Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 listopada 2012

10 - Adrian.


Zastanawiałem się co ja tu jeszcze robiłem. Przecież mogłem spokojnie wrócić do rodziny i przyjaciół, studiować gdzie indziej, w mieście, gdzie jest po prostu lepiej. Dlaczego zawędrowaliśmy aż do stolicy ? Ach tak, to pewnie dlatego, że Jade chciała wrócić do swojego ukochanego przyjaciela.
Szczerze? Sam miałem ochotę do niego wrócić. Myślałem, że moglibyśmy się pogodzić, ze względu na to, że mamy tą samą przyjaciółkę. Ale jemu nie zależy na jej szczęściu. Nie stwierdzam tego pochopnie, przyglądałem mu się od dłuższego czasu. Coraz mniej swojej uwagi poświęcał dziewczynie, a nawet rodzinie, za to coraz częściej zataczał się w klubach, lądując po tym zapewne w łóżku z jakąś nieznajomą. Widocznie podobało mu się takie życie.
To już nie jest ten sam Nathan Sykes, którego znałem i kochałem jak własnego brata. Teraz zastanowiłby się tysiąc razy, zanim ruszyłby komuś na ratunek. A wcześniej? Wtedy nie obchodziło go to, że może się skaleczyć, najważniejsi zawsze byli przyjaciele.
Nawet nie do końca pamiętam o co się pokłóciliśmy. Owszem, chciałem się pogodzić, ale widząc jego zmianę, odechciało mi się. Nawet Jade nie była w stanie go uratować.
Zmienił się po prostu w samolubną gwiazdeczkę.
Szedłem szarymi uliczkami Londynu, przypatrując się każdej nieznajomej twarzy, czując jak krople deszczu delikatnie pieszczą moją skórę. Rozglądałem się dookoła szukając jakiejkolwiek karteczki "Potrzebujemy pracowników. Zatrudnimy każdego", ale z każdym moim krokiem niepewność i zwątpienie zwiększała się.
Przecież my tu nie wytrzymamy.
Spuściłem głowę, wchodząc w każdą możliwą kałużę. Czasami po nich skakałem, ochlapując niektórych ludzi, na co ci odpowiadali mi chłodnym spojrzeniem. Nie dziwiłem się, gdyby ktoś mnie ochlapał chyba rzuciłbym się na niego i wydrapał mu oczy.
Deszcz coraz mocniej padał, a ja nie posiadałem parasola. Po kilku minutach była to już prawdziwa ulewa, której dawno nie widziałem. Miałem ograniczone pole widzenia, wszystko wydawało się być szare, a kropelki z moich włosów skapywały mi do oczu, co powodowało, iż co chwilę przypadkowo na kogoś wpadałem.
Poczułem w powietrzu coś słodkiego, na co mój brzuch zareagował głośnym burczeniem. Rozejrzałem się dookoła, natrafiając na jakąś przytulną kawiarenkę. Poszukałem po kieszeniach jakiś drobnych, po czym pchnąłem drzwiczki, wchodząc do ciepłego pomieszczenia, robiąc za mną wielką kałużę. Pracownicy patrzyli na mnie krzywo. Nic dziwnego, stwarzałem im dodatkową pracę.
Menu przeczytałem z jakieś dziesięć razy, prawie na nic nie było mnie stać. W końcu westchnąłem podchodząc do lady.
-Słucham?- blondynka uśmiechnęła się do mnie promiennie.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Trochę głupio było mi zamawiać jedną bułkę. Bo w końcu tylko to mogłem kupić.
-Może szukacie kogoś do pomocy?- spytałem nieśmiało.
Dziewczyna lekko skrzywiła się. Czyli mogłem domyślać się odpowiedzi.
-To ja poproszę...
-Dwa razy ciasto czekoladowe i dwie kawy. Jedną z cukrem i mlekiem, dla tego tutaj kolegi, a drugą mocną, niesłodzoną.- usłyszałem czyiś głos za mną, a następnie poczułem rękę na moim ramieniu.
Odwróciłem się zdezorientowany, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn, z zielonymi oczami i przyjaznym uśmiechem. Mój mózg  nie przyjmował jego postaci do świadomości, nie mogłem skojarzyć sobie kim on był.
Kasjerka zapisała zamówienie, a następnie wydała polecenie kucharzom. Chłopak zaciągnął mnie do jednego ze stolików, prosząc bym usiadł. Niepewnie zdjąłem kurtkę, przewieszając ją przez drugie krzesło, by chociaż trochę wyschła.
-Nie poznajesz mnie? To ja, Luke.- kolejny raz pokazał rządek swoich białych zębów.
Wtedy mój mózg zaczął pracować.
No tak, chodziłem z nim do szkoły.
Bogaty dzieciak.
-Jak nie poznaje, jak poznaje.- odwzajemniłem uśmiech.
W tym samym momencie podeszła do nas kelnerka, która dała nam nasze zamówienie. Oczywiście pomyliła kawy, więc wymieniliśmy się nimi, kiedy tylko poszła w innym kierunku, śmiejąc się cicho.
-Jak tam z twoim przyjacielem, tym... Sykesem?- spytał, upijając łyk swojego aromatycznego napoju.
Na dźwięk tego nazwiska zakrztusiłem się, próbując odkasłać resztę, by móc spokojnie gadać.
-Nie przyjaźnimy się od dziesięciu lat.- powiedziałem jakby nie swoim głosem, bo był taki dziwnie zachrypnięty.- Nie widziałeś naszej sławnej kłótni ?
-Nie, wtedy akurat byłem chory.- przyjrzał mi się uważnie.- Ale faktycznie, coś tam słyszałem. Podobno zaczął umawiać się z tą Jade z równoległej klasy.
-Zależy w jakim sensie umawiać.- wzruszyłem ramionami.- Między nimi nigdy nie iskrzyło.
-Skąd wiesz?
-Bo też jestem jej przyjacielem. Tak właściwie co robisz w Londynie?- spytałem, próbując zmienić temat.
-Londyn otwiera przede mną nowe możliwości, dostałem staż w radiu. Zawsze chciałem tam pracować.- odpowiedział bawiąc się filiżanką.- A ty? Myślałem, że podobało ci się w naszym miasteczku.
-Bo podobało. Tam przynajmniej z łatwością dostałbym robotę i nie musiałbym martwić się o nocleg na następny dzień. Ale moja dziewczyna z przyjaciółką wyciągnęły mnie stamtąd, bo dowiedziały się, że dostałem się do tej samej uczelni co one.
-Masz dziewczynę?
-Brittney.- skinąłem głową.- Chodziła z nami do klasy.
-Tak, tak, pamiętam.- uśmiechnął się.- Niezła była. Ale wróć. Powiedziałeś, że nie musiałbyś się martwić o nocleg o następny dzień. Co to ma oznaczać?
Wzrok utkwiłem w żółtej serwetce, na której pojawiły się plamy od mojej kawy. Nie wiedziałem, czy miałem mu powiedzieć prawdę, czy nie. No ale cóż, może nas wesprze w tych trudnych dla mnie chwilach.
-To, że nie stać nas na czynsz. - odpowiedziałem.
-Nas? To z kim ty mieszkasz?
-Z Jade i Britt.- powiedziałem, wyglądając zza okno.
-Ou. To widzę, że nieźle. Co zamierzasz zrobić?- podparł się łokciami o blat stołu.
-Zamierzałem znaleźć jakiegoś współlokatora.- w końcu spojrzałem na niego.
-To świetnie.- mówiąc to, oparł się obojętnie o oparcie krzesła.- Szukam jakiegoś taniego mieszkania, wynajem też mnie uszczęśliwi. Wiesz, w radiu dobrze płacą, mogę dokładać wam większość do rachunków.
-Serio?- nie dowierzałem w jego słowach, a moje oczy rozszerzyły się do rozmiarów pięciozłotówek.
Skinął głową, biorąc kęs ciasta.
-Czemu by nie? To kiedy mógłbym się wprowadzić?- wygiął swoje usta w coś na rodzaj uśmiechu.
-Nawet jutro.- byłem szczęśliwy.
W końcu coś zaczyna mi się układać. Jest nadzieja, że nie wylecimy z mieszkania pod most.
____________________________
No i jest dziesiąty. Nie za szybko dodaję te rozdziały? Bo mi się wydaję, że tak.
flo♥, przepraszam, nie jesteś moim kozłem ofiarnym. :c oczywiście, że Cię bardzo kocham.♥
Żartowałam z tą śmiercią Jade. ^^ Na razie. :D
Dziwnie by było, gdybym ją zabiła w połowie opowiadania, no nie? ^^ Chociaż jak chcecie to już mogę to coś zakończyć. :D
Jakby ktoś nie zauważył, to pojawił się nowy bohater - Luke. Jego opis oraz zdjęcie znajduję się w zakładce "Bohaterowie". c:

9 komentarzy:

  1. Ehehehehh
    nie wierzę mu
    ja go nie lubię.
    Adrian debilu miałeś się nie zgadzać.
    co Ty robisz? Ada dlaczego po co na co :c
    Ja po prostu nie mogę. Boże, jaka ona biedna :c i ja jestem Twoim kozłem ofiarnym ! i to ile razy juz tak było :c i jest mi smutno :c x2 bo głupi Luke sie wprowadza i zwalasz wszystko na mnie.
    I NIE ZABIJAJ JEJ TY MORDERCOOOOOO
    NIE MOŻESZ JEJ ZABIĆ, PRZECIEŻ WSZYSCY BEZ NIEJ POPADNA W DEPRESJĘ. WŁĄCZNIE ZE MNĄ :(
    no i ja poprosze następny :3
    TEZ CIE KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech zyje internet w telefonie!;D
    Naleza sie brawa temu co go wymyslil bo jest moim bohaterem:D
    Juz myslalam ze nie skomentuje Twojego jak zwykle pochlaniajacego moja osobe rozdzialu ale wpadlam na to ze jest takie cos jak internet w telefonie,jednak jestem madra hura!:D
    No to jak juz sie pochwalilam jaki to ze mnie geniusz moge komentowac;)
    Jednak z tego Adriana to dobra chlopczyna jest,tak sie martwi o dziewczyny i wogole chce sie z Nejtanem pogodzic, normalnie zaczynam go lubic;D
    A w kawiarni myslalam ze to Nejten stoi za jego plecami, juz myslalam ze sie pogodza a tu Luke,ktory mi cos smierdzi no:p
    Z nim cos bedzie,jakas zadyma czuje to:p
    No nic czekam na nastepny;)
    P.S.nr.1.Chyba Ci dawno nie grozilam bo mi tu pitolisz,ze chcesz zakonczyc to opowiadanie,wiec spodziewaj sie nastepnego komentarza z grozbami;p
    P.S.nr.2.Wybacz za brak polskich znakow ale to jest wlasnie minus pisania z telefonu:P
    Pozdrawiam Twoj pozbawiony internetu anonim:*

    OdpowiedzUsuń
  3. ten adraian to jednak lama. :c
    ma sie z Nathanem pogodzić!
    dobra i tak rozdział jest świedny i cudowny więc nie matrudze i czekam na nn.^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3 :D

    Uff , ulżyło mi że jej nie zabijesz . Ona ma być z Tomusiem ^^
    Coś mi ten Luke nie pasuje ..
    Czuję w kościach że na coś się zanosi -.-

    Czekam na następnego *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie za szybko dodajesz rozdziały, jest idelanie :)
    Rozdział cudo <333 Mam nadzieję, że chłopaki się pogodzą i znów bedą przyjaciółmi ;D Ehh, pomarzyć zawsze można ;p
    Btw, dawaj szybko next!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź niech Adi i Nath bd BFF^^
    Bo zwariuje^^
    Obiecałam, dodałam!
    Weny<333

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne heh weny zycze i na nexta czekam
    zapraszam również do mnie:
    http://warzone-opowiadanieothewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. nie za szybko, dobrze właśnie ;)
    a rozdział supeeeer ;D
    już nie mogę doczekać się kolejnego ^^
    iii.. weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. ADA ! twoje FANI oczekują ,że Jade będzie z Tomem ! ; ).

    OdpowiedzUsuń