Siedziałem w swoim pokoju, grając na fortepianie. Zawsze tak robiłem, kiedy nie mogłem sobie z czymś poradzić. Tym razem nie radziłem sobie z samotnością. Minęły trzy dni od śmierci Jade, a moje łzy jeszcze nie wyschły. Kiedy zasypiałem bałem się obudzić, bo wiedziałem, że po otwarciu oczu nie ujrzę ukochanej blondynki, która zawsze budziła się minutę przede mną, tylko po to, by obudzić mnie poprzez dotkniecie swoimi słodkimi wargami moich ust. Nie chciałem oglądać filmów, bo nie miałem kogo do siebie przytulać, z kim się śmiać z zachowania bohaterów. Nie lubiłem wychodzić na spacery, bo nie miał mnie kto złapać za rękę i co chwilę szeptać jak bardzo mnie kocha. Odechciewało mi się nawet oddychać, bo nie miałem dla kogo.
Wstałem, zamykając klapę od fortepianu. Podszedłem do lustra, przeglądając się w nim. Wiedziałem, że blondynka nie lubiła, kiedy na sobie miałem wyłącznie czarne rzeczy, więc teraz ubrałem się bardziej galowo; ciemne spodnie, biała koszula z czarnym krawatem i marynarka. Westchnąłem, ostatni raz poprawiając ręką moje włosy, kiedy do pokoju wszedł Jay. Stanął za mną i patrzył prosto w moje oczy, w odbiciu lustra.
-Przepraszam, że cię tak oskarżyliśmy.- powiedział.
Wzruszyłem ramionami, zaciskając powieki, by nie wydostała się spod nich ani jedna łza.
-To mi nie wróci Jade.
Odwróciłem się z zamiarem odejścia i pójścia na cmentarz, jednak Loczek przetrzymał mnie za ramiona.
-Słuchaj, uznaliśmy z chłopakami, że nie powinieneś iść na pogrzeb.-stwierdził poważnym tonem.
Stałem tak, nie wiedząc co odpowiedzieć, jednocześnie próbując wyczytać coś z jego oczu. Nie iść? Czy on oszalał? Czy oni wszyscy oszaleli?
Wyminąłem go, zbiegając schodami na dół. Wyszedłem na świeże powietrze, a przyjemny chłód muskał moją twarz, sprawiając, że choć trochę otrzeźwiałem. Słyszałem czyjeś ciężkie kroki za mną i mogłem się tylko domyślać kto to. Otworzyłem drzwi od samochodu, niestety ponownie nie pozwolono mi do niego wsiąść.
-Mówię poważnie, stary.- wypowiadał te słowa z powagą, a w jego tonie głosu usłyszałem przerażenie.
-Wiem, że się o mnie martwicie, ale nie mogę nie pojechać.- pokręciłem zrezygnowany głową.-Jak ty byś się czuł, gdyby to Natalie zmarła, a my nie pozwolilibyśmy ci jechać na jej pogrzeb?
Przyjrzał mi się uważnie, a następnie głęboko westchnął, zdejmując rękę z drzwi auta.
-Masz rację.-przytaknął.-Ale mam tylko jeden warunek. Pojedziesz ze mną i to ja będę prowadzić.
Bez namysłu obszedłem samochód dookoła, zajmując miejsce pasażera z przodu, a szatyn usiadł obok mnie, powoli ruszając na cmentarz. Może to i dobrze, że on prowadził, bo ja pewnie nie dałbym rady.
Na miejsce dojechaliśmy w miarę szybko. Wysiadłem jako pierwszy, kierując się do kaplicy, a Jay powoli szedł za mną. Wkroczyłem do środka, zwracając na siebie uwagę. Podszedłem do trumny, która była o dziwo zamknięta. Usiadłem na schodku obok i położyłem dłoń na drewnie, czując wzbierające łzy.
Nie wierzyłem w to, że tam w środku jest zamknięta najpiękniejsza istota na świecie, ta którą tak bardzo kochałem, kocham i kochać będę. W tym momencie miałem miliony głupich myśli.
A gdyby tak skoczyć do tej samej rzeki i skończyć również ze swoim życiem? Bo to w końcu była poniekąd moja wina, to ja dałem się upić.
Uniosłem głowę, widząc na przeciwko mnie jej rodziców. Nie płakali, nawet nie zamartwiali się, po prostu mieli kamienny wyraz twarzy. Zdziwiło mnie to, jednak szybko przypomniałem sobie słowa dziewczyny.
Moje życie wcale nie było takie kolorowe jak myślałeś. Tylko ty trzymałeś mnie przy życiu, bez ciebie dawno bym umarła.
Rozpłakałem się jeszcze bardziej. Ja trzymałem ją przy życiu, ja jej to życie odebrałem.
Kątem oka zauważyłem, że ktoś usiadł obok mnie. Niechętnie odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem szatyna, który płakał. Nic dziwnego, przecież również ją kochał i tak samo jak ja miał tą przyjemność smakowania ust Clay. Chłopak spojrzał na mnie, a po chwili przytulił mnie. To nie było to samo, co ramiona Jade, ale wtuliłem się w niego mocno. Potrzebowałem kogoś, kto pomoże mi to przetrwać.
-Kocham ją, Tom.-szepnąłem.
-Wiem.-otarł swoje łzy.-Ja też ją kocham. Zawsze będzie w naszych sercach, szczególnie w twoim, Nath.
-Skąd wiesz?-spytałem, a mój głos coraz bardziej załamywał się.-Umierając myślała tylko o tym, jakim jestem chamem. Myślała, że ją zdradziłem.- z powrotem wbiłem wzrok w trumnę.
-Kochała cię na tyle, że była w stanie ci to wybaczyć. A poza tym, teraz na pewno wie jak to było.- powiedział przeraźliwie poważnym tonem.
Chwilę później weszli panowie w eleganckich rękawiczkach, którzy podnieśli zwłoki dziewczyny, wyprowadzając ją ze środka. Niechętnie wstałem, podążałem za nią w tą ostatnią podróż. Wyprzedziłem wszystkich, idąc prawie na przodzie. Wiatr wiał coraz mocniej, a mi wtedy przypomniały się czyjeś słowa, mówiące, że poprzez przyjazny powiew, który nas otacza, możemy wierzyć, że to nasza bliska osoba. Miałem nadzieję, że to choć po części prawda, bo ja potrzebowałem poczuć obecność mojej dziewczyny, jak nigdy wcześniej.
Przy dole, gdzie miała zostać pochowana Clay zebrali się przy mnie moi przyjaciele. Natalie chwyciła mnie za rękę, chcąc dodać mi trochę otuchy, ale ja nie mogłem przestać płakać. Nie mogłem pogodzić się z tym, że nie było już przy mnie jedynej osoby, którą kochałem. Zakryłem twarz rękoma, nie chcąc pokazywać ludziom jak bardzo boli mnie ta sytuacja, jednak co jakiś czas z mojego gardła wydostawały się jęki.
-Nie płacz, chłopcze.-usłyszałem przyjazny głos, tak dobrze znany mi z dzieciństwa.
Spojrzałem w bok i moim oczom ukazała się babcia Jade. Uśmiechnąłem się do niej przez łzy, a ta podała mi opakowanie chusteczek.
-Jade nie chciałaby, żebyś płakał.-powiedziała.
-Skąd pani wie?-spytałem.
-Nathan skarbie. To moja wnuczka, dzwoniła do mnie codziennie i opowiadała o każdym spędzonym dniu. Ja już od dawna wiedziałam, że między wami iskrzy, nawet kiedy była z tym młodzieńcem.- kiwnęła w stronę Tom'a, który teraz obejmował Ally, próbując nie rozpłakać się jak dzieciak.-Właściwie wtedy słyszałam o nim najmniej. Powiedziała mi jak zareagowałeś na jej blizny, jak wtedy przypadkowo pocałowaliście się, o waszej kłótni, gdzie wypowiedzieliście parę niemiłych słów... Uwierz mi, wtedy za każdym razem dzwoniąc do mnie płakała. Mówiła, że cię kocha. Następnie przez godzinę cieszyła się z waszego pierwszego pocałunku. Opowiadała jakie to miała motyle w brzuchu kiedy czuła twoja wargi...
-Mi też o tym wspomniała.-uśmiechnąłem się.-Mówiła mi, że to był jej najlepszy pocałunek w życiu, a zaraz po tym sama przysunęła się do mnie i ponownie złączyła nasze usta razem.-mówiłem, krztusząc się łzami.-Co chwilę szeptała do ucha, że kocha mnie najbardziej na świecie, że ją uszczęśliwiam samym sobą. Mówiła jak bardzo cieszy się z tego, że czekała wtedy przed swoim domem i że odważyła się przytulić mnie. Podobno byłem pierwszym chłopakiem, którego przytuliła.- zaśmiałem się.
-Tak, to prawda. Przez tobą nie miała innego. - staruszka również uśmiechnęła się.- Lubiła cię przytulać, prawda?-spytała, a ja skinąłem głową.-To masz się z czego cieszyć, bo ona prawie nikogo nie przytulała. Byłeś wyjątkiem.
Byłeś wyjątkiem.
Byłeś.
Te słowa odbijały się głucho po mojej głowie.
Byłem.
Spojrzałem na pannę Clay szklanymi oczami. Nie podobało mi się to. Ja nadal chciałem być tym jedynym człowiek spośród siedmiu miliardów ludzi, do którego dziewczyna się przytulała. Poczułem przyjemny powiew, który w szczególności muskał moją szyję i policzki. Zacisnąłem oczy, przypominając sobie ostatnią wspólnie spędzoną noc. Wtedy kochaliśmy się po raz pierwszy. Była jedyną dziewczyną, która doprowadzała mnie do takiego stanu.
Była.
Nie. Nadal będzie tą jedyną, która miała prawo dotykać mnie i całować. Dnia dzisiejszego obiecałem sobie, że nie zwiążę się z nikim więcej. To, że ona umarła nie oznacza, że ja z nią zerwałem.
Otworzyłem oczy, a w tyle ujrzałem postać, bardzo podobną do Jade. Była ubrana w swoją ulubioną niebieską sukienkę, a jej włosy powiewały na wietrze. Nie była zwrócona w moją stronę, tylko wpatrywała się w wykopany dół.
-Jade.-wyszeptałem w chwili, gdy uniosła głowę,a na jej ustach zagościł uśmiech.
-Ona cię kochała, kocha i kochać będzie.- usłyszałem szept jej babci przy swoim uchu.
Blondynka chwilowo przeniosła swój wzrok na babcię, ale szybko zwróciła go z powrotem do mnie. Pokazała ręką na siebie, po czym utworzyła serduszko i wskazała mnie. Na moich ustach mimowolnie wykwitł uśmiech, a ona wypowiedziała bezgłośnie "Kocham cię".
-Kocham cię, kochanie.-powiedziałem to w chwili, gdy zniknęła.
Tak po prostu wyparowała, a łzy zaczęły ponownie lecieć mocniej. Zostawiła mnie. Znowu.
Nie płacz.- to zdanie nagle pojawiło się w mojej głowie, a ja mimowolnie ciągle je powtarzałem.
Nie płacz. Nie będę. Dla niej.
Kocham cię.
Ostatni raz usłyszałem głos mojej ukochanej. Zamknąłem oczy, wytarłem resztki łez, położyłem swojego kwiatka i usiadłem przy świeżo zakopanym grobie, kiedy reszta żałobników udała się w stronę jej rodziny składając im kondolencje.
-Nigdy cię nie zostawię.- szepnąłem.-Obiecuję, że kiedyś jeszcze będziemy razem.-westchnąłem.-To moja przysięga dla ciebie.- uśmiechnąłem się delikatnie, przypominając sobie naszą przysięgę sprzed laty.
________________________________
Buuum.
Co się stało to się nie odstanie, nie?
Pogrzeb był, przez trzy dni się nie obudziła - ostatecznie i definitywnie Jade Clay nie żyje.
Przepraszam, że zabiłam tą nadzieję, która podpowiadała, że może jeszcze jakoś da się ją uratować. ^^
I nie, nie zmartwychwstanie tak jak Jezus. xd
I przepraszam, że rozdział jakoś mi nie wyszedł. Po prostu nie mogłam się skupić, bo przypomniał mi się pogrzeb jego kolegi i jakby połowa rzeczy, która jest tam opisana, działa się naprawdę, tylko w nieco inny sposób. Zamiast ukochanej dziewczyny, w jego przypadku, była tylko załamana babcia. A ktoś kto kogoś pocieszał, to była jego ciocia, która pocieszała mnie i moje dwie koleżanki. Nie wiem po co to mówię, zapewne wszystkich to interesuje, yhyy. xd Ale już tak mam, wybaczcie. ^^
Do następnego. <3
Oż cholera. Trzeba czekać do następnego :))
OdpowiedzUsuńMarlena:**
Obiecałem coś.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że podobnie bd na moim pogrzebie...
Ty też mi coś obiecałaś. I wiem jak jest wiec się nie wypowiadam.
Jest świetny.
Nexta.
ONA NIE ŻYyYyjjeeeel::CCC
OdpowiedzUsuńWielką mam rozpacz!
Aż mi się bloga pisać nie chce;D
Chyba niedługo epilog c'nie?
Smutam...
Jak to czytałam przypomniało mi się coś podobnego z mojego życia a raczej mojej przyjaciółki:(
OdpowiedzUsuńwiem że to może śmieszne ale jak to czytałam to miałam łzy w oczach i bliska byłam płaczu:(
życzę weny:)
Ja płacze! :c Dlaczego to tak się potoczyło? :c Łee :c
OdpowiedzUsuńNathan nie może być taki smutny :c Niech ona ozyje cudownie i wyjdzie z grobu xd
Czekam na nastepny! :3
Weny ;*
Wczoraj napisałam tylko jedno słowo,bo nie chciałam przyznać,że się rozbeczałam ale dzisiaj znowu to samo...
OdpowiedzUsuńSiedzę przed laptopem a łzy same płyną.
Uwierz mi to nie są krokodyle łzy,tylko prawdziwe słone łzy,płynące dzięki Twojemu rozdziałowi.
"To moja przysięga dla ciebie"-jedno zdanie a wzbudza we mnie tyle emocji...
Cholera no!Moje racjonalne myślenie poszło się jebać i nie wiem co mam jeszcze napisać.
Powiem krótko:dziękuję♥
Chylę czoła ku Twojemu talentowi!
Ela
już gdy przeczytałam kilka pierwszych zdań mój nos dał się we znaki, a potem po prostu łzy. Wyobraziłam to sobie, jakbym ja tam była. Źle mi ;(
OdpowiedzUsuńOni byli tacy piękni :<
Nadzieja umiera ostatnia. Moja umarła. Wraz z przeczytaniem 1 zdania tego rozdziału. Moja wizja pękła jak bańka mydlana. Ale proszę o jedno. Żeby Nath nie miał głupich pomysłów. To tylko tyle o co pragnę Cię prosić.
Jest młody, a obiecuje, że nie zwiąże się z nikim. Wiem, Jade była jedyna w swoim rodzaju, i od dziecka ją kochał. Jako dziecko, jako nastolatek i jako mężczyzna. I nigdy nie przestanie. Jej osoba, uśmiech, charakter wszelkie szczegóły jej osoby będą w jego sercu na zawsze. Nie da się ot tak zapomnieć o osobie za którą oddałoby się wszystko.
I rozdział jest piekny! Smutny, ale piękny! ♥
Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńTo jest takie smutne, ale takie piękne :')
Teraz tylko trzeba czekać na następny...
Ja już Ci mówiłam.
OdpowiedzUsuńNIECH JADE ZMARTWYCHWSTANIE!
NIECH BĘDZIE TAKIM JEZUSEM PŁCI ŻEŃSKIEJ.
NIECH ZNOWU ŻYJE.
NIECH NIE OPUSZCZA NATHAN'A
NIECH Z NIM ZOSTANIE
NIECH ŻYJE Z NIM SZCZĘŚLIWA
NIECH POSIADA TAKĄ DWÓJKĘ DZIECI
NIECH CHODZI PO ZIEMI ZE SWYM MĘŻEM U BOKU, NIE SAMA.
NIECH SIĘ UŚMIECHA DO WSZYSTKICH.
PROSZĘ CIĘ, TO TAK NIE MOZE SIE SKOŃCZYĆ.
PO PROSTU NIE.
TO TAKIE SMUTNE.
NIE MOŻE BYC SMUTNO.
TRZEBA ROZSIEWAC RADOŚĆ DOOKOŁA, ŻEBY ŚWIAT BYŁ LEPSZY.
NO ADA :C
ONA NIE MOGŁA TAK SOBIE UMRZEĆ.
ADA NOOO :C
PRZECIEŻ TO TAKIE STRASZNE.
I CO TERAZ BĘDZIE Z NATHAN'EM?
JAK ON SOBIE PORADZI?
BOZE, ZEBY CHŁOPCY MU POMOGLI!
ON PRZECIEŻ NIE MOZE ZOSTAC SAM, BO JESZCZE BEDZIE CHCIAŁ COŚ SOBIE ZROBIĆ.
A TO JUZ ZA DUZO OSÓB UMIERA, NIE MOGLA UMRZEC ADA WEZ COS ZROB. ADA NO :C
JA TU POPADAM W HISTERIĘ.
TO PRZECIEŻ TAKIE TRAGICZNE.
TAKA NIESPELNIONA MIŁOŚĆ
A MOGŁO BYC TAK PIĘKNIE...
MOGLI BYĆ SZCZĘŚLIWI...
A D A. N O. P R Z Y W R Ó Ć. J Ą. D O. Ż Y C I A. :C
Jest jeszcze jedno wyjście jak przywrócić ja do życia . Napisz ze sfigowała swoja śmierć wkońcu trumna była zamknięta to kto ma pewność ze jade tam leżały.
OdpowiedzUsuńChyba za dużo telenowel naogladalamxd
Doprowadzilas mnie do lez.Jak czytalam kazde zdanie chcialo mi sie plakac.
OdpowiedzUsuńPlakalam chyba przez 10 minut a mama patrzala na mnie z mina ''wtf?''
Uwierz mi.Pierwszy raz czytalam opowiadanie ktore doprowadzilo mnie do placzu.
Z niecierpliwoscia czekam na nexta!
Chyba żadnego opowiadania wcześniej nie przeżywałam tak jak tego. Łapy podczas czytania tego rozdziału, to mi się trzęsły jak u jakiegoś paralityka ^^
OdpowiedzUsuńPoproszę szybko następny rozdział <3
będę płakać.
OdpowiedzUsuńDlaczego to zrobiłaś!?
Jade była najlepsza!!!
Dlaczego ją zabiłaś?!