Wędrowałam przez pół miasta z ciężkim kartonem, który był wypełniony gratami mojego brata. Szukałam adresu, gdzie aktualnie zamieszkał, jednocześnie cieszyłam się, że w końcu wyprowadził się ode mnie. Miałam dosyć jego osoby, oraz zachowania. Nie rozumiałam jak można być tak chłodnym i chamskim... Jak można źle życzyć ludziom?
Kiedy, ku mojej uciesze znalazłam poszukiwany budynek, natychmiastowo wbiegłam do klatki, nie dbając o to, czy wszystkie rzeczy są w jednym kawałku. Jak dla mnie mogłyby być potłuczone.
Tak, nienawidziłam go.
Z drżeniem serca zapukałam do danych drzwi. Nikt mi długo nie otwierał, więc pomyślałam, że albo pomyliłam mieszkanie, albo nikogo nie było w domu. Już odwróciłam się, z zamiarem pójścia z powrotem do mnie do domu, kiedy usłyszałam znajome skrzypnięcie, a w moje nozdrza uderzył wspaniały zapach męskich perfum. Spojrzałam w górę, a mój wzrok zatrzymał się na przystojnym chłopaku w loczkach.
Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej, a gdy poczułam jego intensywny wzrok na moim ciele, speszona włożyłam kosmyk moich blond włosów za ucho.
Tak samo jak wtedy w klubie.
-Przepraszam bardzo, ale ja szukam Luka Gonzales. Jest moż...-zaczęłam niepewnie.
-Czy ja ciebie nie znam?- spytał, przyglądając mi się uważnie.
Pokręciłam głową, spuszczając ją na dół. No wiedziałam, że będę panienką na jedną noc.
-Żartuję.- na jego twarzy wykwitł przepiękny uśmiech.- Jakbym mógł zapomnieć kogoś, kto zwalił mnie na podłogę, na oczach prawie całego klubu.
-Przepraszam.- kolejny raz przypatrywałam się swoim jakże interesującym butom.
-Wiesz... Chyba jest tutaj ktoś taki. Jade?!- krzyknął.
Wychyliłam się delikatnie zza niego, po czym ujrzałam jakąś blondynkę, która stała wtulona w wyższego od niej bruneta. Nie powiem, wyglądali słodko. Kiedy dziewczyna z niechęcią oderwała się od niego, podeszła do drzwi, z uśmiechem na twarzy.
-Tak?- spytała.
-Ja do...-zaczęłam.
-Luke. Jest tu jakiś Luke?- dokończył za mnie ten Lokowany.
Momentalnie jej uśmiech zbladł. Zauważyłam, jak delikatnie drżała. Chyba za sobą nie przepadali, no ale czego ja miałam się spodziewać.
-Ym. Jest. A ty... Kim jesteś?-spytała niepewnie.
-Natalie Gonzales. Jego siostra.- uśmiechnęłam się, by dodać jej coś w rodzaju otuchy, ale jednocześnie miałam ochotę zapaść się pod ziemie, kiedy to mówiłam. Tak, było mi wstyd tego, że jesteśmy spokrewnieni.
-Wpuśćmy panią do domu.- chłopak obdarzył ją ciepłym uśmieszkiem, otwierając szerzej drzwi.
-Jasne wchodź.- usunęła się z drogi- Jego pokój jest tam, po lewej stronie.
-Dziękuję.- kiwnęłam głową, podchodząc do wyznaczonego pomieszczenia.
Wcale nie pukałam, tylko po prostu weszłam. Zastałam go o dziwo, w normalnej pozycji. Leżał na łóżku, przeglądając jakiś magazyn. Wolałam nie wnikać w to, co to było.
Rzuciłam karton na podłogę, a ten natychmiastowo zerwał się ze swojego miejsca.
-Głupia jesteś?! Wiesz ile tam jest moich rzeczy?!
-Nie obchodzi mnie to.- warknęłam.
Luke powyciągał wszystkie swoje wartościowe rzeczy z pudełka, układając je na jakiś półeczkach. Miałam wielką ochotę stąd wyjść, ale również rosła we mnie iskierka nadziei, iż mój kochany braciszek w końcu powie mi prawdę.
-Braciszku.- zaczęłam, krzyżując ręce na piersi.- Dlaczego akurat zamierzasz zamieszkać tutaj?
-No nie wiem... Może dlatego, że to są moi znajomi?- zapytał z sarkazmem.
Tym razem schowałam ręce do kieszeni moich jasnych spodni, patrząc na niego jak na idiotę.
-No dobrze, a nie mogłeś sam?- drążyłam temat dalej.
-Nie, ponieważ chcę im pomóc. - stwierdził.
-Niby w czym? Chcesz wykorzystać kolejną dziewczynę?- gniew we mnie powoli wzrastał, za to z jego oczu dało się wyczytać zdziwienie.- Myślisz, że jestem na tyle głupia, że o niczym nie wiem?- warknęłam.- No to się mylisz kochany, wiem bardzo dużo.
-Na przykład?- podszedł bliżej, a ja mimowolnie cofnęłam się o krok.
-Wiem, co się stało wtedy, gdy nie było cię przez tydzień w domu. Bałeś się wrócić. Jesteś zwykłym tchórzem. Myślisz, że to nie wyjdzie na jaw? A pamiętasz, że jestem dziennikarką?
-Nie zrobisz tego.- przerażenie w oczach brata rosło z każdą sekundą.
-Pewny jesteś?- zaśmiałam się.- Byłam u rodziny tamtej dziewczyny. Niestety nie dowiedziałam się dużo, ale znalazłam inne źródło. Jej pamiętnik.
Luke natychmiastowo znalazł się obok mnie, zaciskając palce na moich ramionach. Jednym słowem, zaczął mną szarpać.
-No i co niby tam takiego było? Napisała co jej zrobiłem? Napisała kto to był? Pewnie nie, więc się odwal.
Moja ręka niekontrolowanie powędrowała do góry, uderzając go w policzek, który zaraz po tym zrobił się cały czerwony. Był zszokowany, więc udało mi się wyrwać z uścisku.
-Co zrobisz? Mam dowody. Znajdę tą dziewczynę, obiecuję. A jeżeli dowiem się jeszcze raz o czymś takim, powiadomię rodziców i osobiście zaprowadzę cię na policję.- powiedziałam opanowanym głosem.
On za to nie był już taki opanowany. Rzucił się na mnie, powodując, iż obydwoje wpadliśmy z hukiem na szafę, następnie zaczął ponownie mną szarpać, krzycząc coś w rodzaju, że jestem nikim, albo i nawet gorzej. Jak można było tu takiego kochać? Próbowałam odepchnąć go od siebie, ale niestety był silniejszy. Byłam prawie pewna, że wyjdę stąd z siniakami, ale ktoś momentalnie wpadł do środka, odciągając brata ode mnie.
Zasłoniłam twarz rękoma. Nie chciałam płakać, tylko parę łez uwolniło się, płynąc powoli po policzku.
Słyszałam, jak przepychali się, jednak cały czas nie byłam w stanie spojrzeć, kto był moim wybawcą. W końcu poczułam czyjeś ciepłe ręce na moich kolanach. Nadal nie patrzyłam na niego, więc wziął sprawy w swoje ręce zmuszając, bym uniosła głowę.
Okazało się, że tym kimś był chłopak z klubu. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, a on otarł kciukiem łzę, o której nie wiedziałam.
-Wszystko dobrze?-spytał troskliwym głosem.
Kiwnęłam głową. Lokowaty pomógł mi podnieść się z ziemi, a ja wtuliłam się w niego, czując na sobie wzrok Luka, co zignorowałam.
-To, że Jay ci pomógł tym razem, nie znaczy, że następnym zrobi to samo.- usłyszałam jego głos, przepełniony grozą.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia?- warknął James.- Nie? To się lepiej przymknij. Nie pozwalam ci jej skrzywdzić. W ogóle jak możesz traktować tak swoją siostrę?
Luke zmierzył mnie wzrokiem, poprawiając dłonią swoją zawsze perfekcyjnie ułożoną fryzurę.
-Siostrę? To już nie jest moja siostra.- warknął.
Odwróciłam się na pięcie, wychodząc z pomieszczenia. Kiedy zbiegałam schodami na dół, usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.
-Czekaj.- Jay złapał mnie za nadgarstek.- Daj mi swój telefon.
-Po co ci?- spytałam chwilowo zdezorientowana.
-Po prostu daj. Zapiszę ci swój numer, tak na wszelki wypadek, gdyby znowu ci groził.
Uśmiechnęłam się do niego, a następnie zrobiłam to, o co mnie poprosił. Kiedy zapisał mi te pare cyferek, wycofałam się do tyłu.
-To do zobaczenia.- usłyszałam, jak krzyknął za mną, w momencie, gdy drzwi od klatki trzasnęły.
________________________
Mam jakiś dobry humor, wiecie? :3
Chociaż w szkole nie było za wesoło. ;_;
tylko na fizyce popłakałam się ze śmiechu, bo moja koleżanka zrobiła spięcie w tym takim czymś i przez pół lekcji próbowaliśmy znaleźć nowy bezpiecznik. :3 a później trzeba było go włożyć, ale to długa historia. ^^
Natalia, czekałaś czekałaś i się doczekałaś. :3 Oj tam oj tam, że przerwałaś im w pocałunku, to mało istotne. xD
No to ten.
Do następnego. <3
Awww...<333
OdpowiedzUsuńJuz nie mam focha za ta nominacje^^
W końcu Jaylie!*-*
Znowu wymyślam nazwy dla par^^
Ide pisać do siebie i jeść łazanki^^
Weny<333 x
HA!
UsuńPierwsza*-*
Hej. Nominowałam cię:) x
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-jest-najczesciej-slepym-trafem.blogspot.com/2012/11/nominacja-pierwsza-i-ostatnia-xd.html
Brawa dla Natalie!;D
OdpowiedzUsuńZuch dziewczyna,wie kiedy wejść^^
Ten Luke to jednak kawał gnoja jest,że się tak wyraże,no żeby własną siostrę bić i jej grozić?Bosh co za ciota-,-
Jay jest normalnie moim hiroł i w dodatku wziął numer od Natalie;)
Awww wyczuwam tu jakiś flirt<3
Cieszę się,że masz dobry humor i nie wiem czy wiesz ale robisz postępy;p
Tak,postępy bo nie nazwałaś tego dzieła beznadziejnym,co miałaś w zwyczaju:P
Jestem z Ciebie dumna moja Nimfo;**
Aż z radości chyba makarene zatńczę:D
Trzymaj za mnie jutro kciuki bo piszę próbną maturę z mojego "ulubionego" przedmiotu(matematyka-,-),także wiesz każde wsparcie się przyda;D
No nic czekam pokorniutko na następny;)
P.S.Ech,te moje komentarze są coraz bardziej badziewne:(
Twój anonim:*
Zaaajebiaszczy ! < 3
OdpowiedzUsuńHuehuehuehuehue :D:D
Szanowny Thomas i szanowna Jade mają być razem ! THIS IS ROZKAZ ^^
Jak fajnie że masz dobry humor *.* Ja mam zryty przez pana Wilczka ... Pan od Anglika .. -,-
Nje pytać lepiej łaj xdd
Czekam na następny i lepiej zeby był szybko bo utopię się w szklance hyhy ;3
Dobra , już lece . Jakoś wyjść z tw bloga nie mogę .
Przeklęty no ! :D:D
Baaajj :))
Zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńWidzisz mam czas to teraz skomentuje ! :D
Dzięki za nominacje :p Na początku nie wiedziała o co chodzi :o xd
Ten jej brat Luke to nie brat, to ZUO -.-
Jayy *__* xd
Czekam na nexxta ! ;3
hej ;)
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do Liebster Award,
więcej info tutaj ---> http://the-battleground.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
oo ^^ rozdział fenomenalny :D
OdpowiedzUsuńkocham *___*
już chcę kolejny! XD
Siema Ata :D i co ? I przeczytalam :D badz ze mnie dumna ^,^
OdpowiedzUsuńADA ! twoje FANI oczekują ,że Jade będzie z Tomem ! ; ).
OdpowiedzUsuń