Przykładem jest choćby Warzone.- dokończyła za niego.
-No właśnie.- przyjaciel przytaknął.-A to, co teraz piszesz, to piosenka typowo miłosna. 
-Skąd wiesz co pisze?- spytała dziewczyna. 
-Bo Jay przeczytał kawałek i zaczął się śmiać. Coś tam o włosach chyba było.
-Oczach.- warknąłem.- Wcale się nie zakochałem. 
Jade podeszła do mnie, kładąc swoją prawą rękę na moim torsie. Dokładnie po lewej stronie, koło serca, które waliło coraz to mocniej z każdą rosnącą sekundą. 
-Taki pewny jesteś?- szepnęła.- Serce bez powodu tak szybko nie bije. 
-Owszem, bije.- powiedziałem, energicznie podnosząc się z miejsca.- Kiedy jesteś zły, na przykład. Albo kiedy się boisz, lub...
-Czujesz do kogoś coś więcej. - dokończył Tom.
-Nie. Zakochałem. Się.- mówiłem z zamkniętymi oczami, próbując się uspokoić. 
-No dobrze, my tylko mówimy ci co myślimy.- powiedziała cicho.
-Co myślicie? Ja chyba wiem lepiej co czuję, do kogo i kiedy. Poza tym w moim otoczeniu nie ma żadnej takiej dziewczyny. 
Między nami panowała cisza, której nikt nie zamierzał przerywać. Oni przyjmowali powoli do świadomości to, co powiedziałem, a ja to co oni powiedzieli i próbowali mi wmówić. Przecież nie mogłem się zakochać, nie mam w kim. Z powrotem usiadłem na swoje miejsce, otwierając zeszyt, tępo wpatrując się w słowa, które zapisałem na początku. 
Her eyes, her eyes make the stars look like they’re not shining her hair, her hair falls perfectly without her trying, she’s so beautiful.
Fakt. Tekst opowiadał o jakiejś tam dziewczynie, ale... żadnej konkretnej nie miałem na myśli. Uniosłem głowę, spoglądając na parę moich przyjaciół, którzy również wbijali swój wzrok we mnie. 
Fakt numer dwa. Warzone napisałem pod wpływem złych wspomnień, które przypominały mi o niezręcznej sytuacji. Wtedy natchnęły mnie moje emocje. Ale teraz? Teraz to nie miało znaczenia. Może naoglądałem się za dużo filmów romantycznych. 
-Nathan, my tylko chcemy dobrze.- Jade chwyciła moją rękę, a mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na jej niebieskich oczach.
-Ja wiem, ale serio. Nic do nikogo nie czuję. 
-Do mnie też nie?- spytała smutnym tonem. 
-Ciebie kocham najbardziej na świecie.- wyszczerzyłem się, przytulając ją do siebie. 
Fakt numer trzy. Nie zakochałem się. 
________________
No. Dodałam. Karę nadal mam. 
I ten. Mam zapisane chyba 3 rozdziały, ale nie jestem pewna, czy ten, który mam, to ten, który powinien być po 15 rozdziale. Może dodam, jak do tego dojdę. 
Karę mam za jedynki z niemieckiego, nie przez komentarze niektórych, spokojnie. ; )
do następnego. c:


Taaak, przepraszam. Po prostu myślałam o czymś innym i śpieszyłam się, żeby tata nie zobaczył, ale już poprawiłam. ; )

#2

Znalazłam w telefonie kolejny rozdział, więc jeżeli chcecie, to mogę przepisać to tutaj, tylko mogą być jakieś literowki, albo brak polskich znaków, bo ciężko pisze mi się na telefonie. No to jeżeli chcecie, to napiszcie.

Zawieszam.

Tak, zawieszam. Mam jakieś 10 rozdziałów napisanych na przód, ale kochany tata zabrał mi komputer. Nawet nie pytajcie czemu. Po prostu.
No to ten. Nie wiem kiedy wrócę. Bardzo możliwe że za miesiąc.
Ale i tak Was kocham.

piątek, 23 listopada 2012

14 - Tom.


Stałem, wyglądając przez okno poszukując wzrokiem czegokolwiek, czego mógłbym się uwiesić myślami. W głowie nadal miałem widok nadgarstka Jade. Zauważyłem kolejną świeżą bliznę, na której była skrzepnięta krew. Nie ogarniałem, dlaczego znowu zaczęła się ciąć.
Odwróciłem się w chwili akurat gdy dziewczyna stanęła za mną. Przytuliłem ją bez zbędnych słów, ocierając dłonią jej łzy. Nie wiedziałem o co chodzi, ale postanowiłem na nic nie naciskać. Będzie chciała, to sama mi powie.
-Tom.- odchrząknął Jay.- Max dzwonił... Musimy się zbierać.
Spojrzałem na niego nie odklejając się od dziewczyny. Bałem się zostawić ją samą z Lukiem. Nie wiem czemu, nie specjalnie darzyłem go zaufaniem.
-Idź.- Jade odsunęła się ode mnie, uśmiechając lekko.
-Dobra, ale jutro przyjdę.- powiedziałem, po czym musnąłem jej usta.- Jeżeli coś się stanie to  do mnie zadzwoń.- szepnąłem już do ucha.- Nie chcę, żeby coś ci się stało.
Przytaknęła głową, a następnie ruszyła do kuchni. Ja stałem jak w transie. Nie mogłem wyjść, miałem złe przeczucia. Ruszyłem się dopiero, gdy James szturchnął mnie w ramie.
Wróć.
On mnie nie szturchnął, tylko perfidnie walnął.
Popatrzyłem na niego urażony, a w środku paliła się chęć oddania mu, jednak uspokoiłem się, wychodząc z mieszkania. Pośpiesznie wsiedliśmy do samochodu, a już po paru minutach byliśmy pod naszym domem.
W środku ujrzałem bajzel taki jak zawsze, czyli nic złego, czym mógłbym się przejąć nie stało się. Max leżał na kanapie do góry nogami, za nim czaił się Seev, który zamierzał oblać go wodą, albo czymś tam innym, wolałem w to nie wnikać, a Nathan siedział cicho w kuchni. Zdziwiło mnie to, ponieważ był taki cichy. Ogółem, ostatnio zaczęło dziać się z nim coś złego.
Poszedłem do tego pomieszczenia, czochrając jego włosy, a kiedy usiadłem na przeciwko uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-Pomożesz mi?- spytałem niepewnie.
Sykes uniósł głowę znad jakiegoś zeszytu, w którym coś pisał, przyglądając się mi uważnie.
-W czym?- spytał lekko zachrypniętym głosem.
Chwyciłem żółtą serwetkę, bawiąc się z nią.
-Bo ja... Podoba mi się... Nie wiem co zrobić... Ty znasz lepiej...-zacząłem się jąkać.
-Podoba ci się Jade, nie wiesz co masz zrobić, żeby jej zaimponować, a ponieważ ja jestem jej przyjacielem od dzieciństwa, oczekujesz że podpowiem ci?- dokończył, a właściwie rozwinął zdanie za mnie, uśmiechnięty.
Skinąłem głową, ciesząc się, że mnie zrozumiał. Ona naprawdę nie była mi obojętna, czułem między nami jakąś więź, ale... Sam do końca nie byłem pewien co to było. Swój wzrok utkwiłem w notatniku Nathana, w którym ponownie zaczął coś pisać, jednak siedziałem za daleko, a on pisał zbyt niewyraźnie, żeby coś zauważyć.
-Oh her eyes, her eyes, make the stars look like they’re not shining?- usłyszeliśmy rozbawiony głos Loczka, a najmłodszy w pośpiechu zamknął zeszyt, zsuwając się z krzesła.
-Kto ci pozwolił to czytać?- warknął trochę zły.
-Kochanie, wyluzuj!- rzucił próbując przytulić się do chłopaka.- To było słodkie. Gdybym był dziewczyną, już dawno wylądowałbym w twoim łóżku.
-Dziwnie to brzmi. Mówisz "Gdybym był dziewczyną" i "Wylądowałbym". Nie mogłeś się postarać i powiedzieć "Wylądowałabym" ?- spytałem, próbując powstrzymać się od śmiechu.
-Zamknij się lepiej.- powiedział niby urażony.- A ja stwierdzam, że przeprowadzam się do Britt.
-Dlaczego?- spytał zdziwiony Nath.
-Bo ona bardzo dobrze gotuje, a mi ostatnio brakuje tak dobrych obiadów.- rzekł zadowolony.
-No ale ej!- krzyknął nasz kolega.- Obrażam się! Twierdzisz, że ja gotuję gorzej!- wysilił się na smutną minę.
-Ależ skąd.- ponownie przytulił go.- Tylko Britt... Ona lepiej...
-Doprawia.- dokończyłem za niego, śmiejąc się głośno.
-DEBILU GŁUPI, CZEMU MAM GALARETKĘ NA GŁOWIĘ?!- usłyszeliśmy krzyk z salonu.
Pośpiesznie udaliśmy się do danego pomieszczenie, a jedyne co zdołaliśmy ujrzeć, to plamy czerwonego czegoś, co zapewne było galaretką, oraz cień sylwetki Max'a.
-To pewnie odwet Sivy za tą akcje z zeszłego tygodnia.- podsumował Nathan, a my mu przytaknęliśmy.
-Bójcie się mojego żartu.- Jay dziwnie się zaśmiał, a ja spojrzałem na niego jak na idiotę, w momencie, gdy dobiegł do nas głos dzwonka. Najmłodszy udał się zobaczyć, kto dobija się do nas o tej porze, a mnie niezwykle kusił pozostawiony przez niego notes, który leżał na stole. Opierałem się, ale chwilę później uległem pokusie i otworzyłem go. Na pierwszej stronie były tylko jakieś nuty, niektóre przekreślone, inne wymazane, więc na ich miejscu stała wielka dziura. Tylko początek był jakoś ułożony. Palcami bębniłem o blat, próbując wychwycić rytm, ale przeszkodził mi głośny trzask. W obawie, iż był to właściciel notatnika, pośpiesznie rzuciłem go na miejsce.
-Tom, mamy gościa.- powiedział, wchodząc do środka.
Mój wzrok mimowolnie przeniósł się na sylwetkę tej osoby, po czym zaniemówiłem z wrażenia.
-Co tutaj robisz?
__________________________________
Taki beznadziejny, no nie?
Wybaczcie.
Powiem Wam, że to od Was zależy, kiedy pojawi się nowy rozdział. Nie, nie wystarczy napisać, że jutro, czy za trzy dni. xd
No to ten.
Krótko dzisiaj. c:
NO I Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY. po prostu dzisiaj za dużo się stało i nie mam do tego głowy,  a obiecałam, że dodam . xd

czwartek, 22 listopada 2012

Liebster Award + informacja.


Nominacja numer dwa. xd Ponownie odpowiem na 22 pytania. :D xd

1.Ulubiony chłopak z TW?
Wszystkich bardzo lubię, ale jak już muszę muszę wybierać, to Nathan. xd
2.Have Some Fun, Mad Man, I Found U czy Bring It Home?
I Found You. 
3.Do jakich fandomów jeszcze należysz?
Żadnego, ale lubię Biebera. xd 
4.Lubisz łazanki?( tak, tak musiałam^^ Akurat jem;D )
Nigdy nie jadłam. xd
5.Co sądzisz o Tomsey i Siveeshy?
Kocham. <3 Poza tym cieszę się, że nasi chłopcy są szczęśliwi. ^^
6.Za co kochasz TW?
Za ich muzykę i oryginalność. PRAWIE każda gwiazdka próbuje być idealna, a oni się tylko bawią. :D 
7.Gdzie mieszkasz?
A w Polsce, wiesz? :D
8.Kupisz Third Strike? (ja koniecznie*-*)
Chyba bym umarła, gdybym tego nie miała. xd
9.Kiedy stałaś się/stałeś się Prisoner?
Rok temu na początku grudnia. ^^ jakoś dwa tygodnie przed świętami. :D
10.Co najbardziej podoba ci się w każdym z chłopaków?
Głosy, styl i to, że są pozytywnie walnięci. :D
11.Masz zamiar wybrać się (jak będzie) na koncert TW w Polsce?
Tak, nawet mam już obiecane bilety. ^^



1. Ulubiona piosenka?
Dużo tego, serio, nie wiem. :c
2. Masz jakieś zwierzątko? Jak tak to jakie?
Aktualnie nie mam.
3. Jaką czekoladę lubisz najbardziej? (no chyba, że nie lubisz to wtedy nie.. o.O) 
Tą taką dużą z Milki. Z karmelem i orzechami. *.* Lubię karmel. :D
4. Twój ideał chłopaka?
Nie myślę o tym. xd
5. Ulubiony film?
Nie umiem wybrać. :D
6. Co najczęściej robisz w wolnym czasie?
Piszę opowiadanie, albo spotykam się ze znajomymi.
7. Laptop czy komputer?
Laptop. ^^
8. Ulubiony przedmiot w szkole?
Angielski i zajęcia artystyczne. :D
9. Co chciałabyś dostać pod choinkę?
Już dostałam słuchawki. xd
10. Lubisz zimę?
Nie, za zimno. :<
11. Wolisz budyń czy kisiel? ;D
Kisiel. :D

I wiecie co ?
NOMINUJĘ WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW. CO DO JEDNEGO.
a jeżeli nie macie blogów, odpowiedzcie w komentarzach. ^^
Pytaniaa. :

1. Ulubiona pora roku ?
2. Ulubiona liczba ?
3. Ulubiona nauczycielka? W sensie od czego. :D
4. Który z The Wanted jest najbardziej w Twoim typie?
5. Jak się nazywasz? :D
6. Ulubiony teledysk ? (nie musi być The Wanted)
7. W której klasie jesteś ?
8. Najładniejsze polskie imię męskie wg Ciebie?
9. Masz rodzeństwo ?
10. Twoje uzależnienie? :D
11. Przedmiot, bez którego nie wyjdziesz z domu to..? (oprócz telefonu, on się nie liczy. :D )

INFORMACJA.
Nie wiem, czy ktoś zauważył, ale przez niecały jeden dzień blog był chwilowo usunięty. No i powiedzmy, że go przywróciłam, ale pozostaje jakby w zawieszeniu. Znaczy, będę dodawała rozdziały, ale rzadziej niż teraz, chyba że mi coś przejdzie, w co wątpię. xd Jednym słowem sprawy osobiste. :D
Poza tym widzę, że coraz mniej osób czyta, więc nikomu krzywda się nie stanie, istnieją jeszcze lepsze blogi od mojego. ^^


wtorek, 20 listopada 2012

13 - Natalie.


Wędrowałam przez pół miasta z ciężkim kartonem, który był wypełniony gratami mojego brata. Szukałam adresu, gdzie aktualnie zamieszkał, jednocześnie cieszyłam się, że w końcu wyprowadził się ode mnie. Miałam dosyć jego osoby, oraz zachowania. Nie rozumiałam jak można być tak chłodnym i chamskim... Jak można źle życzyć ludziom?
Kiedy, ku mojej uciesze znalazłam poszukiwany budynek, natychmiastowo wbiegłam do klatki, nie dbając o to, czy wszystkie rzeczy są w jednym kawałku. Jak dla mnie mogłyby być potłuczone.
Tak, nienawidziłam go.
Z drżeniem serca zapukałam do danych drzwi. Nikt mi długo nie otwierał, więc pomyślałam, że albo pomyliłam mieszkanie, albo nikogo nie było w domu. Już odwróciłam się, z zamiarem pójścia z powrotem do mnie do domu, kiedy usłyszałam znajome skrzypnięcie, a w moje nozdrza uderzył wspaniały zapach męskich perfum. Spojrzałam w górę, a mój wzrok zatrzymał się na przystojnym chłopaku w loczkach.
Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej, a gdy poczułam jego intensywny wzrok na moim ciele, speszona włożyłam kosmyk moich blond włosów za ucho.
Tak samo jak wtedy w klubie.
-Przepraszam bardzo, ale ja szukam Luka Gonzales. Jest moż...-zaczęłam niepewnie.
-Czy ja ciebie nie znam?- spytał, przyglądając mi się uważnie.
Pokręciłam głową, spuszczając ją na dół. No wiedziałam, że będę panienką na jedną noc.
-Żartuję.- na jego twarzy wykwitł przepiękny uśmiech.- Jakbym mógł zapomnieć kogoś, kto zwalił mnie na podłogę, na oczach prawie całego klubu.
-Przepraszam.- kolejny raz przypatrywałam się swoim jakże interesującym butom.
-Wiesz... Chyba jest tutaj ktoś taki. Jade?!- krzyknął.
Wychyliłam się delikatnie zza niego, po czym ujrzałam jakąś blondynkę, która stała wtulona w wyższego od niej bruneta. Nie powiem, wyglądali słodko. Kiedy dziewczyna z niechęcią oderwała się od niego, podeszła do drzwi, z uśmiechem na twarzy.
-Tak?- spytała.
-Ja do...-zaczęłam.
-Luke. Jest tu jakiś Luke?- dokończył za mnie ten Lokowany.
Momentalnie jej uśmiech zbladł. Zauważyłam, jak delikatnie drżała. Chyba za sobą nie przepadali, no ale czego ja miałam się spodziewać.
-Ym. Jest. A ty... Kim jesteś?-spytała niepewnie.
-Natalie Gonzales. Jego siostra.- uśmiechnęłam się, by dodać jej coś w rodzaju otuchy, ale jednocześnie miałam ochotę zapaść się pod ziemie, kiedy to mówiłam. Tak, było mi wstyd tego, że jesteśmy spokrewnieni.
-Wpuśćmy panią do domu.- chłopak obdarzył ją ciepłym uśmieszkiem, otwierając szerzej drzwi.
-Jasne wchodź.- usunęła się z  drogi- Jego pokój jest tam, po lewej stronie.
-Dziękuję.- kiwnęłam głową, podchodząc do wyznaczonego pomieszczenia.
Wcale nie pukałam, tylko po prostu weszłam. Zastałam go o dziwo, w normalnej pozycji. Leżał na łóżku, przeglądając jakiś magazyn. Wolałam nie wnikać w to, co to było.
Rzuciłam karton na podłogę, a ten natychmiastowo zerwał się ze swojego miejsca.
-Głupia jesteś?! Wiesz ile tam jest moich rzeczy?!
-Nie obchodzi mnie to.- warknęłam.
Luke powyciągał wszystkie swoje wartościowe rzeczy z pudełka, układając je na jakiś półeczkach. Miałam wielką ochotę stąd wyjść, ale również rosła we mnie iskierka nadziei, iż mój kochany braciszek w końcu powie mi prawdę.
-Braciszku.- zaczęłam, krzyżując ręce na piersi.- Dlaczego akurat zamierzasz zamieszkać tutaj?
-No nie wiem... Może dlatego, że to są moi znajomi?- zapytał z sarkazmem.
Tym razem schowałam ręce do kieszeni moich jasnych spodni, patrząc na niego jak na idiotę.
-No dobrze, a nie mogłeś sam?- drążyłam temat dalej.
-Nie, ponieważ chcę im pomóc. - stwierdził.
-Niby w czym? Chcesz wykorzystać kolejną dziewczynę?- gniew we mnie powoli wzrastał, za to z jego oczu dało się wyczytać zdziwienie.- Myślisz, że jestem na tyle głupia, że o niczym nie wiem?- warknęłam.- No to się mylisz kochany, wiem bardzo dużo.
-Na przykład?- podszedł bliżej, a ja mimowolnie cofnęłam się o krok.
-Wiem, co się stało wtedy, gdy nie było cię przez tydzień w domu. Bałeś się wrócić. Jesteś zwykłym tchórzem. Myślisz, że to nie wyjdzie na jaw? A pamiętasz, że jestem dziennikarką?
-Nie zrobisz tego.- przerażenie w oczach brata rosło z każdą sekundą.
-Pewny jesteś?- zaśmiałam się.- Byłam u rodziny tamtej dziewczyny. Niestety nie dowiedziałam się dużo, ale znalazłam inne źródło. Jej pamiętnik.
Luke natychmiastowo znalazł się obok mnie, zaciskając palce na moich ramionach. Jednym słowem, zaczął mną szarpać.
-No i co niby tam takiego było? Napisała co jej zrobiłem? Napisała kto to był? Pewnie nie, więc się odwal.
Moja ręka niekontrolowanie powędrowała do góry, uderzając go w policzek, który zaraz po tym zrobił się cały czerwony. Był zszokowany, więc udało mi się wyrwać z uścisku.
-Co zrobisz? Mam dowody. Znajdę tą dziewczynę, obiecuję. A jeżeli dowiem się jeszcze raz o czymś takim, powiadomię rodziców i osobiście zaprowadzę cię na policję.- powiedziałam opanowanym głosem.
On za to nie był już taki opanowany. Rzucił się na mnie, powodując, iż obydwoje wpadliśmy z hukiem na szafę, następnie zaczął ponownie mną szarpać, krzycząc coś w rodzaju, że jestem nikim, albo i nawet gorzej. Jak można było tu takiego kochać? Próbowałam odepchnąć go od siebie, ale niestety był silniejszy. Byłam prawie pewna, że wyjdę stąd z siniakami, ale ktoś momentalnie wpadł do środka, odciągając brata ode mnie.
Zasłoniłam twarz rękoma. Nie chciałam płakać, tylko parę łez uwolniło się, płynąc powoli po policzku.
Słyszałam, jak przepychali się, jednak cały czas nie byłam w stanie spojrzeć, kto był moim wybawcą. W końcu poczułam czyjeś ciepłe ręce na moich kolanach. Nadal nie patrzyłam na niego, więc wziął sprawy w swoje ręce zmuszając, bym uniosła głowę.
Okazało się, że tym kimś był chłopak z klubu. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, a on otarł kciukiem łzę, o której nie wiedziałam.
-Wszystko dobrze?-spytał troskliwym głosem.
Kiwnęłam głową. Lokowaty pomógł mi podnieść się z ziemi, a ja wtuliłam się w niego, czując na sobie wzrok Luka, co zignorowałam.
-To, że Jay ci pomógł tym razem, nie znaczy, że następnym zrobi to samo.- usłyszałam jego głos, przepełniony grozą.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia?- warknął James.- Nie? To się lepiej przymknij. Nie pozwalam ci jej skrzywdzić. W ogóle jak możesz traktować tak swoją siostrę?
Luke zmierzył mnie wzrokiem, poprawiając dłonią swoją zawsze perfekcyjnie ułożoną fryzurę.
-Siostrę? To już nie jest moja siostra.- warknął.
Odwróciłam się na pięcie, wychodząc z pomieszczenia. Kiedy zbiegałam schodami na dół, usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.
-Czekaj.- Jay złapał mnie za nadgarstek.- Daj mi swój telefon.
-Po co ci?- spytałam chwilowo zdezorientowana.
-Po prostu daj. Zapiszę ci swój numer, tak na wszelki wypadek, gdyby znowu ci groził.
Uśmiechnęłam się do niego, a następnie zrobiłam to, o co mnie poprosił. Kiedy zapisał mi te pare cyferek, wycofałam się do tyłu.
-To do zobaczenia.- usłyszałam, jak krzyknął za mną, w momencie, gdy drzwi od klatki trzasnęły.
________________________
Mam jakiś dobry humor, wiecie? :3
Chociaż w szkole nie było za wesoło. ;_;
tylko na fizyce popłakałam się ze śmiechu, bo moja koleżanka zrobiła spięcie w tym takim czymś i przez pół lekcji próbowaliśmy znaleźć nowy bezpiecznik. :3 a później trzeba było go włożyć, ale to długa historia. ^^
Natalia, czekałaś czekałaś i się doczekałaś. :3 Oj tam oj tam, że przerwałaś im w pocałunku, to mało istotne. xD
No to ten.
Do następnego. <3

#1 notka.

Nominowali mnie, nie wiem o co chodzi, ale odpowiem na pytania, bo lubię odpowiadać na pytania. ^^
Nominowały mnie dwie osoby, więc odpowiem na ich pytania, ale i tak nominuję tylko te 11 osób. :D
No więc no.
Zaczynamy od Agaty.
1. Lubisz polędwicę sopocką? ^^
ahahah, szczerze? nie przepadam za mięsem, więcc. :D
2. Gdybyś na jeden dzień mogła stać się zwierzęciem, jakie zwierzęcie - nowe słowo! :D - by to było?
nie pies, nie lubię psów. ;_;. nie wiem, kotem może? :D

3. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Becca Fitzpatrick Cisza i cała reszta. *.* właśnie muszę jechać kupić ostatnią część. :3
4. Lubisz Harry'ego Pottera?
film - tak, książkę skończyłam czytać na czwartej części, bo na resztę nigdy czasu nie miałam. ;_;
5. Jaki jest twój ulubiony horror? ^^
nienawidzę horrorów. :o dzisiaj na religii mieliśmy o egzorcyzmach, a mi pani kazała siedzieć całą lekcję na korytarzu, żeby mi nic na psychice nie siedziało. xD 
6. Byłaś kiedykolwiek na kolonii lub obozie?
yep. do tej pory pamiętam jak zajebiście tam było. *.*
7. Wolisz sok pomarańczowy czy jabłkowy? ;p
hmhmmhmhm, trudny wybór, ale chyba jabłkowy. :D 
8. Jaki jest twój ulubiony kolor?
czerwony/niebieski. nie powiem dokładnie, bo od ładnych paru lat był nim niebieski, ale mam jakby obrzydzenie teraz do tego koloru. ;_; źle mi się kojarzy. xd
9. Jaki jest twój znak zodiaku?
byk. :3
10. Lubisz komary? xD
taaaaaaaaaak. kooocham. xd *le sarkazm* xd
11. Jaki jest twój ulubiony aktor/aktorka?
Szczerze? nie wiem. :o musiałabym się nad tym głębiej zastanowić. xD ale nie ta ze Zmierzchu, te Stewart, czy jak to się piszę. Jej nie lubię. ;_; xd

okoko. to teraz namber tu. xD

1. Jakie jest Twoje Hobby ? 
pisanie opowiadań się liczy? xd jak tak, to to. :D Ty byś widziała, ile ja mam tego na pulpicie. :o
2. Do której klasy chodzisz ?
Trzecia gimnazjum. 
3. Ulubione zwierzę  ?
nie pies. xd nie wiem, nie mam ulubionego. ^^
4. Ulubiona piosenka ? 
dużo mam ulubionych, a jeśli nie liczyć The Wanted to R.I.P - Rita Ora
5. Co według ciebie w życiu jest najważniejsze ?
Przyjaciele, bez nich już dawno zginęłabym. ;_;
6. Na co szkoda ci czasu ?
na odrabianie lekcji, zawsze robię je rano jak wstanę. xd
7. Czym kierowałaś się zakładając bloga ? 
Groźbami moich poprzednich czytelników. ;_; TAK, NADAL JE PAMIĘTAM. xd
8. Ulubiony film ?
Nie wiem. :o ostatnio obejrzałam Ted i LOL, szczerze mi się spodobały, nie umiem wybrać. xd
9. Do jakiej gwiazdy jesteś podobna ?
Moja przyjaciółka mówi, że do Nejtana, ale ja jej nie wierzę i sama nie wiem do kogo. ^^
10. Jaką sławną osobę najbardziej cenisz i za co ?
Justina Biebera, za to, że dążył do swoich marzeń i nadal ma siłę i odwagę robić to co kocha, mimo tylu hejterów, którzy na niego najeżdżają. Byłam z nim od początku, to tak poza tematem. <3 :D 
11. Słuchasz The Wanted ?
YEP. Kocham ich. <3 

no. to pytań na tyle. xd
teraz nominejszyn : 
http://milosc-jest-najczesciej-slepym-trafem.blogspot.com/
http://sokissme-thewantedstory.blogspot.com/
http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/
http://marzeniasiespelniajatw.blogspot.com/
http://story-of-the-wanted-by-magi.blogspot.com/ ( btw. jestem na Ciebie zła, nie powiedziałaś mi, że odwiesiłaś bloga. :c)
http://warzone-opowiadanieothewanted.blogspot.com/
http://amrauu.blogspot.com/ (wiem, dopiero teraz go znalazłam, chyba, że pisałaś mi już wcześniej o nim, to przepraszam, bo pogubiłam wszystkie linki  xd)
http://mojahistoriathewanted.blogspot.com/2012/11/rozdzia-7.html
http://opowiadania-the-wanted.blogspot.com/
http://imaginy-thewanted.blogspot.com/ ( czemu przestałaś mnie informować? :c)
http://ifoundyouinthedarkesthour.blogspot.com/
JEST 11. xd
to teraz pytania : 
1. Od kiedy słuchasz The Wanted ? ( o ile w ogóle)
2. Jaki jest Twój ulubiony zespół ? 
3. a. opowiadania - Skąd wzięłaś pomysł na fabułę ?
b. imaginy - Skąd bierzesz na nie pomysły ?
4. Ile masz plakatów w swoim pokoju?
5. Najprzystojniejszy członek TW wg Ciebie ?
6. Z jakiego szkolnego przedmiotu jesteś najlepsza?
7. Jakiego koloru masz oczy ?
8. Lubisz swoją klasę? 
9. Masz/miałaś jakiegoś zwierzaka ? 
10. Ulubiony kwiat?
11. Ostatnia ocena, którą otrzymałaś, to...?
DZIĘKUJĘ DOBRANOC. :3 
czekam na Wasze odpowiedzi kochani. ^^ 


sobota, 17 listopada 2012

12 - Jade


Grzebałam w swojej torbie, szukając upragnionej rzeczy - parasola. W samym środku drogi do domu dopadł mnie deszcz. I to taki poważny, która przysłaniał mi cały widok. Zdążyłam wypowiedzieć już całą wiązankę przekleństw, a nadal nie mogłam go znaleźć. W końcu zdenerwowana stanęłam pod dachem jednych z ulicznych sklepików. Zamierzałam przeczekać tą ulewę, ale już po dziesięciu minutach bezczynnego siedzenia znudziło mi się to.
Nie jestem z cukru.- powiedziałam sama do siebie, po czym wybiegłam z mojego schronienia, prosto na chodnik, wbiegając dosłownie w każdą możliwą kałużę. W mojej głowie była tylko jedna myśl - byleby jak najszybciej dostać się do ciepłego mieszkania.
Kiedy tylko cudem dotarłam do klatki, a drzwi z hukiem zatrzasnęły się za mną, poczułam znajomy zapach męskich perfum, jednak uznałam to za mało ważny fakt i powędrowałam na drugie piętro.
Wyjęłam kluczyki z kieszeni spodni, a następnie włożyłam je w dziurkę. I nic. Przekręcałam na wszystkie sposoby, ale to cholerstwo nie chciało ustąpić. Uznałam, że najnormalniej w świecie pomyliłam klucze, więc wyjęłam drugi. Sytuacja powtórzyła się jeszcze z dwa razy. Dopiero za czwartym razem drzwi ustąpiły. Weszłam powoli do mieszkania, czując jak się ze mnie leje.
Stanęłam jak wryta na środku przejścia między salonem a kuchnią.
Luke popatrzył na mnie spod zmrużonych powiek, po czym uśmiechnął się promiennie.
-No witam, kogóż to moje piękne oczy widzą.
Chciałam mu odpyskować, ale moja przyjaciółka ubiegła mnie.
-Jade, jak ty wyglądasz?!
Spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami.
-Jak człowiek. - po tych słowach udałam się do łazienki.
Tam nalałam gorącej wody do wanny, dolewając do niej pół butelki płynu o zapachu arbuza. Z trudnością pozbyłam się swoich ciuchów, które kleiły się do skóry. Kiedy zanurzyłam się w aromatycznej wodzie, poczułam się jak w siódmym niebie. Przed oczami nadal miałam Tom'a. Może Nathan miał rację? Może powinnam spróbować przekonać się do niego? W końcu nie każdy chłopak jest taki jak...
Taki jak on. Ten, który tak bardzo mnie skrzywdził i nie daje o sobie zapomnieć.
Na wspomnienie tamtych czasów moim ciałem wstrząsnął dreszcz oraz obrzydzenie do samej siebie. W tym momencie miałam ochotę chwycić żyletkę do mojej ręki i jeszcze raz przejechać jej ostrym językiem po nadgarstku. Albo gdziekolwiek, byleby sobie ulżyć.
Zamknęłam oczy próbując skupić się na czymś innym. Wszystko, tylko nie na krwi. Mimowolnie wbiłam paznokcie w swoje udo.
Czemu by tak nie spróbować żyletką?
Po kąpieli owinęłam się największym ręcznikiem jaki znalazłam, a następnie usiadłam na skraju wanny, wpatrując się w swoje obicie w lustrze, które wisiało na przeciwko mnie. Widziałam w nim same swoje wady, żadnych zalet. Czułam się opuszczona, nie kochana.
Chwyciłam ostry przedmiot , obracając nim chwilę w dłoni. Bałam się wbić te ostre ostrze w moją skórę, ale to mi jednak pomagało. Przez ból oraz lejącą się, gorącą czerwoną krew, zapominałam o otaczającym mnie świecie.
Wyciągnęłam lewą rękę przed siebie, szukając jakiegoś miejsca, w którym mogłabym wykonać małe nacięcie. Kiedy tylko znalazłam, delikatnie przyłożyłam do niej srebrny przedmiot. Chwilę zawahałam się, jednak szybkim ruchem, przejechałam po nadgarstku, dławiąc w sobie jęk.
Na początku pojawiła się czerwona kreska, a już po tym krew powoli spływała z ręki na ręcznik. Chwyciłam gazę przykładając ją do rany.
Łzy zaczęły ciurkiem lecieć po moim policzku.
A jednak zrobiłam to. Nathan mnie zabije.
-Jade, jesteś tam?!- usłyszałam uporczywe pukanie do drzwi, mojego przyjaciela.
-Tak.- odpowiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
-To chodź, Britt zrobiła obiad.
Podniosłam się zbyt energicznie, strącając przy tym szklany wazon, który stał obok mnie. W sumie to dobrze, będę miała wymówkę na świeżą bliznę. Może ktoś uwierzy.
Kiedy tylko zatamowałam krwawienie, wyszłam z łazienki, zapominając o tym, że w pokoju siedzi gość. Pech chciał, że wpadłam na niego, akurat gdy wyszłam.
-Ładnie ci w tym.- poczułam jego rękę na moim biodrze, oraz gorący oddech na szyi.
-Odwal się.- warknęłam, po czym wyrwałam się z jego objęć.
W pokoju przebrałam się w coś bardziej normalnego - brązowe rurki, białą bluzkę z flagą amerykańską, a na nogi założyłam lekko zniszczone niebieskie trampki, a włosy związałam w niedbałego koka.
W jadalni spotkała mnie kolejna niespodzianka. Otóż przy stole siedział Tom wraz z Jay'em, którzy pałaszowali obiad, aż im się uszy trzęsły. Nieśmiało przysiadłam obok Parkera, a ten uśmiechnął się do mnie promiennie.
James ciągle zachwalał danie Britt, twierdząc że u nich nikt tak nie potrafi gotować, za co oberwał w lokowatą głowę od swojego przyjaciela, który udawał urażonego. Adrian ze swoją dziewczyną musieli już wyjść, więc to mnie przypadła rola gospodarza, który ma pokazać nowy pokój lokatorowi. Nie powiem, nie ucieszyłam się z tego, wręcz przeciwnie. Dobrze, że miałam ze sobą Parkera, oraz McGuinessa.
-Tu- otworzyłam drzwi najszerzej jak umiałam.- Będziesz mieszkał.- powiedziałam, patrząc na Luka-Tylko tu masz prawo wchodzić.- mówiłam najchłodniej jak umiałam.
-No a do ciebie?- po raz kolejny przybliżył się do mnie, jednak ja go szybko odepchnęłam.
-Spróbuj tylko, a stracisz swoje cenne klejnoty.- pchnęłam go na ścianę, by móc wyswobodzić się z jego uścisku.
Nie wiem czemu, ale gdy tylko Tom znalazł się tuż obok mnie, przytuliłam się do niego. Było mi strasznie dobrze w jego ramionach. Czułam, że chciał o czymś porozmawiać, jednak ja zamierzałam trwać w tej chwili jak najdłużej.
Wtedy poczułam ciepłą rękę na moim policzku, a już po chwili ujrzałam jego piękny uśmiech. Nie wiedziałam co ma na myśli, ale jego usta natychmiastowo przywarły do moich. Za bardzo mi się to podobało, żeby go odepchnąć.
Thomas również nie zamierzał oderwać się ode mnie, nawet kiedy usłyszeliśmy jak ktoś dobija się do drzwi. Nadal staliśmy w miejscu, trwając w najcudowniejszym pocałunku, jaki kiedykolwiek przeżyłam.
_______________________-----
nononoon. czekam na komentarze jaka to ja zła, że Jade się pocięła, oraz za to, że pocałowała się z Thomasem. ^^ Szczególnie od mojego ulubionego Anonima. :D
skaplikowana. - hahahahahahahhaha, leżę i płaczę. xD nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak Twój komentarz mnie rozbawił. :D
poza tym nie powiedziałam, że Jade będzie z Tomaszem. :3
nie wiem, czy w ogóle z kim będzie. ^^
Cieszę się, że chociaż trochę rozbawiłam Was tamtymm... dziwnym rozdziałem. ^^
I jestem w pozytywnym szoku, że tak szybko doszliście do 10 komentarzy. :D
KOCHAM WAS . <3

piątek, 16 listopada 2012

11 - Jade


Promienie słoneczne wdzierały się do pokoju, delikatnie drażniąc moje podpuchnięte oczy. Nie miałam siły, żeby wstać i zasłonić rolety, o których wczoraj zapomniałam, więc słońce delikatnie pieściło moją odkrytą część ciała. W głowie cały czas miałam mętlik. Nie mogłam pozbyć się wspomnienia tych delikatnych ust Nathana, oraz uśmiechu i wesołej twarzyczki Tom'a. Obydwaj mieli w sobie coś, co mnie pociągało, ale z żadnym nie chciałam być. Nie byłam gotowa na żaden związek.
W końcu leniwie otworzyłam oczy, a na balkonie zauważyłam najmłodszego członka The Wanted wraz z Sivą, którzy gorliwie o czymś rozmawiali.
Kiedy tak widziałam gestykulację Młodego, coś ukuło mnie w sercu. On nie był moim przyjacielem. On był bratem.
Uśmiechnęłam się radośnie. Jednym chłopakiem, do którego tak naprawdę mogłam coś poczuć, był Thomas.
Podniosłam się z łóżka, chwyciłam czerwony koc, który leżał na jego skraju i okryłam się nim, a następnie podeszłam do dużego okna, skąd chłopacy mogli mnie zauważyć. Pierwszy uśmiechnął się Sykes, więc mu pomachałam, akurat w tej samej chwili, gdy Mulat odwrócił się w moją stronę.
Zamarł w półuśmiechu nie wiedząc co robić, za to ja nie wiedziałam o co mu chodziło. Zmieszany Nathan pokazał na swój lewy nadgarstek. Z początku patrzyłam na niego jak na idiotę, ale później zrozumiałam. Natychmiastowo schowałam rękę za kawałkiem koca, cofając się do tyłu. Niestety, jak na moje szczęście przystało, potknęłam się o coś i z hukiem upadłam na podłogę. Nie chciało mi się wstać, więc pozostałam na dole w pozycji leżącej. Nie było dane mi poleżeć sobie w spokoju, ponieważ chłopacy zaczęli pukać do okna. Uniosłam się delikatnie na łokciach, widząc ich pokazujących palcem na coś za mną. Nie zdążyłam się odwrócić, ponieważ poczułam coś strasznie zimnego i mokrego.
-ŚMINGUS DYNGUS!- wydarł się.
-Jay, idioto, jest listopad!- powiedziałam wstając z mokrej podłogi.
-No i co.- wzruszył ramionami.- Ja mam śmingus dyngus codziennie.
Uśmiechnęłam się cwaniacko w jego stronę, a następnie rzuciłam się, by go przytulić, co spowodowało naszym wspólnym upadkiem w kałużę, którą zrobił wcześniej.
-Co to było?!- do pokoju wparował wystraszony Max.-A... No tak.- sam sobie odpowiedział na pytanie, próbując zdusić śmiech.
Zeszłam z Loczka, podając rękę Georgowi, by pomógł mi wstać. Popatrzył na mnie podejrzliwie, ale w końcu podał mi swoją dłoń.
-Ej, a ja?- spytał urażony James, który nadal leżał na ziemi.- Też chcę pomocy.
-Dasz sobie radę sam. A ty Jade chodź ze mną, dam ci jakieś suche ciuchy.
Posłusznie skinęłam głową, udając się za nim, do jego pokoju, a woda kapała ze mnie, robiąc śmieszny szlaczek. Chłopak pożyczył mi swoje szare dresy, oraz biały podkoszulek, a od Sivy zwinął buty emu, które należały do Nareeshy. Podziękowałam mu, a kiedy już się przebrałam, zawędrowałam do pokoju Nathana, by zwędzić mu jedną z ukochanych czapek.
Tam stanęłam w progu zszokowana. Tutaj panował jeszcze większy bajzel niż na dole, w salonie. Przecież tak nie dało się żyć. Postanowiłam, że będę dobrą przyjaciółką i ogarnę mu trochę pokój. Podeszłam do fortepianu, gdzie wszędzie były porozrzucane karteczki z nutami. Tylko  gdzieniegdzie widniał jakiś przekreślony tekst. Po chwili poszukiwań zauważyłam nowo zakupiony zeszyt, a w nim zapisane było tylko jedno zdanie.
" You’re amazing Just the way you are "
Zastanawiałam się, czy chłopak zamierza prowadzić pamiętnik, czy to jego nowy notatnik z piosenkami. Porzuciłam jednak tą myśl, odkładając czerwony brudnopis na swoje miejsce. Zajrzałam do szafy i doznałam szoku. To było jedyne miejsce, gdzie panował porządek. Wszystkie bluzy wisiały na wieszakach, tak jak powinny, a czapki ułożone było kolorystycznie od góry do dołu. Wzięłam tą z logiem supermena, przeglądając się w lustrze, robiąc głupie miny. To również mi się znudziło, więc zamknęłam szafkę, biorąc tylko full capa.
Chciałam pościelić mu łóżko, chwyciłam skrawki kołdry, a kiedy złożyłam ją tak jak się należy, zauważyłam sporą plamę na prześcieradle. Podniosłam kawałek materiału, by przyjrzeć się temu bliżej. Wyglądało prawie jak jogurt, ale coś mi nie pasowało.
-Nathan!- krzyknęłam, a do pomieszczenia natychmiastowo wparowali wszyscy, oprócz najmłodszego, na niego musieliśmy chwilę poczekać.
-O, masz moją czapkę.- stwierdził z uśmiechem, zabierając mi ją z głowy.- A tak w ogóle co robisz w moim pokoju?
-Sprzątam.- odpowiedziałam, przewracając oczami.- Jadłeś coś dzisiaj w łóżku?- spytałam.
Dwóch chłopaków wybuchnęło głośnym śmiechem, a Nathan skierował swój wzrok na materiał, po czym spalił buraka.
-To nie od jedzenia.- mówił Jay, który leżał na podłodze, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Chwilę później na ziemi leżała pozostała trójka.
-To od czego?- mówiłam zszokowana.
-Serio chcesz wiedzieć?- Sykes wystawił rękę w moim kierunku, próbując zabrać mi prześcieradło, ale ja cofnęłam się o krok, tak że nie zdążył tego złapać.
Przytaknęłam głową.
-Nie, nie chcesz. Daj mi to cholerne prześcieradło.- na jego twarzy pojawiał się coraz to większy rumieniec.
-On... Musiał... Musiał...- zaczął Tom, krztusząc się śmiechem- No wiesz... Wszyscy... Wszyscy chłopacy tak mają.
Loczek zaczął wykonywać jakieś głupie ruchy, góra dół, po czym rozłożył ramiona, jakby to coś rozpryskało się po całym pokoju.
Krzyknęłam, rzucając prześcieradłem w Nathana, które zawiesiło się na jego głowie.
-Mogłeś mi powiedzieć!- powiedziałam z wyrzutem, wycierając ręce o spodnie.
-Ejeje. Gdzie to wycierasz?!- spytał oburzony Max, nadal nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Wkurzony Sykes spiorunował ich wzrokiem, po czym każdego po kolei wyrzucił z pokoju, prosząc bym tylko ja została. Gdy zatrzasnął drzwi, siadając przy nich, by żadne teraz nie wparowało usłyszeliśmy tylko jakiś krzyk.
-Tylko mi się tam nie seksie !- rozpoznałam głos Loczka, załamując ręce.
-Odwal się.- warknął najmłodszy.
-No co, nie chcę być wujkiem.
Mój przyjaciel przewrócił oczami, podchodząc do mnie, a następnie usiadł obok. Panowała krępująca cisza, wywołana tym całym zamieszaniem.
-Przepraszam.- wyjąkałam w końcu.- Byłam prawie pewna że to jogurt.- utkwiłam wzrok w podłodze, a on bawił się nadal tym prześcieradłem.- Poza tym wołałam ciebie, nie wiedziałam, że cała piątka nazywa się Nathan.- spojrzałam na niego pełna obaw, iż będzie na mnie zły, ale ten tylko uśmiechnął się.
-Wybaczam. Ale jeżeli wstydzisz się takich rzeczy, to dobrze ci radzę, nie wchodź do pokoju Jay'a.- powiedział rozbawiony.
-Zapamiętam.- w moim tonie nadal było słychać smutek. Głupio mi było z tego powodu, iż zrobiłam mojemu przyjacielowi coś takiego. Jasne, było to przypadkowo, no ale jednak...
-Ale ja na serio nie jestem zły.- przytulił mnie.
W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Nic dziwnego, przecież znaliśmy się od małego. Niepewnie wtuliłam się w niego, wdychając zapach perfum, które tak bardzo lubiłam.
-A to co stało się ostatnio... Ten niby pocałunek, to on...- zaczęłam niepewnie.
-Był przypadkowy. Chciałem pocałować cię w czoło, ale ty niespodziewanie odwróciłaś się. Jeżeli boisz się, że zaraz wyskoczę ci z tym, że cię kocham, to się nie bój.- na jego ustach zawitał delikatny uśmiech.
-To dobrze, braciszku.- odwzajemniłam gest.
-Poza tym widzę, że ciągnie cię do Tom'a.
-To tylko przyjaciel.- dźgnęłam go w brzuch.
-Jestem zazdrosny.- skrzywił się.- A co jeżeli mi ciebie zabierze? Bo wiesz... Ty mu też się podobasz.- poruszał śmiesznie brwiami, co mnie rozbawiło, a mój śmiech rozbrzmiał dźwięcznie po pokoju.
-Nie martw się, nie jestem gotowa na związek. A teraz wybacz, muszę iść do domu. - musnęłam jego policzek, a następnie ruszyłam do mieszkania, czując jakieś dziwne ściskanie w żołądku. Domyślałam się, że czekała mnie tam niemiła niespodzianka.
___________________
Takie to o, beznadziejne. I dziwne. Szczególnie ten jogurt. xd No ale no. Jak kto woli. xd
Zauważyłam, że coraz mniej osób czyta bloga. Nie dziwię się, już sama przestałabym czytać takie coś. ^^
flo♥ Ty nie jesteś moim kozłem ofiarnym, mówiłam Ci już. ♥
No więc no.
Jeżeli czytacie - komentujcie, chcę zobaczyć ile osób jeszcze czyta. c:

wtorek, 13 listopada 2012

10 - Adrian.


Zastanawiałem się co ja tu jeszcze robiłem. Przecież mogłem spokojnie wrócić do rodziny i przyjaciół, studiować gdzie indziej, w mieście, gdzie jest po prostu lepiej. Dlaczego zawędrowaliśmy aż do stolicy ? Ach tak, to pewnie dlatego, że Jade chciała wrócić do swojego ukochanego przyjaciela.
Szczerze? Sam miałem ochotę do niego wrócić. Myślałem, że moglibyśmy się pogodzić, ze względu na to, że mamy tą samą przyjaciółkę. Ale jemu nie zależy na jej szczęściu. Nie stwierdzam tego pochopnie, przyglądałem mu się od dłuższego czasu. Coraz mniej swojej uwagi poświęcał dziewczynie, a nawet rodzinie, za to coraz częściej zataczał się w klubach, lądując po tym zapewne w łóżku z jakąś nieznajomą. Widocznie podobało mu się takie życie.
To już nie jest ten sam Nathan Sykes, którego znałem i kochałem jak własnego brata. Teraz zastanowiłby się tysiąc razy, zanim ruszyłby komuś na ratunek. A wcześniej? Wtedy nie obchodziło go to, że może się skaleczyć, najważniejsi zawsze byli przyjaciele.
Nawet nie do końca pamiętam o co się pokłóciliśmy. Owszem, chciałem się pogodzić, ale widząc jego zmianę, odechciało mi się. Nawet Jade nie była w stanie go uratować.
Zmienił się po prostu w samolubną gwiazdeczkę.
Szedłem szarymi uliczkami Londynu, przypatrując się każdej nieznajomej twarzy, czując jak krople deszczu delikatnie pieszczą moją skórę. Rozglądałem się dookoła szukając jakiejkolwiek karteczki "Potrzebujemy pracowników. Zatrudnimy każdego", ale z każdym moim krokiem niepewność i zwątpienie zwiększała się.
Przecież my tu nie wytrzymamy.
Spuściłem głowę, wchodząc w każdą możliwą kałużę. Czasami po nich skakałem, ochlapując niektórych ludzi, na co ci odpowiadali mi chłodnym spojrzeniem. Nie dziwiłem się, gdyby ktoś mnie ochlapał chyba rzuciłbym się na niego i wydrapał mu oczy.
Deszcz coraz mocniej padał, a ja nie posiadałem parasola. Po kilku minutach była to już prawdziwa ulewa, której dawno nie widziałem. Miałem ograniczone pole widzenia, wszystko wydawało się być szare, a kropelki z moich włosów skapywały mi do oczu, co powodowało, iż co chwilę przypadkowo na kogoś wpadałem.
Poczułem w powietrzu coś słodkiego, na co mój brzuch zareagował głośnym burczeniem. Rozejrzałem się dookoła, natrafiając na jakąś przytulną kawiarenkę. Poszukałem po kieszeniach jakiś drobnych, po czym pchnąłem drzwiczki, wchodząc do ciepłego pomieszczenia, robiąc za mną wielką kałużę. Pracownicy patrzyli na mnie krzywo. Nic dziwnego, stwarzałem im dodatkową pracę.
Menu przeczytałem z jakieś dziesięć razy, prawie na nic nie było mnie stać. W końcu westchnąłem podchodząc do lady.
-Słucham?- blondynka uśmiechnęła się do mnie promiennie.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Trochę głupio było mi zamawiać jedną bułkę. Bo w końcu tylko to mogłem kupić.
-Może szukacie kogoś do pomocy?- spytałem nieśmiało.
Dziewczyna lekko skrzywiła się. Czyli mogłem domyślać się odpowiedzi.
-To ja poproszę...
-Dwa razy ciasto czekoladowe i dwie kawy. Jedną z cukrem i mlekiem, dla tego tutaj kolegi, a drugą mocną, niesłodzoną.- usłyszałem czyiś głos za mną, a następnie poczułem rękę na moim ramieniu.
Odwróciłem się zdezorientowany, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn, z zielonymi oczami i przyjaznym uśmiechem. Mój mózg  nie przyjmował jego postaci do świadomości, nie mogłem skojarzyć sobie kim on był.
Kasjerka zapisała zamówienie, a następnie wydała polecenie kucharzom. Chłopak zaciągnął mnie do jednego ze stolików, prosząc bym usiadł. Niepewnie zdjąłem kurtkę, przewieszając ją przez drugie krzesło, by chociaż trochę wyschła.
-Nie poznajesz mnie? To ja, Luke.- kolejny raz pokazał rządek swoich białych zębów.
Wtedy mój mózg zaczął pracować.
No tak, chodziłem z nim do szkoły.
Bogaty dzieciak.
-Jak nie poznaje, jak poznaje.- odwzajemniłem uśmiech.
W tym samym momencie podeszła do nas kelnerka, która dała nam nasze zamówienie. Oczywiście pomyliła kawy, więc wymieniliśmy się nimi, kiedy tylko poszła w innym kierunku, śmiejąc się cicho.
-Jak tam z twoim przyjacielem, tym... Sykesem?- spytał, upijając łyk swojego aromatycznego napoju.
Na dźwięk tego nazwiska zakrztusiłem się, próbując odkasłać resztę, by móc spokojnie gadać.
-Nie przyjaźnimy się od dziesięciu lat.- powiedziałem jakby nie swoim głosem, bo był taki dziwnie zachrypnięty.- Nie widziałeś naszej sławnej kłótni ?
-Nie, wtedy akurat byłem chory.- przyjrzał mi się uważnie.- Ale faktycznie, coś tam słyszałem. Podobno zaczął umawiać się z tą Jade z równoległej klasy.
-Zależy w jakim sensie umawiać.- wzruszyłem ramionami.- Między nimi nigdy nie iskrzyło.
-Skąd wiesz?
-Bo też jestem jej przyjacielem. Tak właściwie co robisz w Londynie?- spytałem, próbując zmienić temat.
-Londyn otwiera przede mną nowe możliwości, dostałem staż w radiu. Zawsze chciałem tam pracować.- odpowiedział bawiąc się filiżanką.- A ty? Myślałem, że podobało ci się w naszym miasteczku.
-Bo podobało. Tam przynajmniej z łatwością dostałbym robotę i nie musiałbym martwić się o nocleg na następny dzień. Ale moja dziewczyna z przyjaciółką wyciągnęły mnie stamtąd, bo dowiedziały się, że dostałem się do tej samej uczelni co one.
-Masz dziewczynę?
-Brittney.- skinąłem głową.- Chodziła z nami do klasy.
-Tak, tak, pamiętam.- uśmiechnął się.- Niezła była. Ale wróć. Powiedziałeś, że nie musiałbyś się martwić o nocleg o następny dzień. Co to ma oznaczać?
Wzrok utkwiłem w żółtej serwetce, na której pojawiły się plamy od mojej kawy. Nie wiedziałem, czy miałem mu powiedzieć prawdę, czy nie. No ale cóż, może nas wesprze w tych trudnych dla mnie chwilach.
-To, że nie stać nas na czynsz. - odpowiedziałem.
-Nas? To z kim ty mieszkasz?
-Z Jade i Britt.- powiedziałem, wyglądając zza okno.
-Ou. To widzę, że nieźle. Co zamierzasz zrobić?- podparł się łokciami o blat stołu.
-Zamierzałem znaleźć jakiegoś współlokatora.- w końcu spojrzałem na niego.
-To świetnie.- mówiąc to, oparł się obojętnie o oparcie krzesła.- Szukam jakiegoś taniego mieszkania, wynajem też mnie uszczęśliwi. Wiesz, w radiu dobrze płacą, mogę dokładać wam większość do rachunków.
-Serio?- nie dowierzałem w jego słowach, a moje oczy rozszerzyły się do rozmiarów pięciozłotówek.
Skinął głową, biorąc kęs ciasta.
-Czemu by nie? To kiedy mógłbym się wprowadzić?- wygiął swoje usta w coś na rodzaj uśmiechu.
-Nawet jutro.- byłem szczęśliwy.
W końcu coś zaczyna mi się układać. Jest nadzieja, że nie wylecimy z mieszkania pod most.
____________________________
No i jest dziesiąty. Nie za szybko dodaję te rozdziały? Bo mi się wydaję, że tak.
flo♥, przepraszam, nie jesteś moim kozłem ofiarnym. :c oczywiście, że Cię bardzo kocham.♥
Żartowałam z tą śmiercią Jade. ^^ Na razie. :D
Dziwnie by było, gdybym ją zabiła w połowie opowiadania, no nie? ^^ Chociaż jak chcecie to już mogę to coś zakończyć. :D
Jakby ktoś nie zauważył, to pojawił się nowy bohater - Luke. Jego opis oraz zdjęcie znajduję się w zakładce "Bohaterowie". c:

niedziela, 11 listopada 2012

9 - Jay.


Wraz z moim przyjacielem Max'em, udałem się następnego dnia wieczorem do klubu. Na początku zamierzałem przyjść z Thomasem, ale on jest jakiś dziwnie zamyślony i stracił ochotę na podrywanie panienek. No tak, to przez Jade.
Wspomniałem o tym, że biedaczek się zakochał?
Nie? To teraz mówię.
Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że ciągle o niej gada, a przy niej milczy jak grób. Dlatego ja nie zamierzam się zakochiwać. Miłość jest beznadziejna. Kto ją w ogóle wymyślił? Jasne, niby daje szczęście, ale zastanówmy się nad tym głębiej. Taak. Jeszcze bardziej głębiej. Ona boli, niszczy, psuje. Na co to komu? Znaczy wiem, że od tego całego bagna zależy dalsze istnienie ludzi, ale jeżeli to będzie szło dalej w tym kierunku, ludzie wyginą naturalnie, prawie jak dinozaury.
-Łysolu ty mój jedyny ukochany!- krzyknąłem do przyjaciela, który siedział obok mnie, wpatrując się w swojego nietkniętego niebieskiego drinka.
-Czego?- spytał odrywając wzrok od alkoholu, przenosząc go na mnie.
Uśmiechnąłem się najsłodziej jak tylko potrafiłem, a ten już zrozumiał, że czegoś od niego chce. Skubany.
-Pójdziesz mi po...- zacząłem.
-Nie.- szybko mi przerwał.
Spojrzałem na niego spod zmrużonych powiek, a następnie rzuciłem się jak jakiś tygrys, albo Bóg wie co, na napój wysokoprocentowy mojego kolegi. Ten zareagował równie energicznie jak ja, próbując wyrwać go z mojej ręki, przez co przypadkowo wylał mi go na spodnie.
-Weź, wyglądam jakbym popuścił !- krzyknąłem zdruzgotany.
-Było mi nie wyrywać mojego drinka! A teraz marsz do baru kupić mi drugiego.- rozkazał.
-No i co, może jeszcze za moje ciężko zarobione pieniądze?- spytałem urażony.
Maximilian patrzył na mnie spod zmrużonych powiek, a później pchnął mnie z całej siły w danym kierunku. Prychnąłem na pożegnanie, po czym ruszyłem. Postanowiłem najpierw odwiedzić łazienkę, no bo przecież nie mogłem chodzić po klubie wyglądając jakbym... Jakbym wiadomo co zrobił.
Rozglądałem się po parkiecie przyglądając się twarzom. Żadna nie była jakaś wyjątkowo specjalna, która przykułaby moją uwagę. Aż do pewnego czasu, gdy blaski reflektorów trawiły na jedną z dziewczyn, która tańczyła obok mnie.
Dziewczyna spojrzała na mnie speszona, kiedy zauważyła, że usilnie przyglądam jej się, uśmiechnęła się nieśmiało, zakładając kosmyk niesfornych blond włosów za ucho.
Podszedłem do niej, uśmiechając się uwodzicielsko, położyłem dłoń na jej biodrze, a następnie przysunąłem się bliżej, ustami do jej ucha.
-Zatańczysz?-spytałem.
Skinęła głową, a ja uradowany położyłem drugą dłoń na odpowiednim miejscu. Zamknąłem oczy, kiedy stykaliśmy się czołami w trakcie wolnej piosenki, mając ją ciągle w głowie. W końcu nie wytrzymałem, musiałem wiedzieć coś więcej o niej.
-Powiesz mi chociaż jak się nazywasz?- wymruczałem w włosy dziewczyny.
-Natalie.- szepnęła uradowana.
Oblizałem wargi, widząc szczęście w jej oczach. Już przysuwałem się do niej, prawie dotykałem jej warg, kiedy poczułem drobne dłonie, próbujące odepchnąć mnie od siebie.
-Może i jestem nachlana, ale nawet pod wpływem procentów nie jestem łatwa.- powiedziała.
-Weź, wcale tak nie twierdzę.- próbowałem ją ubłagać.
-Ale sugerujesz mi to swoim zachowaniem.
Natalie skutecznie odepchnęła mnie do tyłu, a ja straciłem równowagę i zatoczyłem się na dziewczynę, stojącą za mną, ta natychmiastowo odsunęła się, co spowodowało mój upadek z hukiem. Ludzie dookoła zebrali się w kółko, przyglądając się mi, jakbym był nie wiem jakim kosmitą, a w tym czasie dziewczyna zdążyła już uciec.
Ostatkiem sił wstałem, przepchałem się przez tłum i ku mojej uciesze nareszcie dotarłem do łazienki. Tam wkurzony wziąłem z piętnaście ręczników papierowych i zacząłem ścierać ogromną plamę. Trudno. Skoro nie udało mi się z Natalie, uda mi się z inną.
Mówiłem, miłość to bagno. Nawet nie można normalnie porozmawiać.
Kiedy w miarę ogarnąłem się, wyszedłem z pomieszczenia, a drzwi za mną trzasnęły. Też bym z chęcią trzasnął, cokolwiek to miało oznaczać.
Doszedłem do baru, siadając na krzesełku, chwilowo zapominając o moim przyjacielu, siedzącym z tyłu sali. Myślałem cały czas o tej blond dziewczynie, a za każdym razem, kiedy przyłapałem się na tym miałem ochotę... No może trzasnąć się. Tak solidnie.
-Co podać?- usłyszałem głos barmana.
Spojrzałem na niego zdezorientowany, po czym zamówiłem mocne drinki dla mnie i dla Max'a.
-Czemu to zrobiłeś?
Odwróciłem się w stronę źródła dźwięku i ujrzałem wysoką brunetkę. W jej zielonych oczach widziałem pewność siebie i gotowość zabicia każdego, kto tylko zrani jej przyjaciółkę.
-Nie wiem o co ci chodzi.- wzruszyłem ramionami, a wzrok utkwiłem w mężczyźnie, który przygotowywał moje drinki.
-Czemu stwierdziłeś, że możesz po prostu przelecieć moją przyjaciółkę?
-Do niczego nie doszło.- warknąłem zły.- Wcale nie chciałem zaciągnąć Natalie do łóżka.
-Ja i tak wiem swoje. Wam tylko jedno w głowie. Poderwać, zaliczyć, porzucić. Nazywam się Claudia i zapamiętaj to imię, bo jeżeli zauważę cię gdzieś jeszcze raz, to pożałujesz.- czułem od niej alkohol, musiała być nieźle wstawiona.
Chwyciłem napoje w dłonie, a następnie obojętnie wyminąłem dziewczynę, idąc do stolika, gdzie czekał już na mnie zniecierpliwiony Max.
____________________________________
Obiecałam za 10, to jest. xd
Krótki taki, prawda?
A teraz skomentuję jeden z argumentów xd :
Skoro traktują się jak rodzeństwo, to trochę trudno i dziwnie będzie im ze sobą być, prawda? :D
A tam. Nie martwcie się tym, że nie będę czytała długich komentarzy. ^^ Lubię długie komentarze. ^^ Szczególnie lubię je pisać Natalii. xd
Która pojawiła się w tym rozdziale jako Natalie. ^^
No i też Klaudia, ale nie wiem czy jeszcze to czyta. Obiecałam, to dodałam nową bohaterkę. xd
btw. w zakładce "Bohaterowie" pojawiło się trzech nowych bohaterów. Tak, trzech. Luke pojawi się rozdział później, ale dodałam ich wszystkich razem, bo nie chce mi się z osobna. ^^
A POZA TYM JADE ZGINIE PRZEZ NATALIE. -.- TAK, ZABIJĘ JĄ. xd to będzie długa i powolna śmierć. ^^
Nie no, tak serio nie zginie teraz. :D Ale i tak jestem na Ciebie Natalia zła. -.- xd

sobota, 10 listopada 2012

8 - Jade.


Tom okazał się być wspaniałym chłopakiem. Zaczęłam powoli bać się, iż zaczął mi się podobać. Nie mogłam do tego dopuścić, obiecałam sobie, że nie zakocham się, nie teraz.  Nie chcę kolejny raz cierpieć.
Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania, a następnie przysunął się, po czym lekko musnął mój policzek. Spojrzałam w jego oczy, przegryzając wargę.
Jade, obudź się. - nakazałam sobie.
Położyłam dłonie na torsie chłopaka, odpychając go do tyłu. Uśmiechałam się, żeby nie było, że traktuję go po chamsku. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Nie dziwiłam mu się, raz dopuszczam go strasznie blisko siebie, a później traktuję go chłodno, próbując trzymać się z dala.
-Do zobaczenia.- powiedziałam, wchodząc do mieszkania.
Tam widok mnie zszokował. Adrian kręcił się niespokojnie po pokoju, a Britt siedziała na kanapie wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Dookoła były wyłożone kartony, zastanawiało mnie to, co one tutaj robiły.
Podeszłam do mojej przyjaciółki, a następnie ciężko usiadłam obok niej. Podciągnęłam kolana pod brodę, czując, że szykuje się coś złego.
Żadne z nich nie zamierzało się odezwać, więc ja spróbowałam po krótkiej chwili.
-Co się dzieje?- spytałam zachrypniętym głosem.
Chłopak stanął w miejscu, a następnie spojrzał na mnie.
-Nie stać nas na czynsz.- powiedział nadal nie dowierzając w swoje słowa.
-No to znajdziemy pracę.
-To też nam nie pomoże.- stwierdziła cicho Brittney. - Jak zamierzasz połączyć studia z pracą ?
Spojrzałam na dół, wpatrując się w podłogę. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie wiedziałam, że moi przyjaciele zamierzają poddać się już na początku. Nie mogłam im na to pozwolić, przecież wszyscy chcieliśmy ułożyć sobie nowe, szczęśliwe życie.
Poza tym prędzej zamieszkałabym pod mostem, niż wróciłabym do rodzinnego miasta.
-A może Nathan nam pomoże? Ostatnio mówił, że...- zaczęłam cicho.
-Nie będę siedział na jego łasce!- krzyknął wkurzony.- Nie potrzebny mi on. Co ? Pan gwiazdeczka się znalazł? A przyjechać do ciebie, żeby wesprzeć cię w ciężkich chwilach to nie mógł ? Och, nóżki go zabolały, musi odpoczywać.- mówił kpiąco.- Nie chcę jego pomocy.
-Ale Jade ma racje, sami nie damy rady.
-Wiecie co? Załatwmy współlokatora.- rzucił rachunkami, które trzymał w ręku.- Najlepiej takiego bogatego, to my przy okazji pójdziemy do pracy w weekendy.
-Gdzie takiego znajdziesz?- spytałam cicho.
-Żebyś wiedziała, że znajdę. Zrobię wszystko, byleby tylko nie żerować na głupim Sykesie.- powiedział, po czym ruszył do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Zacisnęłam powieki, by nie wydostały się spod nich łzy.
W końcu ogarnęłam się, chwyciłam swoją torbę, a następnie z hukiem wyszłam. Kierowałam się do domu mojego przyjaciela, musiałam z kimś porozmawiać.
Poza tym, miałam na sumieniu to, iż Tom znał całą prawdę, a mój najlepszy przyjaciel nie wiedział co jest grane.
W drodze do nich, łzy mimowolnie płynęły mi po policzku, a ja myślałam, jak przekazać mu to wszystko, co powiedziałam Parkerowi. Najbardziej bałam się tego jak to przyjmie.
Z drżącym sercem stanęłam przed drzwiami i nacisnęłam dzwonek. Nie musiałam długo czekać, Sykes otworzył mi niemal natychmiast, wpychając kawałek pizzy do ust. Widząc moje łzy nie myślał długo, tylko mnie przytulił.
-O co chodzi?- spytał troskliwym tonem.
Chwyciłam jego rękę, splatając nasze palce, po czym zdezorientowanego pociągnęłam na górę, do pokoju chłopaka. Tam usiadłam na łóżku, a on obok mnie, nadal nie puszczając mojej ręki. Domyślał się, że coś jest nie tak. Mądry chłopczyk.
Niepewnie podwinęłam rękaw bluzki, ukazując mu kawałek skóry. Właściwie to znajdowały się tam same blizny.
-Widziałem to.- powiedział oblizując wargi.- Przy śniadaniu, ale miałem nadzieję, że się przewidziałem. Czemu to zrobiłaś?
Nie miałam odwagi spojrzeć w jego oczy, więc tępo wpatrywałam się w fortepian, stojący w kącie pokoju. Zawsze chciałam nauczyć się grać na tym instrumencie.
-Moje życie wcale nie było takie kolorowe jak myślałeś. Tylko ty trzymałeś mnie przy życiu, bez ciebie dawno bym umarła.- mówiłam, krztusząc się łzami.
Nathan energicznie wstał, przechadzając się po pomieszczeniu w tą i z powrotem.
-Czemu do mnie z tym nie przyszłaś?- przeczesał ręką włosy.
Podkuliłam nogi pod brodę, przyglądając się krokom przyjaciela.
-Nie chciałam sprawiać ci kłopotów.- powiedziałam cicho.
Sykes uklęknął przede mną, unosząc mój podbródek.
-Jestem na ciebie wściekły.- powiedział ze szklanymi oczami.- Nie rozumiem, dlaczego nie zaufałaś mi po tylu latach przyjaźni.
-Tutaj nie chodzi o zaufanie.- pokręciłam głową.-Po prostu nie lubię jak ludzie się nade mną litują.
Westchnął patrząc w moje oczy. W pewnym sensie zraniłam go tym, a tego nie chciałam. Pomimo wszystko, przytulił mnie. Odwróciłam się w jego stronę, by coś mu powiedzieć, ale nasze usta przypadkowo złączyły się.
Pocałunek był krótki, o ile było można to nim nazwać - trwał zaledwie trzy sekundy, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
Nie mogłam się z nim całować, był dla mnie bratem.
Nagle usłyszeliśmy trzask drzwiami, a w nich stanął zmieszany Tom. Wtedy zrobiło mi się głupio. Przecież dopuszczałam go dzisiaj tak blisko siebie, a teraz widział, jak kleiłam się do innego.
Nie. Mnie i Nathana nic nie łączyło. Zwykła przyjaźń. Zwykłe rodzeństwo.
-Chciałem tylko spytać, czy Jade zostaje u nas na noc.- spytał niepewnie Parker.
Nathan spojrzał na mnie pytająco, a ja nieśmiało przytaknęłam, po czym wyszłam z jego pokoju, kierując się za Thomasem, który miał pokazać mi miejsce, w którym miałam spać. Przez całą drogę między nami panowała cisza. Dopiero kiedy doszliśmy tam gdzie mieliśmy, chłopak przytulił mnie, a następnie szepnął do ucha "Dobranoc", po czym uśmiechnął się lekko i wyszedł.
Rzuciłam się na łóżko, wypłakując się w poduszkę. Nie wiedziałam co mam robić, jak się zachować. W pewnym sensie ciągnęło mnie do Tom'a, ale byłam zbyt słaba psychicznie, żeby zaufać jakiemukolwiek chłopakowi. To było wręcz niewykonalne.
Przewróciłam się na plecy, wpatrując się w sufit, a łzy przysłaniały mi większość widoku.
W końcu zmęczona zasnęłam.
__________________________
Takie tam... Za dziesięć komentarzy. <3
Wiem, że nudne, przepraszam nie umiem pisać ciekawie jak flo♥ I NAWET SIĘ ZE MNĄ NIE KŁÓĆ. xd
wiem, wiem, też Cię kocham. ^^
No.
Padły pytania na temat tego, jak Tom ją znalazł. Nie, nie ma żadnego GPS'a. xd Był wątek, że Nathan dzwonił do niej z miasta, a ja zapomniałam dopisać, że był tam z Parkerem. I po prostu rozdzieli się, żeby szybciej ją znaleźć, a to starszy dotarł do Jade. c:
Kiedy będzie wesoło ? W 11 rozdziale. :D Niektórzy wiedzą dlaczego. :D
Jade odtrąca Nathana? :o Serio? :o Wybaczcie, wiem, że to ja to piszę, ale nie zauważyłam. xD ale nie martwcie się, to u mnie normalne. xD
Nie to, że go olała... Tylko po prostu... Rozłączyła się, bo chciała być sama. ^^
SKORO TAK BARDZO CHCECIE, ŻEBY JADE BYŁA Z NATHANEM A NIE TOM'EM, TO NAPISZCIE MI W KOMENTARZACH PRZYNAJMNIEJ TRZY POWODY DLACZEGO. ^^
i nie cieszcie się tak tym niby pocałunkiem, serio. zdradzę Wam, że nic on nie oznaczał i sam Nathan tak twierdzi. ^^
ale cii.
PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY. :c

piątek, 9 listopada 2012

7 - Jade.


Usłyszałam krzyk Adriana. Domyśliłam się, iż krzyczał na Nathana, tylko nie wiedziałam dlaczego. Spojrzałam na moje nadgarstki i od razu pożałowałam tych chwil, kiedy zanurzyłam w swojej skórze srebrne żyletki, patrząc jak spływa po niej czerwony, gorący strumień, który parzył mi dłoń.
Nienawidziłam siebie za to.
Jednak nadal miałam na to ochotę.
Zacisnęłam powieki, starając się wyrzuć z głowy ten fascynujący obraz. Wyszłam z pokoju, nadal czując palące łzy na policzkach, spojrzałam przepraszająco na przyjaciółkę, a następnie wybiegłam z mieszkania, gdzieś daleko przed siebie.
Na moje nieszczęście, zawsze gdy musiałam coś przemyśleć, wychodziłam się przejść, jednak w Londynie mieszkałam zaledwie od paru dni, nie wiedziałam co, gdzie, kiedy, jak.
Szłam na krawężniku, przy mało  ruchliwej ulicy, co jakiś czas potykając się, lądując jedną nogą na jezdni. W tym momencie nie liczyły się auta. Nic się nie liczyło. Po prostu szłam jak jakaś drewniana marionetka, wykonując podstawowe funkcje życiowe.
Ku mojemu zdziwieniu, trafiłam nad jakąś rzeczkę. Zeszłam schodkami, by być bliżej wody, usiadłam na brzegu i wpatrywałam się w swoje odbicie.
Czułam, że będę częściej tu przychodzić.
Obserwowałam moje rozmyte kontury. Woda odbijała mój stan umysłu, w którym panował chaos. Nic nie było dobrze, stwarzałam tyle takie pozory.
Jedna samotna łza wydostała się spod powieki, płynęła powoli po moim bladym policzku, a następnie skapnęła do rzeki, gdzie zginęła wśród innych kropli.
Usłyszałam znajomą melodyjkę, oznaczającą połączenie przychodzące. Ociągając się, wyjęłam telefon z kieszeni spodni i odebrałam bez patrzenia na wyświetlacz.
-Halo?- głos mimowolnie mi zadrżał.
W słuchawce zapanowała cisza. Słyszałam tylko oddech rozmówcy i jakieś szumy, jakby był gdzieś w mieście. Oddaliłam ekran od ucha, by zobaczyć kto dzwonił. Tym kimś był Nathan.
-Gdzie jesteś?- spytał spanikowany.
Spojrzałam w odbicie moich oczu. Gdzie ja byłam? Na Ziemi. W Europie. W Anglii. W Londynie. Na jakiejś uliczce, przy rzece. Czyli tam, gdzie nie chciałam być. Chwyciłam patyk, który leżał obok mnie, po czym zaczęłam nim umyślnie rozmazywać kontury mojej osoby.
-Nie wiem.- powiedziałam oschle.- Zgubiłam się.
-Jak to zgubiłaś?
Łzy zaczęły ciurkiem skapywać na moje spodnie. Nie miałam zamiaru ocierać ich. Byłam bezsilna, a one to wyrażały. Nie wstydziłam się tego. Nie będę udawała przed kimś, kogo nie znam, kogoś innego, byleby mu zaimponować. Pomińmy fakt, że od czasu mojego przybycia tutaj nie zauważyłam żadnego przechodnia.
-Jestem w Londynie pierwszy raz, oczekujesz ode mnie, że od razu będę znała plan miasta na pamięć?- spytałam kpiąco przez łzy.
-Daleko odeszłaś od domu ?
Zamknęłam oczy i próbowałam się skupić. Byłam daleko? Nie, chyba nie.
-Zgaduję, że nie.- powiedziałam, rozglądając się po okolicy.
-Zgadujesz?
-Tak.- rzuciłam wściekła, rozłączając się.
Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, potrzebowałam chwili samotności na przemyślenia i te inne duperele.
Ze zdziwieniem stwierdziłam, że już nie płaczę. Moje łzy wyschły i nie chciały lecieć dalej. Ale może to i lepiej.
Przymknęłam powieki, unosząc głowę do góry, czując jak promienie słoneczne zza chmur delikatnie pieszczą moją skórę, mój oddech był coraz głębszy, dążąc do uspokojenia swoich nerwów.
Przeprowadziłam się, Londyn otwiera przede mną nowe szanse, może tutaj wyjdę na prostą. Modliłam się o to dniami i nocami, żeby tylko zapomnieć o przeszłości. O tym wszystkim, co zostawiłam w poprzednim miasteczku. Nawet o rodzinie, w której nie mogłam szukać wsparcia.
Nie istnieli dla mnie. Od niedawna moją rodziną był Nathan, Britt oraz Adrian.
Rozbawiła mnie myśl Nathana i Adriana jako braci, którzy ciągle się ze sobą kłócą, chociaż nie wiem z czego chciałam się śmiać. Przecież oni tacy naprawdę byli. Ile razy widziałam w ich oczach żal, tą chęć pogodzenia się. Tylko przeszkadza im w tym ich męskie ego. No przecież, żaden z nich nie zawinił, nie mają za co przepraszać.
-Co tu robisz sama?- na dźwięk tego głosu podskoczyłam przestraszona.
Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i ujrzałam przystojnego bruneta. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, czując jak moją twarz zalewa rumieniec, z powodu odurzającej bliskości między nami. Chłopak widząc to, odwzajemnił uśmiech ukazując przy tym rządek swoich białych zębów.
-Zgubiłam się.- wzruszyłam ramionami mówiąc mu to samo, co swojemu przyjacielowi.
Tom przysiadł się wygodnie obok mnie, biorąc do ręki płaski kamyk. Poobracał go chwilę w dłoni, a następnie rzucił do wody, puszczając kaczkę.
-Cztery.- powiedział dumny.- No więc powiesz mi w końcu prawdę?- spytał nagle przerażająco poważnym tonem.
Spojrzałam na niego jak na głupiego.
-O co ci chodzi?
Jego wzrok zatrzymał się na moich oczach, jakby próbował coś z nich wyczytać. Zaczęło mnie to krępować, więc zwróciłam głowę w przeciwnym kierunku, przegryzając wargę.
-Podobno od paru dni zamykasz się w pokoju i nie chcesz z nikim rozmawiać.- stwierdził.
Tak, to prawie prawda. Tylko ja nie robiłam tego od jakiegoś czasu, ale od paru miesięcy. Cieszę się, że nikt nie zauważył mojej niechęci do życia.
-Kto ci to powiedział?- spytałam, a głos mi zadrżał.
Chłopak rozprostował ramiona, pokazując, że w każdej chwili mogę się w niego wtulić. Dobrze wiedział, że jestem bliska płaczu.
Potrzebowałam tego.
Potrzebowałam wsparcia.
Bez sprzeciwu wtuliłam się w tors Tom'a. Było mi tak strasznie dobrze, kiedy mnie przytulał. Czułam, że nie jestem komuś obojętna. Łzy powoli skapywały na jego koszulę, ale on nic sobie z tego nie robił, tylko tulił dalej.
-To powiesz o co tak naprawdę chodzi?- spytał lekko zachrypniętym głosem.
Czułam jego uspokajający oddech w moich włosach. Miałam go okłamać, czy powiedzieć mu prawdę? Cóż, nikomu jej jeszcze nie mówiłam, źle mi z tym, że Nathan nie będzie tym pierwszym.
Odsunęłam się kawałek, podciągając rękaw swetra, tym samym ukazały się moje świeże blizny na nadgarstku, na które skapywały słone łzy.
-O tym też wiesz, prawda?- spytałam.
Parker wpatrywał się w rany bez słowa. Nie wiedział co powiedzieć,  w jego oczach widziałam zmieszanie. Było mu żal, a jednocześnie był zły, za to co zrobiłam, choć tak naprawdę mnie nie znał.
-Nigdy nie miałam kolorowego dzieciństwa, nie byłam szczęśliwym dzieckiem, tak jak Nathan mógł wam mówić.- mówiłam, wpatrując się w różowe kreseczki. - Ojciec mnie bił, wyzywał, matka stała z boku i nic nie mówiła. Bała się go. Nic dziwnego, wszyscy boją się alkoholików. Stwarzaliśmy tylko pozory szczęśliwej rodziny, za każdym razem, kiedy któreś z nich mnie przytulało, robiło mi się niedobrze. Rozumiesz? To było takiej sztuczne, a czegoś takiego nie chciałam.
-Ale Nathan mówił, że twój ojciec był bardzo fajny.- powiedział zdezorientowany.
Mimowolnie prychnęłam, kręcąc głową.
-Mówiłam, pozory. Przy nim nie wyglądał także na alkoholika, ale kiedy goście wychodzili, procenty lały się po całym mieszkaniu.- powiedziałam, dalej nie patrząc na kolegę.
-Powiedziałaś mu to?
-Komu?- dopiero teraz odważyłam się spojrzeć w jego oczy.
-Twojemu przyjacielowi.- odpowiedział spokojnie. - Może by ci pomógł.
-Gadanie.- stwierdziłam, zaciągając na powrót rękaw, wstając z ziemi.- Nie mów o tym nikomu.- spojrzałam na niego błagalnie.
Tom jeszcze chwilę posiedział, przyglądając mi się uważnie z dołu, a następnie wstał, przytulając mnie. Zdziwiłam się, ale ponownie wtuliłam się w niego, czując jak łzy lecą na nowo.
Nigdy nie lubiłam tematu mojej rodziny, on był pierwszą osobą, której się wygadałam.
______________________________
Rozdział byłby może minimalnie szybciej, gdybym nie zaczepiała się w tym samym czasie z  flo♥. Ale i tak odnoszę wrażenie, że coraz mniej osób czyta, więc domyślam się, że prawie nikomu nie zależy. ;d
w ogóle z przykrością stwierdzam, że moja ulubiona rzecz została wymacana przez osobnika, którego nie lubię. :c wiem, że Wam to potrzebne jak kij butelce, ale co tam xdd
Noo. Nadal obowiązuje zasada 8 komentarzy = rozdział, nie żeby coś. ;d ale jeżeli te komentarze pojawią się po długim okresie czasu to... właściwie nic się nie stanie, tylko to coś będzie później. ^^ nikt nie cierpi z tego powodu. :D